Słowo Redemptor

Uroczystość Wszystkich Świętych

 

 

 

Wtorek, 01 listopada 2011 roku, XXXI tydzień zwykły, Rok A, I

 

 

 

 

Każdy święty jest szczęśliwy. I nie chodzi o naiwne szczęście, gdzie „cukierkowaty” święty biegnie po łące z kwiatkiem w zębach i śpiewa: „Alleluja”. Tu chodzi o realne i normalne szczęście, płynące z podążania za Jezusem.

 

Błogosławiony tzn. szczęśliwy. W kontekście dzisiejszej Uroczystości Wszystkich Świętych możemy śmiało powiedzieć, że każdy święty jest szczęśliwy. Ale powtórzę: nie mówię o szczęściu naiwnym, infantylnym, cukierkowatym.

 

W nasze życie wpisany jest zwyczaj by życzyć sobie szczęścia przy okazji imienin, na urodziny, w dniu ślubu, albo w noc Sylwestrową. Ale niestety, wtedy myślimy o szczęściu idealnym, gdzie niczego nam nie brakuje, wszystko nam, gdzie nie ma miejsca na wysiłek, ciężką, wytężoną pracę, gdzie nie ma miejsca na ból, cierpienie, czy łzy.

 

Co to znaczy być szczęśliwym?

 

Oczywiście gdy pytam was o to teraz, będziecie mówić o Bogu, o modlitwie, bo jesteśmy w kościele. Ale w twojej codzienności zapominasz o tym i chcesz być szczęśliwym, ale w inny sposób. Utożsamiasz szczęście z dobrobytem i zdrowiem. Czy mieć wszystko, albo być zdrowym jest równoznaczne z byciem szczęśliwym?

 

Albert Camus, napisał książkę pt. „Caligula”. Przedstawia w niej drogę poszukiwania szczęścia na przykładzie cesarza Imperium Rzymskiego. Wybrał osobę cesarza, ponieważ cesarz miał władzę nieograniczoną. Mógł robić, co zechciał, mógł szukać szczęścia w czymkolwiek. Caligula zastanawiał się: „w czym jest szczęście?”. I na początku upatruje szczęście w tym, aby mądrze rządzić krajem. Stara się zgłębić pewne procesy, prawa, aby rządzić mądrze. Ale po pewnym czasie czuje, że to go nie nasyca. I przychodzą młodzi ludzie, jego koledzy i mówią mu, że szczęście jest w kobietach. Tak więc Caligula szuka szczęścia w kobietach. Ale po pewnym czasie czuje, że to nie jest to. I wtedy podchodzą do niego filozofowie i mówią mu: „Cesarzu, szczęście jest w filozofii”. Więc cesarz zaczyna zgłębiać filozofię, ćwiczy swój umysł, ale i to nie daje mu szczęścia. Więc mówi on sam do siebie: „szczęście jest w tym, że będę robił to, co zechcę. Będę spełniał wszystkie swoje zachcianki”. I tak zaczyna wchodzić w perwersje, w zboczenia. Robi wszystko, na co ma ochotę. Posmakował wszystkiego. Po pewnym czasie Caligula bierze lustro aby się przejrzeć. I rzuca nagle lustro o ziemię. Rozbija lustro z wielkim hukiem, bo nie zobaczył swojego oblicza. Albert Camus chciał przez to powiedzieć, że Caligula po spróbowaniu wszystkiego zatracił siebie. Szukał szczęścia, tam gdzie go nie było i zatracił siebie. Doprowadził się do dezintegracji, do całkowitego zaniku swojej osobowości. Próbował szczęścia we wszystkim i go nie znalazł. Miał to wszystko, co często utożsamiamy ze szczęściem tzn. pieniądze, władzę, sławę, podróże, seks…., i mając to wszystko, nie znalazł szczęścia. Co więcej…, zatracił samego siebie.

