Niedziela, 06 lutego 2011 roku, V tydzień zwykły, Rok A, I
Nie utrać smaku…
Było to podczas jego służby wojskowej. Wezwany do dowódcy, w pełnym umundurowaniu, stanął przed nim na baczność. Czuł, że zaraz coś się wydarzy. Ich wzrok spotkał się. Jak bokserzy przed walką zajrzeli sobie głęboko w oczy. „Popiełuszko, zdejmij ten różaniec” – usłyszał. Tego nie zrobił. Swoje zachowanie przypłacił długim, męczącym przesłuchaniem i staniem na bosaka w pełnym ekwipunku. Jednak różańca nie zdjął.
Pewne małżeństwo mówi o trudzie nieustannego odpowiadania na pytanie: „Dlaczego nie macie jeszcze dziecka? Jesteście tyle lat po ślubie, starzejecie się. Zafundujemy wam in vitro”. Znajomi, przyjaciele, a najgorsze, że również nasi rodzice podsuwają nam takie rozwiązanie i osaczają nas ciągle tym pytaniem: dlaczego? A my staramy się o potomstwo od pierwszego dnia małżeństwa! I wreszcie na wieczornej modlitwie, kiedy mój mąż mocno mnie przytulił przyszło światło i odwaga, żeby powiedzieć a właściwie wykrzyczeć wszystkim: „Najwyraźniej Bóg ma dla nas taki plan, którego my i wy jeszcze nie rozumiemy. Dlatego proszę Cię pomódl się za mnie i za mojego męża!” Po tych słowach moi rodzice i najbliżsi powiedzieli: „Modlitwa? Tyle lat się modlicie i co? Dajcie sobie spokój z Bogiem! A jak nie to radźcie sobie sami!”
Mimo, że ludzie szukają dzisiaj ogromnych wrażeń, ekstremalnych wycieczek, mężczyźni pasjonują się ekstremalnymi sportami, oglądamy filmy w 3D, to z drugiej strony jakimś takim ideałem jest człowiek powściągliwy, racjonalny, z dystansem, nawet troszeczkę chłodny. W kręgach intelektualnych powiedzą, że we wszystkim trzeba mieć umiar. Nawet w religii trzeba mieć umiar, bez przesady z religijnością!
I to jest pytanie do mnie: czy czasami nie kombinuję takiej religijności, żeby była dla mnie uśpieniem sumienia, takim półsnem w którym będę żył, a tak naprawdę robił swoje rzeczy? Czy czasami moja religijność nie straciła już smaku jak sól z dzisiejszej Ewangelii? A może nie jest już światłem, które dawało kiedyś piękny blask, a teraz ledwo się tli?
Zaraz może ktoś powiedzieć: Ojcze, ale nie da się siedzieć cały dzień w kościele, modlić się, trzeba przecież żyć! Wszystko się zgadza! Tylko wydaje mi się, że zakradła się już w naszym społeczeństwie pewna pokusa, aby nie mieszać Boga do życia!
Rozmawiam kilka dni temu na kolędzie z pewną mamą, która wypisała córkę z religii w szkole średniej. Dlaczego? Bo basen, bo kurs tańca, bo angielski, bo kościół, księża, zakonnice nie rozumieją młodzieży, bo takie czasy! Ale jest wierząca! Ostatnio była na ślubie kuzynki. Ksiądz też był, i tańczył i nawet „brudzia” z nim wypiłam…
Jaka jest twoja religijność? Czy nie jest już czasami jak sztuczny kwiat? Sztuczny kwiat ładnie wygląda. Sztuczny chrześcijanin tez ładnie wygląda: On ma zdjęcie z Benedyktem XVI, był już w Watykanie, i może wybiera się na beatyfikację Jana Pawła II, i na pielgrzymki jeździł, i może nawet do jakiejś wspólnoty należał – tylko niestety nie pachnie! Nie pachnie świętością, nie pachnie radykalizmem i nie będzie z tego kwiatka owoców!
Jaka jest moja religijność? Czy moja religijność nie smakuje już czasami jak jakaś papka bez soli? A może brak w niej jasnego światła, tylko przytłumiona jest przez szarość? I moja religijność wcale nie zależy od mojej mądrości, inteligencji, majątku czy od postępowego księdza z którym „brudzia” wypiję! Tylko od tej podstawowej odpowiedzi na pytanie: czy chcę rzeczywiście nawrócenia i czy jestem zdeterminowany do tego by być chrześcijaninem, który będzie solą i światłem dla świata! Zrozumiał to św. Paweł, który dzisiaj w drugim czytaniu powie do nas: „Bracia, przyszedłszy do was, nie przybyłem, by błyszcząc słowem i mądrością, dawać wam świadectwo Boże. Postanowiłem bowiem nie znać niczego więcej, jak tylko Jezusa Chrystusa i to ukrzyżowanego”.
Daj nam Panie siłę i odwagę, jaką miał bł. ks. Jerzy Popiełuszko, św. Paweł i jaką dajesz ludziom codziennie zmagającym się w tym świecie, byśmy byli jak oni prawdziwymi chrześcijanami, którzy są solą ziemi i światłem świata.
Misjonarz Prowincji Warszawskiej Redemptorystów
o. Ireneusz Byczkiewicz CSsR