Niedziela, 20 października 2013 roku, XXIX tydzień zwykły, Rok C, I
Zaproszeni do wytrwałej modlitwy…
Jezus Chrystus w dzisiejszej Liturgii Słowa zaprasza nas do modlitwy i to jeszcze wytrwałej i ciągłej. Najpierw we fragmencie z księgi Wyjścia ukazuje nam swoją Figurę, czyli Mojżesza, który prowadząc Naród Wybrany do ziemi obiecanej, napotkawszy na trudności i potrzebę walki, idzie wraz ze Starszymi Ludu na wzgórze i zanosi gorącą modlitwę, błagając o zwycięstwo. W tym obrazie biblijnym ukazuje siebie jako Zbawiciela modlącego się za Całą ludzką Rodzinę modlitwą zbawczą. To On nasz Odkupiciel sam dał nam przykład nieustannej modlitwy i zaprosił nas wszystkich do jej przeżywania w każdym czasie naszego życia. Oprócz modlitw, które przeżywał wraz z Apostołami, idąc do Synagogi, czy też recytując siedem razy dziennie po kilka Psalmów, jak nakazywało Prawo, wychodził na górę na wiele godzin często na całą noc, aby rozmawiać z Ojcem. Do tego stopnia, że Apostołowie widząc Jezusa modlącego się w postawie dialogu z Ojcem poprosili Go, aby ich nauczył tak właśnie modlić się (por. Łk 11, 1). Zachwycili się tak bardzo modlitwą, którą przeżywał Jezus rozmawiając z Ojcem.
Pięknie napisał o modlitwie Św. Jan Chryzostom:
Modlitwa jest dialogiem z Bogiem i jest najwyższym dobrem. Jest komunią z Bogiem. Jak oczy ciała patrząc na światło są przez nie rozświetlone, tak również dusza, która jest ukierunkowana na Boga, jest oświecona niewypowiedzianym światłem modlitwy, kiedy nie jest ona odklepana, ale pochodzi z serca.
Sam Jezus Chrystus ucząc modlitwy swoich Apostołów i Uczniów powiedział: Kiedy się modlicie, mówcie: Ojcze nasz… (Łk 11, 2). To jest najwspanialsze wskazanie i pouczenie nas przez samego Jezusa o modlitwie. My jako chrześcijanie będąc umiłowanymi synami i córkami Ojca, winniśmy w takiej postawie stawać przed Nim do modlitwy. Modlitwa jest rzeczywiście stawaniem przed Bogiem jako Ojcem w postawie synostwa i wewnętrznej wolności, dopiero możemy do Boga mówić jak dzieci do swojego Ojca.
Kiedy zdobędziemy się na taką postawę to zaczniemy naprawdę z Bogiem rozmawiać, wpierw słuchać Jego głosu i dawać Mu odpowiedź. Pośród wiernych rozwinęło się przekonanie, że w rozmowie z Bogiem trzeba używać pewnych formuł, dlatego Jezus mówił o mnożeniu przez niektórych słów, w przekonaniu, że będą wysłuchani dzięki swemu wielomówstwu. Jest u wielu chrześcijan i nie tylko, zdarza się to i duchownym, iż nie umieją się modlić inaczej jak tylko formułami wyuczonymi na pamięć, albo też odczytywanymi z książeczek, w tym także odmawianie bez głębszej refleksji Ojcze nasz…, Zdrowaś Maryjo itd.… Są to wzniosłe modlitwy umożliwiające wchodzenie w głębię modlitwy osobistej i wspólnotowej i nie można ich porzucać. Ale one mogą stać się puste, jeżeli nie będzie im towarzyszyła osobista modlitwa oparta na słowach płynących z serca, nie zaś z pamięci, albo jeszcze lepiej modlitwa bez słów. Taką modlitwą bez słów może być adoracja Boga, Najświętszego Sakramentu, gdzie trwamy we wierze w obecność, uwielbiając, dziękując, oddając się, otwierając serce na światło łaski, głos płynący od Boga, czy Jezusa Chrystusa. Do takiej modlitwy trzeba dojrzewać, gdyż ona jest dopiero przemieniająca nasze życie.
Modlitwa jest przede wszystkim „głosem serca”, lepiej, abyś miał podczas modlitwy serce bez słów, niż słowa bez serca. Serce ma modlić się wraz z ustami, a wszystko winno być przepełnione miłością. Platformą modlitewnego spotkania z Bogiem, z Chrystusem jest serce. Serce Boga mówi do serca człowieka i odwrotnie człowiek słuchając Bożej mowy daje odpowiedź ze swego serca. Oto istota modlitwy.
Modlitwy trzeba się na nowo uczyć przez całe życie, gdyż będąc na różnych etapach naszego rozwoju, dojrzewania, przeżyć, życiowych doświadczeń, potrzebujemy coraz to głębszego kontaktu z Bogiem.
Dlatego módlmy się formułami, których nauczyła nas tradycja Kościoła, tradycja życia chrześcijańskiego, ale uświadamiajmy sobie wówczas gdy je odmawiamy, że ich treściami zwracamy się do Boga i także Bóg poprzez te treści mówi do nas.
Wchodźmy w głębszą modlitwę osobistego spotkania z Bogiem, gdyż On jest cały czas przy nas, co więcej żyje w nas, omawiajmy z Nim nasze dziś, czyli zadania, obowiązki, radości osiągnięcia itd... Pozostańmy przez chwilę w milczeniu przed Nim, gdyż On przez dobre myśli, natchnienia, głos z głębi naszego serca i sumienia chce coś nam powiedzieć. Bierzmy na taką modlitwę fragment Pisma świętego i po przeczytaniu zastanówmy się co Bóg przez te treści mówi do mnie.
Wreszcie znajdujmy w naszej codzienności chwile całkowitego wyciszenia, nie muszą one być długie, kiedy to pomyślimy sobie, że w moim wnętrzu żyje Bóg. Od Chrztu świętego jestem świątynią, gdzie mieszka Jezus Chrystus przez Ducha Świętego, który został nam dany. Uciesz się tą rzeczywistością i poczuj się umiłowanym czy umiłowaną przez Boga. Dopiero wówczas możesz zakończyć takie chwile modlitwą Ojcze nasz…, która będzie mową dziecka do Ojca nas obejmującego. Święty Augustyn mówił do siebie: Wejdź w siebie; w twoim wnętrzu mieszka Prawda, czyli Jezus Chrystus, i oczekuje cię.
Kiedy zaczniemy wchodzić w taką modlitwę, to będziemy coraz częściej wołać do Jezus Chrystusa, tak jak wołali apostołowie: Panie naucz nas modlić się. A modlitwy już nie będziemy traktować jako przymus, obowiązek, ale jako radosne spotkanie z Tym, który nas stworzył, odkupił i nieskończenie miłuje, prowadząc nas przez to życie do wiecznej ojczyzny, gdzie będziemy trwać na wiecznej modlitwie przed Bogiem w Trójcy Świętej Jedynym. Amen.
Wykładowca teologii pastoralnej w Wyższym Seminarium Duchownym Redemptorystów w Tuchowie oraz w Wyższym Seminarium Duchownym
Franciszkanów w Krakowie, rekolekcjonista sióstr zakonnych i księży – Kraków
o. Kazimierz Fryzeł CSsR