Niedziela, 22 maja 2011 rok, V niedziela wielkanocna, Rok A, I
1. Czy można zobaczyć Boga Ojca?
Liturgia ostatnich niedziel po Wielkanocy kieruje naszą uwagę na naukę Jezusa zawartą w przemówieniu po Ostatniej Wieczerzy, w tym bezcennym testamencie, który Pan zostawił uczniom, zanim udał się na Mękę. Są to słowa wypowiedziane tuż po wyjściu Judasza, którego zdradę Jezus zapowiedział z wielkim bólem i smutkiem. Dlatego Jezusowe słowa tchną tym wielkim smutkiem, ale i dostojeństwem Syna Bożego.
Dzisiejszy fragment tej mowy ukazuje nam Jezus, który chciał wtedy przygotować uczniów na swoje odejście i rozstanie. Dlatego powiedział rzeczy najważniejsze, które miały dodać im otuchy, a zarazem być wskazaniami dla całego późniejszego Kościoła.
Zdaniem, które nas naprowadza na właściwy trop, by zrozumieć zasadnicze przesłanie słów Jezusa, jest prośba Filipa: „Panie, pokaż nam Ojca” (J 14, 5). Problem leży w tym, że Boga nikt nigdy nie widział, a dla Żyda zdanie to jest wręcz bluźniercze. Skoro Filip je wypowiedział, to znaczyło, że wierzył, iż Chrystus może to uczynić. Było to poniekąd wyznanie wiary w Jego szczególną bliskość wobec Boga.
Pamiętajmy, że było to w czasach, gdy nikomu nie mieściło się w głowie, że Bóg mógłby się stać człowiekiem!
A czy nam się mieści?
2. Jezus – jedyną drogą do Ojca.
Jezus odpowiadając niejako Filipowi powiedział: „Kto mnie widzi, widzi i Ojca” (J 14, 9). Czy ten przywilej „widzenia” oblicza Ojca odzwierciedlonego w Synu zastrzeżony był tylko dla nielicznych, którzy mieli szczęście przebywać fizycznie z Jezusem w czasie Jego życia, czy też rozciąga się na innych?
Kiedy w Starym Testamencie jest mowa o kontemplowaniu oblicza Boga, o spotkaniu Go, chodzi o konkretne miejsce, w którym może się to wydarzyć, a mianowicie o świątynię. W czasie wygnania to właśnie oddalenie od świątyni czyni jeszcze bardziej palącym pragnienie ujrzenia oblicza Bożego. Wtedy to zostają zapisane słowa Psalmu 42: „Dusza moja pragnie Boga, Boga żywego: kiedyż więc przyjdę i ujrzę oblicze Boże?”. Dla pobożnego Izraelity udanie się na pielgrzymkę do świątyni równało się ze „stanięciem” przed Bogiem. Dlatego jego dusza wzdycha i pragnie przedsionków Pańskich. Chciałaby być wróblem albo jaskółką, aby móc uwić gniazdo „przy ołtarzach Pańskich” (por. Ps 84). Wszystko to jest prawdą również dla nas dzisiaj.
Tyle tylko, że świątynią, w której oglądamy oblicze Boga i możemy „stanąć” przed Nim, nie jest już świątynia jerozolimska, ani – ściśle mówiąc – żadna inna świątynia. Jest nią zmartwychwstałe i uwielbione ciało Chrystusa. To On jest nową świątynią, zburzoną przez ludzi i w trzy dni odbudowaną przez Boga. „Mówił o świątyni swego ciała” (J 2. 2) – wyjaśnia św. Jan Ewangelista.
A więc Jezus jest miejscem spotkania Boga z człowiekiem: Jest Drogą prowadzącą do Ojca. Apostołowie myśleli o drodze materialnej, Jezus zaś wskazuje im duchową – tak wzniosłą, że utożsamia się z Jego osobą: „Ja jestem drogą” (J 14, 6). Nie tylko pokazuje im drogę, lecz również kres – „prawdę i życie” (J 14, 6) – do których prowadzi, a którymi jest On sam.
Jezus to droga prowadząca do Ojca: „Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie”; jest prawdą, która Go objawia: „Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca” (J 14, 9); jest życiem i obdarza ludzi życiem Bożym. „Jak Ojciec ma życie w sobie” (J 5, 26), tak ma je i Syn i daje je, „komu chce”. Człowiek znajdzie zbawienie tylko pod tym warunkiem, że będzie, naśladował Jezusa, słuchał Jego słowa, przejmie się Jego życiem, którego On udziela przez łaskę i miłość. W ten sposób żył będzie w łączności nie tylko z Chrystusem, lecz także z Ojcem, który nie jest ani daleko, ani oddzielony od Chrystusa, lecz jest w Nim, gdyż Jezus stanowi jedno z Ojcem i Duchem Świętym. „Wierzcie Mi! Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie” (J 14, 11). Na tej wierze w Chrystusa, prawdziwego człowieka i prawdziwego Boga, który prowadzi, jako droga, do Ojca i we wszystkim równy jest Ojcu, opiera się życie chrześcijanina oraz całego Kościoła.