 

I dziś także szukamy szczęścia i mamy wielu doradców. Wystarczy popatrzeć na to, co dzisiaj poprzez filmy, poprzez programy, rozmaitego rodzaju „show’s” pokazuje się nam jako drogę szczęścia. Wystarczy posłuchać niektórych polityków. Ilu to doradców mamy w sprawie szczęścia, którzy mówią nam: „spróbuj tego”…, „nie zaskutkowało?”…, „no to teraz spróbuj czego innego”. Mówi się nam, że szczęście jest w robieniu tego, co się chce. Znane: „Róbta co chceta!”. Mówi się nam, że szczęście jest w posiadaniu, we władzy, w sławie, w seksie …. I niestety wielu ludzi podąża tą drogą. Ku zdziwieniu także wielu katolików daje się skusić łatwym i ładnie brzmiącym obietnicom szczęścia, w posiadaniu, we władzy, w sławie, w seksie …. Zgrozą jest również to, że tę drogę wybierają i idą nią, nie tylko młodzi, ale także dorośli i starsi. Oni wszyscy wierzą, że w ten sposób znajdą szczęście. Ale tak naprawdę idą ku zatraceniu. Jak Caligula, zatracają swoją osobowość, zatracają siebie.

 

Jakie szczęście mam na myśli mówiąc, że każdy święty jest szczęśliwy? O jakim szczęściu mówię? O szczęściu Jezusowym! Mówię o szczęściu, które płynie z podążania za Jezusem Chrystusem. Jezus wyznaczył nam drogę szczęścia. On sam nią przeszedł i więcej… On sam jest tą Drogą. On i tylko On!

 

To szczęście jest związane z drogą Błogosławieństw. Szczęście realne i normalne! Słyszeliśmy dzisiaj w Ewangelii: Błogosławieni tzn. szczęśliwi ubodzy w duchu; szczęśliwi, którzy się smucą; szczęśliwi łagodni; szczęśliwi, którzy pragną sprawiedliwości; szczęśliwi miłosierni; szczęśliwi czystego serca; szczęśliwi prześladowani; itd.… Pięknie się takich słów słucha i może nawet drży nasze serce, bo tego pragniemy, ale zarazem mówimy: „to jest niemożliwe”, „to nie dla mnie”.

 

Otóż jest to możliwe i to jest właśnie dla ciebie, dla każdego z nas. Bo powołanie do świętości, a więc zarazem do szczęścia jest dla wszystkich. Bóg nie wybrał sobie jedynie Jana Pawła II, Matki Teresy i Księdza Jerzego Popiełuszko jako uprzywilejowanych świętych i szczęśliwych. Bóg każdego stworzył do szczęścia i powołał do świętości. I Bóg chce ci dać, to realne i normalne szczęście!

 

Spójrzmy choćby na Błogosławionego Karola de Foucauld. Wicehrabia. Po wczesnej śmierci rodziców dziedziczy majątek rodzinny. Nie brakuje mu – po ludzku – niczego do szczęścia. Robi to, na co ma ochotę. Jednak majątek i swawolny tryb życia doprowadzają go do ruiny wewnętrznej. Wyrzucony ze szkoły, wyrzucony z wojska (był oficerem armii), odbywa samotną podróż po Maroku. Tam zaczyna się przełom w jego życiu. Zaczyna szukać Boga, którego dawno odrzucił. Podczas długich modlitw powtarza: „Boże mój, jeśli istniejesz, spraw, abym Cię poznał”. W 1889 r. czyni tak zwany „Wybór”, w którym postanawia iść drogą powołania zakonnego w ukryciu przed światem. W styczniu 1890 r. żegna się z rodziną i wstępuje do zakonu Trapistów. Po kilku latach za zgodą Przełożonych zaczyna życie pustelnicze. 1 grudnia 1916 roku, zostaje zabity w swojej pustelni. Zwykł mawiać: „Twoje szczęście, Jezu, mi wystarczy!”. „Twoje szczęście, Jezu, mi wystarczy!”. Oto szczęście, którego ty ciągle szukasz. Szczęście realne i normalne. Nie znajdziesz go nigdzie, tylko w Jezusie i na drodze świętego życia z Nim.

 

Więc życzę Ci szczęścia, tzn. świętego życia z Jezusem.

 

 

 

 

 

 

Misjonarz Prowincji Warszawskiej Redemptorystów

o. Marcin Zubik CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy