Niedziela, 29 lipca 2012 roku, XVII tydzień zwykły, Rok B, II
„Cóż to za chłopczyk piękny i młody,
Co oddał głodnym koszyczek?
Może biskupi staną w ogonku
Całować chłopca w policzek”
(Ks. Jan Twardowski, Zeszyt w kratkę, rozmowy z dziećmi – i nie tylko z dziećmi)
Bywa, że wypadnie nam sfotografować jakiś interesujący obiekt architektoniczny. Pierwszy odruch, to stanąć przed fasadą – i ogarnąć całość. Ukaże się wtedy cały splendor budowli.
– Tylko, że może to być nudne – bo tysiące autorów zdjęć, co tutaj znaleźli się przed nami,
mieli identyczny odruch…
Ratunkiem wtedy jest … podejść do gmachu od jakiejś innej mniej typowej strony, aby ukazać mniej opatrzone fragmenty – i uzyskać w ten sposób bardziej niekonwencjonalne zdjęcie.
Główna „fasada” dzisiejszych czytań liturgicznych – czyli ich główne przesłanie – jest jasne. Przeżywamy okres żniw; pracujemy na polach, zbieramy plony – aby mieć pokarm. Pokarm służy temu, abyśmy mogli żyć. Ale powiedziano nam: «nie samym chlebem żyje człowiek»; tyle zatem możliwości nawiązania:
– przynosimy do świątyń dożynkowe wieńce – dziękujemy Bogu za ten zwykły «codzienny chleb»
– mamy za sobą tzw. «I Komunie święte»; uroczystość «Bożego Ciała», także świecenia, prymicje i jubileusze kapłańskie, zatem pokarm Eucharystyczny – dający życie wieczne
– coraz bardziej doceniamy «pokarm Słowa Bożego».
Ks. Jan w cytowanym dziecięcym wierszyczku, podszedł do dzisiejszej Ewangelii od innej strony, trochę fragmentarycznej – ale również ważnej (jak się później okaże – także bardzo istotnej!).
Zacytujmy więcej:
„Zebrało się na pustyni 5000 tatusiów, żeby słuchać Pana Jezusa,. Zapomnieli o śniadaniu, obiedzie i kolacji ( …) Zapomnieli, ze wyszli daleko na pustynię, gdzie nie ma sklepów. Czy nie ma czegokolwiek do zjedzenia? – zapytał Jezus. Usłyszał to pytanie chłopczyk, który tylko jeden (…) miał w koszyku trochę chleba i ryb. Wystarczyło, że usłyszał i od razu oddał, to co miał, Jezusowi. Cały koszyk.
Nie pomyślał: schowam dla siebie, zjem ze smakiem. (…) Nie skarżył się: Jeżeli oddam teraz wszystko, będę tu stał o suchym pysku. Oddał wszystko, kiedy zobaczył, że otaczają go głodni. Chciałbym o tym chłopczyku wszystkim z zachwytem opowiadać: panu kościelnemu, który zamyka kościół na klucz, panom malarzom, którzy odnawiając kościół kłaniają się Jezusowi pędzlami (…) Czy umiesz się podzielić, tym, co masz?”
(Dzieło cytowane, Znak, Kraków 1973, str. 72-73 )
Czy tylko dodatkowy aspekt ewangelicznego przesłania!? – Przecież ten chłopczyk nie zrobił nic innego, niż sam Bóg, który daje nam pokarm; niż Pan Jezus, który zatroskał się na pustyni o głodnych; który karmi nas Eucharystią i Chlebem Słowa.
Dziś czytamy o cudzie rozmnożenia chleba z Ewangelii Św. Jana; warto zacytować jeszcze bardziej przejmujące słowa Pana, zapisane przez Św. Marka: „Żal mi tego tłumu, bo już trzy dni trwają przy mnie, a nie mają co jeść. A jeśli ich puszczę zgłodniałych do domu, ustaną w drodze, bo niektórzy z nich przyszli z daleka” (Mk 8, 2-3).
Chłopiec ten posiadał «wyobraźnię miłosierdzia» – do której zachęcał bł. Jan Paweł II w homilii na Krakowskich Błoniach w dniu 18 sierpnia 2002 roku. Umiał dostrzec potrzeby ludzi znajdujących się w pobliżu.
Dodatkowym uzasadnieniem poruszenia tego wątku dzisiaj jest drugie czytanie liturgiczne z listu do Efezjan, 4, 1-6.
