Niedziela, 17 lutego 2013 roku, I tydzień Wielkiego Postu, Rok C, I
Jeżeli ktoś przekracza przepisy drogowe i jest to zarejestrowane przez radary, policję, straż miejską płaci mandat i zbiera punkty. Może nazbierać punktów tyle, że zostanie mu odebrane prawo jazdy i stanie przed koniecznością ponownego zdawania egzaminu.
Można by tego uniknąć gdyby ktoś zwrócił większą uwagę na zachowanie przepisów.
W życiu wiary stajemy u początku Wielkiego Postu. To czas, byśmy zobaczyli co zaniedbaliśmy, co powinniśmy udoskonalić, a co zmienić w naszym życiu.
W życiu wiary nie mamy kontrolerów, którzy podliczają punkty i w pewnym momencie mogą nam powiedzieć, że straciliśmy prawo do kierowania swoim życiem. Wręcz przeciwnie, jest ktoś, kto cieszy się naszymi upadkami, zdradami, niewiernościami, pomaga w szukaniu wytłumaczenia, pomaga w uciszaniu sumienia, pomaga, byśmy nie tracili dobrego samopoczucia.
Dzisiejsza Ewangelia opowiada o Duchu (Świętym), który wyprowadza Jezusa na pustynię. Św. Łukasz mówi, że Jezus niczego nie jadł. Następuje kuszenie Jezusa, ale czy nie odkrywamy tutaj także tego, że podobne pokusy pojawiają się w naszym życiu?
Po tym czasie Jezus zgłodniał. Wtedy pojawia się szatan. Jesteś głodny, można zaradzić temu, powiedz temu kamieniowi, a zamieni się w chleb. Nie samym chlebem żyje człowiek.
Ile w nas jest różnych głodów? Pojawia się szatan i proponuje nam, można temu zaradzić, możesz zaspokoić swój głód: głód kariery, samochodu, komputera, dobrego jedzenia, alkoholu, mieszkania (domu), dziecka (in vitro), pieniędzy, zdrowia (a jeżeli pojawia się cierpienie, starość – eutanazja)… Czy umiem odpowiedzieć: „Nie samym chlebem żyje człowiek!”, nie samą karierą, samochodem, mieszkaniem, dzieckiem, pieniędzmi, zdrowiem… żyje człowiek.
Potem szatan wyprowadza Jezusa na górę. Propozycja: oddaj mi pokłon, a oddam Ci władzę, potęgę i ich wspaniałość królestw świata, bo to wszystko należy do mnie. Jedynie Bogu będziesz się kłaniał.
Jako wierzący kłaniamy się przed Bogiem, ale przed kim jeszcze? Mieć władzę, odbierać chwałę, być ważnym, chwalonym, mieć znaczenie. W jaki sposób to zdobywam. Pokorą?
Trzecia próba szatana. Jerozolima, miasto święte, świątynia, znak obecności Boga. Stają na szczycie świątyni. Rzuć się w dół, wierzysz, Bóg troszczy się o Ciebie. Pozwól Mu działać. Niech uczyni cud. Przecież Mu ufasz. Nie będziesz wystawiam Pana Boga na próbę.
Ufam Panu Bogu, ale w ilu przypadkach mojego życia uważałem, że mnie zawiódł, nie wysłuchał, dopuścił cierpienie, tragedię na które nie zasłużyłem. Ufam, ale wszystko jest nie tak, nie tego się spodziewałem.
Rok Wiary jest zachęca, by budować wiarę bardziej dojrzałą. Co może posłużyć ku temu w czasie Wielkiego Postu? Może warto przypomnieć sobie poprzednie jak je przeżyłem, co ten czas wniósł do mojej wiary? A może trzeba przeżyć go w tym roku inaczej?
Nie mamy w życiu wiary punktów, które powodowały by utratę prawa kontroli nad życiem. Wielki Post jest dla nas dany, byśmy tę kontrolę odnowili.
W tradycji wschodniej, o wiele bardziej niż w naszej położony jest akcent na post. Wiele osób wierzących podejmuje bardzo surowy post, nie jedzą w czasie postu wcale mięsa. Zobowiązują się do częstszej dłuższej modlitwy. Może trzeba nam powrócić do postu, który przeżywali nasi dziadkowie i babcie.
Ogromne wrażenie zrobił na mnie wiersz zawarty w książce Guy Gilberta, zatytułowany:
Gdyby Chrystus miał psa
Ach, gdyby Chrystus miał psa
Silnego, jak jeden z moich,
Czarny spiczasty nos,
Zwinięty ogon i gęsta sierść,
I okrągłe, bursztynowe oczy
Wilgotne z miłości.
Jestem pewien, że gdyby tylko poczuł Jezusa,
Ten pies, och! Wiedziałby, że to Bóg,
I, wietrząc jego ślady,
Znalazłby go szybciej niż Piotr.
Płakałby nad Judaszem
I jak Jan, stałby przy nim bliziutko.
Ale, wiem, Jezus nie miał psa,
Bo często był całkiem sam.
Jak tej nocy, w Ogrodzie Oliwnym,
Gdy wszyscy Go opuścili?
Pies rzuciłby się do stóp swego Pana
I, nie wiedząc czemu, płakałby wraz z Nim.
Różowym językiem lizałby
Skurczone palce, ściśnięte dłonie,
By On nie czuł się tak opuszczonym.
A kiedy przyszliby żołnierze,
Nim Piotr wyjąłby miecz,
Sam by się na nich rzucił.
I poszedłby ze swoim Panem
Do Piłata, Heroda i Arcykapłana.
Z nosem pod drzwiami
Licząc krzyki i uderzenia,
Czekałby, żałując,
Że jest tylko bezsilnym psem.
I przez całą drogę na Golgotę,
Za każdym razem, gdy Jezus upadał,
Szybciej niż Weronika, biegłby,
Mimo kopniaków żołnierzy,
Lizać twarz ukochanego Pana
Pokrytą krwią i słonym potem.
Później, gdy Chrystus umierał,
Usiadłby pod Jego Krzyżem,
A gdy Jezus wydał ostatni krzyk,
Sądząc, że go wzywa, rzuciłby się,
Podskakując jak wariat, by Go dosięgnąć
I jeszcze raz obronić.
Gdy Jezusa poniesiono do grobu,
Szedłby za Nim jego pies i już by Go nie opuścił.
A rankiem w dniu Zmartwychwstania, strwożony anioł
Znalazłby martwego psa, zbyt zmęczonego
Czekaniem na Pana, który nie nadchodził
I którego nie miał już zobaczyć na ziemi.
W pokoju więc odszedłby ten przyjaciel Jezusa,
Bo zawsze wiedział,
Że jeśli człowiek mógłby potrzebować psa,
To Chrystus nie będzie już nigdy niczego potrzebować.
Bo tam, w górze, tłum niecierpliwych aniołów
Czeka już od tak dawna.
Dlatego właśnie Pan
Samotnym starcom, ślepym, dzieciom i pasterzom
Dał psy, by zagubieni ludzie
Odnaleźli w nich odrobinę przyjaźni.
Tak jak Ojciec dał Mu Cyrenejczyka
Do pomocy w niesieniu Krzyża,
Chrystus ofiarował nam ten skarb przyjaźni i wierności.
Pozwolił, by prowadziło nas zwierzę
O pięknym spojrzeniu, któremu brak tylko mowy…
Nas, którzy mamy Słowo
I tak mało miłości w spojrzeniu.
Według ojca Charles’a Rio
Misjonarz Prowincji Warszawskiej Redemptorystów, obecnie pracujący na Ukrainie oraz Przełożony
Klasztoru Redemptorystów w Truskawcu (Ukraina)
o. Krzysztof Szczygło CSsR