Słowo Redemptor

Świetego Łukasza, Ewangelisty – święto

 

 

 

Czwartek, 18 października 2012 roku, XXVIII tydzień zwykły, Rok B, II

 

 

 

 

Oto was posyłam jak owce między wilki.

 

Św. Łukasz notuje to Jezusowe zdanie i bez wątpienia doświadczył prawdziwości tegoż w swoim życiu. Wszak mógł wieść spokojne i pewnie dostatnie życie lekarza. Byłby szanowany jako człowiek wykształcony i majętny. Nie musiałby tułać się po świecie … Mógłby, ale spotkał Jezusa. Raczej nie fizycznie, choć i takie opinie bywały, że był w gronie tych co po mowie eucharystycznej odeszli od Jezusa. Inni widzieli go jako jednego z dwóch idących w dzień zmartwychwstania do Emaus. Ślad tego odnajdujemy w naszej pieśni: „Chrystus zmartwychwstan jest” gdzie w ósmej zwrotce mamy:

Łukasz z Kleofasem,
Obaj jednym czasem
Szli do miasta Emaus,
Spotkał-ci ich Pan Jezus. Alleluja!

Spotkał natomiast na pewno tych, których Jezus rozesłał oraz tych, którzy dzięki ich słowom uwierzyli. Skoro uwierzył, nie chciał pozostać biernym chrześcijaninem. Chciał głosić Chrystusa wszem, dlatego dołożył starań by napisać zarówno trzecią Ewangelie jak i dzieje Apostolskie. To dzięki niemu mamy wiele wiadomości o życiu pierwotnego Kościoła. Został wiernym towarzyszem doli i niedoli św. Pawła, o czym on sam pisze do Tymoteusza.

 

Zostawmy na razie św. Łukasza, a zatrzymajmy się na chwilę przy tym co św. Paweł pisze z pewną dozą goryczy.

 

Demas mnie opuścił umiłowawszy ten świat…

Poczucie opuszczenie nie jest obce i dziś wielu ludziom.

Opuszczeni czują się rodzice, gdy dzieci odchodzą z domu.

Opuszczone czują się dzieci, gdy rodziców nie ma w domu, bo gdzieś za chlebem zabiegani, nierzadko za granicą, albo też nie dorośli do roli.

Opuszczeni czują się starsi, gdy ich nikt, albo prawie nikt nie odwiedza, gdy nie zadzwoni telefon nawet od najbliższych.

Opuszczeni czują się chorzy, gdy nie mogą doprosić się o to, co im się należy, bo przez lata płacili składki ubezpieczeniowe, a teraz słyszą – nie ma na to pieniędzy; możemy zapisać na badanie czy zabieg za rok! I tak naprawdę nie wiadomo kto jest bardziej chory – człowiek konkretny, czy też nasza służba zdrowia tak a nie inaczej zarządzana. Ale tu już wkraczamy na bardzo grząski grunt, dlatego nie będziemy brnąć w tym miejscu.

Opuszczeni czasem czują się wierni w parafii i młodzież na katechezie, ale bywa i odwrotnie – może poczuć się opuszczony kapłan czy katecheta.

Jednego możemy być pewni, że nigdy i nikogo nie opuszcza nasz Pan, Jezus Chrystus.

 

Aleksander, brązownik, wyrządził mi wiele zła…

Znowu poczucie jakiejś niesprawiedliwości. Przecież św. Paweł nie czynił nic złego, on tylko głosił Dobrą Nowinę. To jednak wystarczyło, by napotkał na potężny opór. Nic nowego! Tam gdzie głosi się Słowo Boże tam na pewno napotka się opór i sprzeciw. Siły zła próbują utrzymać swoją pozycję, to co zawłaszczyły w człowieku i w świecie korzystając z ludzkiej wolności i głupoty.

Dziś również ci, co pragną głosić Ewangelię i żyć tym co głoszą napotykają opór. Czasem jest to prześladowanie, ale dziś częściej próbuje się „zabić” głosicieli śmiechem, drwiną albo też totalnym zignorowaniem. Trochę jak ateńczycy św. Pawła na Areopagu – posłuchamy cię innym razem.

W pierwszej mojej obronie nikt przy mnie nie stanął…

Możemy sobie wyobrazić samopoczucie św. Pawła. Tyle się trudził dla Słowa Bożego, tyle wycierpiał (zgodnie zresztą z zapowiedzią Jezusa wyrażoną w Damaszku wobec Ananiasza), a teraz zostaje sam jak palec. Gdyby tak było, pewnie by się załamał. Ale św. Paweł wie, że Pan jest z nim. I dla nas to jest najważniejsze. Bo ten Pan, ukazany przez Łukasza w ewangelii jako ten, który lituje się i przebacza, uzdrawia i podnosi nie zostawia nikogo samemu sobie. Św. Paweł miał świadomość tego co i my winniśmy mieć wciąż: „oto Ja jestem z wami aż do skończenia świata”.

My też miewamy poczucie osamotnienia mimo tej Jezusowej zapowiedzi. I zadajemy sobie pytania!

Kto stanie w obronie pielęgniarek? Kto stanie w obronie chorych? Na pewno nie urzędnicy zapatrzeni tylko w to, by im było dobrze.

Kto stanie w obronie bezrobotnych, zmuszanych sytuacją ekonomiczną do emigracji? Obawiam się, że nie obcy kapitał co ma się u nas dobrze.

Kto stanie w obronie rozpadających się z tego powody małżeństw, nieszczęśliwych dzieci?

Kto stanie w obronie tych, co chcą poznać prawdę o otaczającym nas świecie, a nie bardzo mogą, bo brakuje dostępu do prawdziwie wolnych mediów. Obawiam się, że nie „Wysoka Izba”, bo ona raczej niskich lotów, tych myślowych i tych moralnych.

Możemy być pewni – Pan nie opuści tych co w Nim pokładają nadzieję. Pan da siłę swojemu ludowi.

Św. Łukaszu, módl się za nami, by Pan przywrócił komu trzeba rozum, komu trzeba rozsądek, komu trzeba sumienie, a wszystkim miłość do Boga i do człowieka. Amen.

 

 

 

 

 

 

Duszpasterz w Parafii Św. Józefa i Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Toruniu (Toruń – Bielany)

o. Marian Krakowski CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy