Środa, 18 września 2013 roku, XXIV tydzień zwykły, Rok C, I
W powiecie koneckim leży mała wioska o nazwie Niebo. Czasami okoliczni mieszkańcy bywają zakłopotani, gdy przypadkowo zabłąkany podróżnik, zakrzyknie do nich przez odsuniętą szybkę samochodu: „Panie, a którędy do (N)nieba?”. Możemy jednak dzisiaj na to pytanie uzyskać adekwatną odpowiedź, wpatrując się we wzór Patrona Młodych, Świętego Stanisława Kostki. On naprawdę pokazuje, którędy wiedzie droga do nieba.
„Wcześnie osiągnąwszy doskonałość, przeżył czasów wiele”. Te słowa z Księgi Mądrości bardzo dobrze streszczają sekret udanego życia bardzo młodego Patrona dzisiejszego dnia, czczonego przez nas jako Patrona młodzieży. Osiągnąć doskonałość… iluż młodych ludzi w naturalny sposób dąży do doskonałości, wkładając choćby wielki wysiłek w trening sportowy lub naukę języków. Jan Paweł II powiedziałby, że cechą młodości jest idealizm i chęć osiągnięcia sukcesu. Jak to jest, że nam to tak łatwo z wiekiem „przechodzi”? Kiedy pojawiają się trudności, piętrzą rozmaite przeszkody na naszej drodze, tak łatwo przychodzi zniechęcenie i rezygnacja. A może wydaje się nam, że mamy tak dużo czasu, iż możemy ważne sprawy naszego życia odłożyć „na potem”. Stanisław Kostka „przeżył czasów wiele”, bo nie zwlekał, nie odkładał na później tego co istotne. Pierwsza zatem rzecz, której nas uczy ten Święty, to wartość chwili obecnej. Świętość to nie sprawa odległej przyszłości, ale dobrze przeżywanej każdej chwili życia. Tę umiejętność zdobył Stanisław Kostka, jako cnotę, odkrywając wartość czasu, który mija. Być może, z racji słabego zdrowia odczuwał naturalną kruchość zdrowia, ale przecież nie wiedział jak długo będzie mu dane żyć. Chciał dobrze żyć!
Zawsze fascynowała mnie determinacja Św. Stasia w dążeniu do celu. To prawda, że bardzo wcześnie otrzymał łaskę wyraźnego rozpoznania woli Bożej i choć na drodze jej realizacji stanęło wiele przeszkód, może zadziwiać, jak wytrwale i odważnie dążył do wypełnienia powziętych zamiarów. Jego żebracza wędrówka na pieszo do Rzymu, to nie były żarty. To było męstwo, na jakie nawet dzisiaj, w komfortowych warunkach podróżowania, nie tak wielu jest się w stanie zdobyć. Stanisław Kostka, to nie słodki mazgaj, przewracający oczkami, jak na dawnych obrazkach, mdlejący na dźwięk brzydkich słów, tylko mężczyzna z krwi i kości, który okazuje dojrzałość poprzez wytrwałość i konsekwencję w realizacji powziętych zamysłów, odczytanych jako wola Boża. Zawstydza nas Stanisław, który na widok trudności nie ulega zniechęceniu, ale pozostaje wierny wyborowi. Konsekwentne dążenie do celu, stałość w postanowieniu, wytrwałość – to następne cechy – drogowskazy do nieba, których od niego możemy się nauczyć. To cechy, które się nie starzeją.
Dzisiejsza Ewangelia, opisująca zagubienie Jezusa i odnalezienie w świątyni, a zwłaszcza jej konkluzja, mówiąca o posłuszeństwie Jezusa względem rodziców, tylko pozornie kłóci się z postawą nieposłuszeństwa zaprezentowaną przez naszego Patrona, który wbrew woli swoich rodziców postanowił wybrać życie zakonne. Słowa Jezusa, mówiące o tym, że „powinien być w sprawach Ojca”, wskazują na pierwszeństwo Woli Bożej, której należy się posłuszeństwo. Doskonale zrozumiał je Stanisław Kostka – najpierw sprawy Ojca niebieskiego. To Jego trzeba słuchać. Gdy dopadają nas różne dylematy: co wybrać, co się bardziej po ludzku opłaca, komu zaufać, na ile poddać się woli nawet życzliwych nam osób, niech światłem będzie dla nas pełna wiary postawa Stasia Kostki, który chce być w sprawach Ojca.
W dzisiejszej Godzinie Czytań znajdujemy fragment ze sprawozdania rocznego o stanie Kolegium w Wiedniu, w którym zapisano o Stasiu Kostce m. in. następujące słowa: „Wszystkim drogi, nikomu nie przykry, młody wiekiem, ale dojrzały roztropnością, niewielki wzrostem, lecz wielki duchem”.
Czy o tobie też pozostanie podobne świadectwo?
Misjonarz Prowincji Warszawskiej Redemptorystów – Kraków
o. Piotr Andrukiewicz CSsR