Sobota, 22 grudnia 2012 roku, III tydzień Adwentu, Rok C, I
Są ludzie, którzy obrazili się na Pana Boga, bo nie znaleźli zrozumienia w Kościele. Młoda kobieta nie była kilkanaście lat u spowiedzi, gdyż jej ojciec katolik był człowiekiem okrutnym i przyjmowanie sakramentów nie uczyniło go lepszym. Ktoś stał się ateistą, gdyż ksiądz źle mówił publicznie o jego ojcu. Ktoś inny nie chce modlić się i przychodzić na mszę świętą, gdyż proboszcz nie chciał się zgodzić, by człowiek dający publiczne zgorszenie był chrzestnym dla jego dziecka. Są tacy, którzy powtarzają: „Do Boga nic nie mam, ale ten Jego personel naziemny…”.
Tymczasem Bóg nie może obejść się bez ludzi! Powołuje ich takimi, jakimi są – obciążonymi wadami, z grzeszną przeszłością, słabych i niewiele znaczących. Potrzebuje ich, by przez nich nieść ludziom wybawienie. Przez Mojżesza, który ma zbrodnię na sumieniu i nie potrafi przemawiać, wyprowadza lud z niewoli egipskiej. Przez celnika Mateusza, wątpiącego Tomasza i zalęknionego Piotra niesie ludziom orędzie o zbawieniu w Jezusie Chrystusie. Przez skłonnego do okrucieństwa i mało wymownego Szawła wzywa ludzi do wiary w moc swojej miłości, która objawiła się ludziom w Jego Synu.
Żeby posłać na świat Zbawiciela, powołuje Maryję. Dzięki Niej dokona się dzieło odkupienia ludzi z grzechów. Maryja to nie żaden superman, ale pokorna kobieta, która jest świadoma swego wybrania. Maryja wie, że wielkość, która jest Jej udziałem, to dar Boga. On dokonuje w Jej życiu wielkich rzeczy. On Ją wywyższa. Z woli Boga przyczynia się do realizacji wielkich dzieł, które staną się źródłem nadziei na życie wieczne dla wszystkich ludzkich pokoleń.
Także i dzisiaj Bóg działa przez ludzi – i to często bardzo małych, słabych i niepozornych. To ci, którzy pozwalają Bogu, by zawładnął całym ich życiem. Wierzą Bogu, dlatego pozwalają Mu się wykorzystać dla dobra innych ludzi. Ich wiara sprawia, że nawet swe ograniczenia i słabości oddają na służbę Bogu, który chce dotrzeć ze swoją miłością do wszystkich ludzi.
Przykładem słabego, ograniczonego chorobą człowieka, który staje się w rękach Bogach narzędziem uświęcenia świata, jest Alexandrina da Costa. Gdy pewnego razu pomagała jednemu z gospodarzy wpracach polowych, została zaatakowana przez jakiegoś mężczyznę. Broniąc swej czystości, wyskoczyła z okna. Skończyło się to złamaniem kręgosłupa i paraliżem. Od tej chwili jej całe życie sprowadzało się do przebywania w łóżku. Od dzieciństwa chciała być misjonarką, dlatego prosiła Boga o uzdrowienie. Jednak z czasem pogodziła się cierpieniem: „Jeśli pragnieniem Boga jest, bym cierpiała, chcę cierpieć zgodnie z Jego wolą”. Wierzy, iż Bóg ją wybrał, aby swoje cierpienia składała w ofierze za papieża, za pokój na świecie, za ludzi młodych, którzy zagubili się na drogach życia. Całą jej treścią życia staje się: kochać, cierpieć, wynagradzać. Każdy, kto się z nią zetknął, odchodził pełen pokoju i radości. Ludzie, którzy ją znali, opowiadali, że jej twarz zawsze była uśmiechnięta i promieniowała szczęściem.
Bóg ciągle szuka ludzi, którzy powierzą mu cale swoje życie, aby nieść światu radosną wieść o zbawieniu. Nieważne, czy są chorzy czy zdrowi, ile mają talentów i jakim cieszą się prestiżem w społeczności. Wystarczy, że gotowi są poddać się Jego działaniu. A wtedy Wszechmogący również w ich życiu – jak w życiu Maryi – dokona wielkich rzeczy.
Profesor doktor habilitowany, wykładowca na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie
oraz w Wyższym Seminarium Duchownym Redemptorystów w Tuchowie – Elbląg
o. Ryszard Hajduk CSsR