Środa, 19 grudnia 2012 roku, III tydzień Adwentu, Rok C, I
Czasy się zmieniają, a wraz z nimi poglądy i obyczaje. Kiedyś człowiek wstydził się, iż nie potrafi być wiernym mężem i ojcem, a dziś ciągłe zmienianie partnerek „na chwilę życia” staje się powodem do dumy.
Kiedyś potępiano zabijanie niepełnosprawnych, a obecnie sankcjonuje się tego rodzaju proceder ustawami i rozporządzeniami.
Kiedyś brak potomstwa był źródłem upokorzenia, a dzisiaj jest oznaką postępu i zaradności życiowej.
Kiedyś dziecko było darem Boga, a teraz jest produktem, do którego posiadania chyba już właściwie każdy ma prawo, gdy tylko zechce z niego skorzystać.
Dlaczego tak się dzieje? Gdyż ludzie sami stanowią sobie prawa. Nie obchodzi ich prawo naturalne, Boże objawienie czy zasady uświęcone wielowiekową tradycją. Nawet ludzie uważający się za chrześcijan żyją tak, jakby Boga nie było. „Bogiem” dla wielu stała się nieograniczona niczym wolność, pieniądz lub przyjemność.
Tymczasem z Ewangelii wyłania się przed nami zupełnie inny świat. Są tam ludzie, którzy wierzą w Boga, modlą się i dostrzegają Jego działanie w ich życiu. To On kieruje wszystkim i Jemu należy się cześć. Nie jest to Bóg, który przeszkadza ludziom zrealizować ich plany i komplikuje im codzienną egzystencję. Jest to Bóg łaskawy, który z dobrocią interweniuje w życie ludzi i zsyła na nich swe błogosławieństwo. O takim Bogu mówi Elżbieta, gdy wydaje na świat syna Jana – „Pan mi pomógł, Pan okazał mi łaskę”.
Może ktoś powie, że nie ma już możliwości odwrócenia biegu dziejów. Nie wrócimy do tego, co było chociażby w starożytności. Kościół zaś musi zrewidować swoje poglądy i wyzbyć się swego obskurantyzmu. Powinien być „na dzisiejsze czasy”, jeśli nie chce całkowicie utracić swego prestiżu w życiu społecznym.
A jednak – czy tędy droga? Czy możemy na nowo napisać „ewangelię”, jak postulowała to kilka lat temu pewna protestancka kobieta-pastor, uzasadniając, że ta Chrystusowa nie jest na dzisiejsze czasy? Czy naprawdę dobrą nowiną jest to, że można mieć powód do dumy, będąc publicznym cudzołożnikiem, traktując ludzi w stanie embrionalnym jak odpady czy bez skrupułów pozbawiając życia człowieka nienarodzonego z uwagi na jego kalectwo? Czy to wszystko nie jest okrutne i nieludzkie?
A więc jednak warto powrócić do Boga! On nie jest bezduszny, ale łaskawy. On przychodzi na świat w ludzkiej postaci, aby nas uwolnić od zła i ukazać nam piękno prawdziwego człowieczeństwa. On w żaden sposób nikomu nie zagraża. Co więcej, ujmuje się za słabymi i biednymi. Jego prawo służy dobru człowieka i całych społeczeństw. On uzdrawia zniszczone relacje międzyludzkie i przywraca w nich sprawiedliwość. Tam, gdzie panuje Bóg, człowiek żyje w pokoju. Także dzisiaj, w naszych czasach.
Profesor doktor habilitowany, wykładowca na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie oraz w Wyższym
Seminarium Duchownym Redemptorystów w Tuchowie – Elbląg
o. Ryszard Hajduk CSsR