Wtorek, 06 grudnia 2011 roku, II tydzień Adwentu, Rok B, II
Dziwna jest ta przypowieść…
Przecież jeśli pasterz zgubi jedną ze stu owiec, to pierwszą rzeczą o której powinien pomyśleć, jest zabezpieczenie przed zgubieniem tych, które pozostały. Cóż to za troska, która polega na opuszczeniu 99 owiec i pozostawieniu ich w górach?
Na tym nie koniec osobliwości uderzających w tym opowiadaniu.
Jeśli ktoś ma 100 owiec, uważany jest (na wschodzie) za człowieka bogatego. Taki zazwyczaj nie dogląda dobytku osobiście, ale zatrudnia najemników. Tu tymczasem mamy bogatego właściciela, który pasie owce osobiście, a w dodatku potrafi narazić większość, by odszukać jedną…
Tak widziana całość opowiadania wręcz domaga się, aby je przekreślić. Chyba, że chodzi o inny sposób czytania – nie całościowy, ale taki, w którym odnajdziemy kluczowy zasadniczy element. Wiedząc, że semici w ten sposób konstruują opowiadania i wypowiedzi, bez większego trudu odnajdziemy właściwy sens. Jest nim wskazanie na ogromną troskę poszukiwania i jeszcze większą radość z odnalezienia. O tym właśnie mówi przypowieść – nie o zwyczajach pasterskich. Mama nie kocha „bardziej” dziecka, które akurat jest chore, ale „bardzo” się cieszy, gdy ono wyzdrowieje. Bóg nie porzuca swoich dzieci, ale cały angażuje się w poszukiwanie tego zagubionego i cieszy się niezmiernie, gdy je odnajdzie.
Pocieszcie mój lud – woła dziś prorok Izajasz.
Czy taki Bóg ma szansę stać się dla mnie pocieszeniem?
Wychowawca w Wyższym Seminarium Duchownym Redemptorystów – Tuchów
o. Jarosław Krawczyk CSsR