Św. Paweł mówiąc o istotnym dla chrześcijanina «powołaniu do jedności», mówi o takich cechach, do niej prowadzących, jak pokora, cichość, a nade wszystko cierpliwość ! Zachęca, byśmy umieli znosić siebie nawzajem w miłości.
Wielki osobny temat: Miłość, to nie tylko iść ku innym ludziom z życzliwością, ale wytrzymywać cierpliwie w duchu opanowania i dobroci ludzi, którzy może przychodzą do nas z niechęcią, wrogością, uszczypliwością – lub choćby tylko z wrodzonym sobie brakiem delikatności.
Pan Jezus, jako nasz wzór nie tylko przechodził przez świat wszystkim dobrze czyniąc, ale z heroiczną cierpliwością przyjmował szyderstwa i fizyczne tortury. Tym nas zbawił.
Kiedyś wypadło mi głosić homilię w łacińskiej katedrze we Lwowie, gdzie wierni modlą się w języku polskim, jak ongiś po łacinie, ale nie wszyscy są Polakami (mieszane małżeństwa, a także Rosjanie oraz inni, którzy tam przyjmują katolicyzm, a nie chcą się identyfikować z cerkwią unicką «bizantyńsko-ukraińską»).
Czytanie z Dziejów Apostolskich mówiło o tzw. pierwszym soborze Jerozolimskim, na którym Apostołowie usiłowali pogodzić ludzi o tradycji pogańskiej i żydowskiej – aby ci mogli wspólnie stanowić jedną wspólnotę chrześcijańską. Czytanie drugie przypominało, że w wieczności nie będzie osobnych sektorów dla ludzi pochodzących ze skłóconych ze sobą na ziemi nacji. Wszyscy idziemy w kierunku tych samych Drzwi!
A tu zaszłości historyczne i emocjonalne nastroje wśród Ukraińców i Polaków. Zostanie już tylko droga cierpliwego znoszenia się nawzajem – by użyć sformułowania z dzisiejszej liturgii…
Ale tam odwołałem się do dwu innych miejsc Starego Testamentu:
– Józef Egipski… Wiadomo, że nic nie mogło usprawiedliwić straszliwego zachowania się Józefowych braci, a jednak Pan Bóg potrafił pisać prosto na tak pokrzywionych liniach: zamienił Józefowi dyby i kajdany na złoty łańcuch i krzesło vice-faraona; przez co mógł on z czasem ocalić właśnie od głodu swoich prześladowców.
– Dawid uciekający zboczem Góry Oliwnej (?) przed własnym synem, który zamierzał mu zagarnąć tron. Przy okazji usłyszał niesłuszne obelgi i odbierał wrogie ataki ze strony jakiegoś tam pobratymca króla Saula, jakoby to Dawid gwałtem zdetronizował Saula. (por. II Sam. Rozdział 16 ). Znający Biblię wiedzą, ile delikatności okazał młody król swemu poprzednikowi, jako «pomazańcowi Pańskiemu», mimo, że ten nastawał na jego życie.
Osoby towarzyszące Dawidowi gotowe były zabić śmiałka, natomiast król im tego stanowczo zakazał, stosując zaskakującą argumentację: To Pan pozwolił mu, aby mi urągał; jeśli to zniosę to i Bóg pewno mnie ocali i nagrodzi.
To niesłychanie ważny klucz: Normalnie potrafimy przyjąć z ręki Boga różne życiowe doświadczenia i klęski (choroba, utrata mienia, nawet pożar, powódź itd.). Natomiast, jeśli ludzie nam dokuczą, nie mieszamy już w to Pana Boga; sami próbujemy się z nimi rozprawić. A tu ta zaskakująca «optyka». Także cierpienie pochodzące od ludzi można przyjąć z ręki Boga, a wtedy łatwiej będzie nam je znieść i uświęcić!
Postawy takiej nie unicestwia przeżywanie poczucia krzywdy, przeciwnie – nawet jej heroizm uwypukla.
Módlmy się zatem dziś o wspomnianą wyżej «wyobraźnię miłosierdzia», która może mieć dwie postaci: wrażliwość na potrzeby innych – i pokonywanie naszej nadwrażliwości.
Redemptorysta Prowincji Warszawskiej, historyk sztuki, wieloletni Misjonarz; wykładowca Wyższego Seminarium Duchownego Redemptorystów
w Tuchowie oraz w Szczecinie; ojciec duchowny kapłanów diecezji – Szczecin
o. Mieczysław Witalis CSsR