Niedziela, 08 kwietnia 2012 roku, Oktawa Wielkanocna, Rok B, II
Budując dom trzeba zacząć od fundamentu. Jest on bardzo ważny, szczególnie, gdy budujemy na niestabilnym terenie. Jeśli przy budowie domu fundament jest tak ważny, to, co powiemy o „fundamencie” naszego życia? Jaki on powinien być? Na czym postawić życie? Na czym je oprzeć?
Święta Wielkanocne. Nie bez powodu na określenie tych świąt używamy stwierdzenie: „Święta Wielkej Nocy”. Dlaczego? Bo dokonało się coś wielkiego, coś bardzo ważnego. Dokonało się coś fundamentalnego dla nas. Tym fundamentalnym wydarzeniem świąt Wielkiej Nocy jest śmierć i zmartwychwstanie Jezusa. Pusty grób, o którym mowa w dzisiejszej ewangelii jest znakiem, że śmierć została pokonana; że Chrystus zmartwychwstał! Śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa są fundamentem naszego życia, naszej wiary. Na tym fundamencie opiera się chrześcijaństwo i na tym ma się opierać życie każdego chrześcijanina. Na tym fundamencie należy oprzeć nasze życie. Chrześcijanin stawia swoje życie na śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa.
Generalnie my to wiemy, ale wiedzieć to nie wszystko. Tym trzeba żyć. Trzeba żyć śmiercią i zmartwychwstaniem Jezusa. Trzeba oprzeć na śmierci i zmartwychwstaniu życie nasze.
Pewien młody lekarz chciał zrobić karierę. Chcąc osiągnąć ją jak najszybciej zaczął intensywnie uczestniczyć w różnych szkoleniach, kursach, praktykach. Musiał poświęcić soboty i niedziele na studia i szkolenia. Wszystkie wolne „weekendy” spędzał nad książkami, albo na dokształceniach. Modlitwa poszła w zapomnienie. Na niedzielną Eucharystię nie miał czasu. Oddalił się od Boga. Tłumaczył sobie, że studiuje żeby pomagać innym. Wspiął się dość szybko na wysokie stanowisko. W wieku 47 lat dowiedział się, że ma raka. Załamał się. Pewnego dnia, późnym popołudniem w jego gabinecie spotkała go sprzątaczka. Siedział tam zrozpaczony. Zaczęli rozmawiać. W pewnym momencie ta prosta kobieta powiedziała mu: „Panie doktorze,…na czym Pan postawił swoje życie? Pan nie wiedział, że kariera to nie wszystko? Przecież Pan jest chrześcijaninem…”. Odpowiedział: „Wiedziałem, że są inne wartości; podstawy, ale….”. I tu się rozpłakał.
Na czym ty budujesz – stawiasz gmach swojego życia, na co, stawiasz w swoim żuciu? Odpowiedz szczerze. Bo prawdą jest, że każdy człowiek zasadniczo na coś stawia? Na co ty stawiasz w życiu? Stawiasz na pieniądze, na zdrowie, na karierę?
Czy ty wiesz, że będziesz cierpiał, że będziesz się starzał, że życie jest krótkie? Na co ty stawiasz?
Używając obrazu z budowy domu wiemy, że aby założyć fundament trzeba zejść w dół. Trzeba kopać. Budując dom, trzeba wykopać fundament, zejść niżej. Najpierw trzeba zejść niżej, żeby potem wznieść mury; ściany ponad ziemię Skoro fundamentem życia chrześcijańskiego jest śmierć i zmartwychwstanie, to najpierw trzeba zejść w dół. Trzeba wejść w śmierć. Najpierw trzeba zejść niżej, żeby potem wznieść się ponad ziemię. To schodzenie niżej jest śmiercią. I nie mówię tutaj tylko o śmierci fizycznej. Ta, przyjdzie na każdego z nas w swoim czasie. Mówiąc, że trzeba zejść w dół, że trzeba wchodzić w śmierć chcę podkreślić przede wszystkim śmierć naszego „ja”. W każdym nas jest korzeń grzechu pierworodnego. Tym korzeniem jest nieposłuszeństwo Bogu. Ty i ja; my, chcemy żyć w całkowitej niezależności i samostanowieniu. Nie podoba nam się słuchać innych. Jak reagujesz, kiedy ktoś zwraca ci uwagę? Dziękujesz, czy się wściekasz? Praktycznie każdy z nas uważa, że wie lepiej od Boga, na czym postawić swoje życie, co należy czynić. Konkretnie wygląda to tak, że opieramy nasze życie – podobnie jak ów lekarz – na karierze, na pieniądzu, na zdrowiu. Sądzimy, że to jest fundament. Tymczasem tak nie jest. To wielkie kłamstwo demona, który chcąc pozbawić nas solidnego fundamentu, podsyła nam fikcyjne podstawy. Chrześcijanin każdego dnia ma umierać dla swojego „ja”, aby słuchać innego „JA”; „JA” pochodzące od Boga. JA jestem PAN, twój BÓG! Ta śmierć, to umieranie naszego „ja”, jest bolesne – zapewniam cię. Ale to jedyny sposób, aby wejść w posłuszeństwo Bogu i żyć prawdziwie.
Bóg, zna nasze serce. Dlatego jako dobry i mądry Ojciec, aby uwolnić nas od samostanowienia, od naszego „ja” posyła nam sytuacje, które nas przekraczają. Stwarza nam takie uwarunkowania, w których sami nie możemy dać sobie rady. I wtedy, co robimy? Zaczynamy wołać do Boga o ratunek. Zaczynamy Go słuchać. A kiedy zaczynamy Go słuchać, odkrywamy, co tak naprawdę jest ważne, co jest fundamentalne w życiu, na co w naszym życiu stawiamy...
Wchodząc w śmierć naszego „ja” doświadczamy zmartwychwstania. Zmartwychwstanie oznacza zwycięstwo. Zmartwychwstanie oznacza nowe życie. Jeśli wchodzimy w śmierć naszego „ja” doświadczamy zwycięstwa. Jakiego zwycięstwa? Zwycięstwa nad pragnieniem samostanowienia i niezależności. To zwycięstwo jest niezwykle ważne, bo zwyciężając nad naszą pychą doświadczamy zwycięstwa nad grzechem i nad demonem. Stąd już niedaleko do nowego życia. A to nowe życie – to życie Chrystusa w nas. To życie nigdy się nie kończy. Stąd nawet śmierć fizyczna, kiedy przyjdzie, nie może go przerwać. Ono trwa na wieki, bo On trwa na wieki.
Święta Wielkiej Nocy. Święta śmierci i zmartwychwstania. Święta fundamentalne dla naszego życia.
Nie przeżyjmy ich „płytko, konsumując poświęcone jajka”.
Oprzyjmy solidnie nasze życie na śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa.
Wejdźmy od dziś w śmierć naszego „ja”, aby doświadczyć zmartwychwstania i życia Jezusa w nas.
Redemptorysta Prowincji Warszawskiej, obecnie Misjonarz pracujący w Argentynie – Patagonia (Gobernador Costa – Chubut)
o. Marcin Zubik CSsR