Wtorek, 25 grudnia 2012 roku, Uroczystość Narodzenia Pańskiego, Rok C, I
Przychodząc z samego rana na dzisiejszą świąteczną Eucharystię, kiedy jeszcze światło słońca nie rozświetliło dobrze mroków tej cudownej nocy, możemy się poczuć jak pasterze z dzisiejszej Ewangelii. Oni przybyli do miasta Betlejem co znaczy Miasto Chleba, powodowani ciekawością tego „co” lub lepiej powiedzieć, „kogo” spotkają. Chcieli zaspokoić głód swego zaciekawienia. My przychodzimy już nie tyle powodowani ciekawością, ale wiarą w to że Syn Boży się narodził, jako małe dziecię przyszedł na świat.
Oni przybyli do Betlejem zainspirowani zjawieniem się aniołów i orędziem, jakie od nich usłyszeli. My przychodzimy z ufnością i głęboką wiarą, że dziś Jezus rodzi się nie tyle w betlejemskiej stajni, ale pragnie przyjść na ten ołtarz, dając nam swoje Ciało i Krew, jako pokarm na życie wieczne. Tym samym pragniemy zaspokoić nasz głód nie ciekawości, ale głód tego Boskiego pokarmu, sycąc nasze serca i dusze.
Pasterze udali się w drogę do Betlejem, nie wiedząc zbyt wiele o nowonarodzonym Dziecięciu, które aniołowie nazwali Zbawicielem. My natomiast mieliśmy w życiu już wielokrotnie okazje by doświadczać bliskości Jezusa – zwłaszcza poprzez sakramenty i modlitwę.
Jest coś, co bardzo dobitnie wyróżnia pasterzy, którzy spotkali Boże Dziecię Jezus. Ewangelista Łukasz zanotował: „opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu… wrócili wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to było powiedziane”. Chodzi o to, że życie pasterzy po wydarzeniu w Betlejem nie wyglądało już tak jak dawniej. Oni nie zatrzymali radości spotkania Zbawiciela jedynie dla siebie, ale rozpowiadali o tym każdemu kogo tylko spotkali. Wiedzieli, że mieli ważną wiadomość do przekazania, która zmieniła nie tylko ich życie, lecz wpłynie także na losy całego świata i całej ludzkości. Czy i nas będzie stać na to, by swoim codziennym życiem dawać świadectwo o wielkiej miłości Boga do nas? Czy nie skupimy się tylko i wyłącznie na zewnętrznym aspekcie tych Świąt, zapominając o Tym, który jest najważniejszy – o Jezusie?
Słysząc dziś o spotkaniu pasterzy z małym Jezusem, możemy przywołać na myśl różnorodne spotkania z naszego własnego życia. Niektóre z nich były ważne, inne powszednie, codzienne. Te zaplanowane i nieprzewidziane. Z pewnością grupujemy je w pamięci, dzieląc na te dobre, miłe i radosne oraz na te smutne, trudne, może nawet wstrząsające. Jak określisz drogi bracie i siostro to swoje, dzisiejsze spotkanie z nowonarodzonym Jezusem?
Działo się to w jednym z domów dziecka. Nie wszystkie dzieci, które tam przebywały były pozbawione rodziców. Niektóre z nich, były w tej palcówce, ze względu na złą sytuacje rodzinną. Do sporej części dzieci przyjechał więc w odwiedziny ktoś z bliskich. Do jednego chłopca przyjechał tata. Chłopiec ten z utęsknieniem oczekiwał przyjazdu ojca. Jak wielkim szczęściem i radością napełnił go widok taty, który wreszcie przyjechał. I oczywiście to nie prezent był najważniejszy dla tego małego chłopca, ale świadomość spotkania, porozmawiania i pobycia z tatą. Radość tego chłopca nie trwała jednak długo. Kiedy spotkanie opłatkowe trwało w najlepsze, gdzieś po zaledwie godzinie czasu, ojciec dziecka stwierdził, że musi już iść, bo długo w tym dniu podróżował i w ogóle ktoś na niego czekał. Wielki był żal i smutek dziecka, widzącego że ojciec już je opuści i nie zaczeka do końca spotkania. Wyglądało to trochę tak, jakby ojciec przynosząc jakiś prezent, chciał tylko szybko wypełnić swój obowiązek, zagłuszyć wyrzut sumienia, nie licząc się do końca z uczuciami syna.