3. Gdzie dzisiaj możemy spotkać Ojca?
Apostołowie mieli ten przywilej, aby oglądać i słyszeć Jezusa, a poprzez Niego widzieć i słyszeć Ojca. Gdzie i jak możemy zetknąć się dziś z tym „Ciałem”, które nam objawia Ojca? Wejść w nie, albo wręcz wprowadzić je do naszego wnętrza? Odpowiedź jest jedna: Eucharystia! „Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje” (Mt 26, 26). A św. Paweł powie inaczej: „Chleb, który łamiemy, czyż nie jest udziałem w Ciele Chrystusa?” (1 Kor 10, 16).
Eucharystia jako środek zbliżenia się do Ojca. Jeśli prawdą jest, że Ojciec ofiaruje nam Eucharystię „Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba” (J 6, 32), czytamy w Ewangelii Jana, to prawdą jest także, że Eucharystia daje nam Ojca. „Kto mnie zobaczył, zobaczył i Ojca” (J 14, 9) znaczy też: „Kto mnie przyjmuje, przyjmuje także i Ojca” (J 13, 20).
Zwracając się do Ojca, Jezus mówi: „Ja w nich, a Ty we Mnie” (J 17,23). Ponieważ Ojciec jest w Jezusie, a Jezus w nas przez komunię z Jego Ciałem, to wskutek tego również Ojciec jest w nas! Przyjąwszy Komunię, możemy uczynić naszymi słowa Chrystusa i powtórzyć je we własnej osobie: „a jestem w Ojcu, a Ojciec we mnie”. Oczywiście nie z natury – jak Ojciec jest w Jezusie – lecz przez łaskę.
Święty Hilary z Poitiers pisze o tej prawdzie w taki oto sposób: „Chrystus jest w Ojcu z natury swej boskości, my zaś jesteśmy w Chrystusie dzięki Jego narodzinom w ludzkim ciele, a On jest w nas dzięki komunii sakramentalnej. W ten sposób również my dochodzimy do jedności z Ojcem. Rzeczywiście bowiem Chrystus jest w Ojcu z racji tej samej natury, ponieważ został przez Niego zrodzony. Lecz w pewnym sensie my także, przez Chrystusa, jesteśmy w Ojcu z racji tej samej natury. On żyje dzięki Ojcu, my zaś żyjemy dzięki Jego człowieczeństwu”. W komunii eucharystycznej znajdują swe najbardziej namacalne wypełnienie słowa Chrystusa: „Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy u niego przebywać” (J 14, 23).
4. Ilustracja prawdy o obecności Ojca w Eucharystii.
Idea, że w Eucharystii obecny jest również Ojciec wraz z Duchem Świętym, znajduje się u podstaw słynnej ikony Trójcy Świętej Andrieja Rublowa. Jest to ikona „Trójcy”, lecz także „Eucharystii”. Trzy Osoby Boskie rozmieszczone są wokół ołtarza. Spoczywa na nim puchar, we wnętrzu którego można dostrzec kształt baranka. Każdy z trzech aniołów posiada w swoich szatach jakiś błękitny element, symbol Boskiej natury, która wspólna jest wszystkim Trzem. Wszyscy jednak różnią się od siebie dodatkami innych kolorów, co podkreśla odrębność Osób. Stojący po prawej stronie Duch Święty ma płaszcz zielony, symbol życia, ponieważ jest On „Duchem Ożywicielem”. W środku stoi Syn, Jezus Chrystus. Okrywa Go brązowa tunika - symbol człowieczeństwa, które na siebie przyjął. Po lewej stronie znajduje się Ojciec owinięty płaszczem o przezroczystych kolorach, jakby obleczony światłem dla zaznaczenia, że mieszka On w niedostępnej światłości.
Ikona ta ma uczyć, że cała Trójca zaprasza nas do uczty eucharystycznej i daje się nam w niej. Pusta przestrzeń z przodu ikony zarezerwowana jest dla każdego z nas. Wszyscy zostaliśmy zaproszeni, by wejść do tego mistycznego kręgu, by mieć udział w tym bezmiernym pokoju i doskonałej jedności, jakie biją z ich oblicza. Kontemplując przez dłuższy czas i z nabożnością te oblicza, daje się niemal usłyszeć cichy głos mówiący: „Bądźcie jedno, jak my stanowimy jedno”.
Skoro nie można iść do Ojca inaczej, jak tylko przez jego Syna Jezusa Chrystusa, to w tym życiu można do Niego dotrzeć jedynie przez Eucharystię! Amen
Misjonarz Prowincji Warszawskiej Redemptorystów
o. Andrzej Kowalski CSsR