Czwartek, 08 grudnia 2011 roku, II tydzień Adwentu, Rok B, II
Kolejny już raz słyszymy Łukaszowe opowiadanie o zwiastowaniu. Znamy ten opis tak dobrze, że możemy zamknąć oczy i niemalże ZOBACZYĆ jak Maryja rozmawia z Gabrielem.
Później – w obliczu naszych niewierności czy bylejakości życia mamy gotowe wytłumaczenie: Matce Bożej było łatwiej, Ona WIDZIAŁA anioła… zatem – miała pewność, że jest prowadzona przez Boga!
Ja tej pewności nie mam, więc… nic dziwnego, że nie jestem bohaterem; nic dziwnego, że błądzę…
Dla każdego, kto tak (lub podobnie) kombinuje, mam „przykrą” wiadomość: tekst Ewangelii nie pozwala nam beztrosko mówić, że Maryja anioła WIDZIAŁA… Nigdzie Łukasz nie odnotował, że „WIDZIAŁA”! To Zachariasz WIDZIAŁ Bożego posłańca (Łk 1, 11;22), a jednak autor Ewangelii zapisał o nim, że nie uwierzył (Łk 1, 20). Św. Łukasz nie tylko przez treść swego opowiadania ale i przez precyzyjną konstrukcję tekstu mówi, że posłuszeństwo Maryi to efekt SŁUCHANIA Słowa Bożego. Wystarczy dobrze SŁUCHAĆ – nie trzeba WIDZIEĆ… Wszak i na gruncie naszego języka możemy usłyszeć, że POSŁUSZEŃSTWO to postawa, która w porządku natury ma swoje miejsce PO SŁUCHANIU.
Po co słucham Słowa Bożego?
Żeby słuchać, czy żeby USŁYSZEĆ?
Znakiem, że USŁYSZAŁEM jest moje POSŁUSZEŃSTWO.
I wcale nie trzeba WIDZIEĆ anioła…
Wychowawca w Wyższym Seminarium Duchownym Redemptorystów – Tuchów
o. Jarosław Krawczyk CSsR