Dlaczego opowiadam o tym smutnym spotkaniu? Ponieważ bardzo różni się, od radosnego spotkania z dzisiejszego fragmentu Ewangelii. Po spotkaniu nowonarodzonego Jezusa ciekawość pasterzy przemieniła się w wiarę i ufność, że Bóg zesłał wreszcie na świat Mesjasza, swego Syna w ludzkim ciele, aby zbawił każdego człowieka. Tym spotkaniem ucieszyli się z pewnością nie tylko pasterze, ale również sam Jezus. Czy Jezus jest dziś zadowolony, szczęśliwy spotkaniem z tobą? Czy bardziej przypomina ono dziś spotkanie pasterzy z Jezusem, czy raczej tego ojca z synem w domu dziecka? Myślę, że Jezus jest dziś szczęśliwy spotykając się z tobą na Eucharystii, jeśli przygotowałeś dla Niego swe serce poprzez spowiedź św., przez dobre przeżycie czasu adwentu, wypełnienie dobrych postanowień, może też pojednanie się z kimś i wypowiedzenie słów: „przepraszam” czy „proszę o wybaczenie”.
Czego może nas dziś nauczyć spotkanie pasterzy z małym Jezusem? Po pierwsze tego, by iść na spotkanie z Jezusem – już nie do Betlejem – ale do swej parafialnej świątyni, na Eucharystię, z miłości do Jezusa a nie z przykrego obowiązku, jak stało się w przypadku ojca, który odwiedził syna w domu dziecka. Jezus nie chce się bowiem zadowalać jedynie ochłapami, plewami jakie Mu ofiarujemy. Nie chce spotkania z nami, które byłoby powodowane jedynie świątecznym, podniosłym nastrojem, niezrozumiałą tradycją i zwyczajem, czy zimnym wyrachowaniem tego „co pomyślą sąsiedzi, jeśli w święta nie będę w kościele”. Po drugie powinno nas nauczyć tego, że spotkanie z Jezusem ma przemieniać całe życie człowieka, nie tylko w dni świąteczne, ale także te zwykłe w ciągu roku.
Podczas tych Świąt, zapewne czeka nas wiele różnych spotkań i okazji, by odwiedzić zwłaszcza bliskie nam osoby. Pasterze z dzisiejszej Ewangelii chcą nam pokazać, że prawdziwie dobre, radosne i budujące są w naszym życiu te spotkania, na które idziemy razem z Jezusem. Tak jak oni to czynili odchodząc z Betlejem, zabierając Jezusa w swych sercach. Jako chrześcijanie jesteśmy wezwani i zaproszeni do tego, aby na ich wzór nieść Jezusa w naszych sercach każdemu człowiekowi, jakiego spotykamy na ścieżkach naszego życia, nie tylko w czasie świąt, ale także w najbardziej prozaicznych i codziennych spotkaniach.
Siostry ze zgromadzenia Matki Teresy z Kalkuty każdego dnia zanim udadzą się na ulice miast, by opiekować się chorymi i bezdomnymi, spędzają 2 lub nawet 3 godziny przed Jezusem w Najświętszym Sakramencie. Możemy powiedzieć, że napełniają się obecnością Jezusa, by móc Go następnie nieść innym w swych sercach. Siostry te nie chcą świadczyć jedynie pomocy charytatywnej, dzielić się kromką chleba, kubkiem ciepłego napoju, ale pragną oprócz tego wszystkiego zanosić Jezusa najuboższym i potrzebującym.
My także przychodzimy na tę świąteczną Eucharystię, aby spotkać Jezusa, Jego słowem napełnić nasze umysły i serach, posilić się Jego Ciałem w Komunii św., a następnie nieść Go w naszych sercach i dawać innym. Radości ze spotkania z Jezusem, nie powinniśmy ukrywać jedynie dla siebie, lecz dzielić się nią z tymi, którzy żyją wokół nas, by także oni mogli Jezusa poznać i pokochać – tak jak czynili to pasterze. Sami nie nakarmimy wszystkich głodnych, nie zapewnimy dachu nad głową wszystkim bezdomnym, ale wnosząc Jezusa w życie choćby kilku potrzebujących pomożemy im odzyskać sens tego życia. Pomożemy im zrozumieć że nie wszystko stracone czy przegrane, że mogą się jeszcze dźwignąć z pomocą innych. Może się też okazać, że w czasie tych Świat tymi najbardziej potrzebującymi będą twoi bliscy: mąż, żona, dzieci, twój ojciec czy matka, którzy będą wyczekiwać prawdziwego spotkania z tobą, będąc spragnieni twojej bezinteresownej miłości, pomocy, czasu. Oprócz tego wszystkiego zanieś im i podaruj Jezusa, a sprawisz, że te Święta będą dla nich prawdziwe szczęśliwe. Dziś i podczas każdej Eucharystii napełniał się mocą i obecnością Jezusa, by z radością wnosić Go w swoją i innych codzienność. Amen.
Misjonarz Prowincji Warszawskiej Redemptorystów obecnie Socjusz Magistra Nowicjatu Prowincji Warszawskiej
Zgromadzenia Najświętszego Odkupiciela (Redemptoryści) – Lubaszowa
o. Łukasz Listopad CSsR