Słowo Redemptor

10 cudów, dla których warto podjąć adorację Najświętszego Sakramentu.

 

 

 

10 cudów,

dla których warto podjąć adorację Najświętszego Sakramentu.

 

 

 

 

Rozważania o adoracji Najświętszego Sakramentu
między innymi na Nowennę Nieustanną

 

 

 

 

Tytułem wstępu:

– Przykazania Boże?
– To nie na dzisiejsze czasy!
Tak kiedyś określiła swoje podejście do Dekalogu pewna osoba.

A jak ja traktuję ten najważniejszy przepis na szczęśliwe i piękne życie? Czy to jest dla mnie zbiór najlepszych rad najbardziej kochającego mnie Ojca czy jedynie kodeks nakazów i zakazów, które stają się kłodami rzuconymi mi pod nogi?

Potrzeba ciągle odkrywać jak przykazania są nam potrzebne i jak nimi żyć. Każda życiowa porażka, każdy upadek w grzech winien potęgować to pragnienie życia przykazaniami.

Można to czynić poprzez spotykanie się z Panem Bogiem na adoracji, aby tam niejako omawiać z Nim tę kwestię i szukać podpowiedzi, jak je wprowadzać w swoją codzienność i jak swoje życie czynić coraz piękniejszym.
Niech poniższe rozważania w tym nam pomogą.

 

 

 

I przykazanie – CZAS

I cud: Pan Bóg postawiony na pierwszym miejscu

 

Z Księgi Wyjścia 20, 1-3:

Wtedy mówił Bóg wszystkie te słowa:

«Ja jestem Pan, twój Bóg, który cię wywiódł z ziemi egipskiej,

z domu niewoli.

Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie!

 

Z Księgi Powtórzonego Prawa 6, 1-2:

Słuchaj, Izraelu, Pan jest naszym Bogiem – Panem jedynym.

Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił.

 

Jakże często mówimy: nie mam czasu! Jesteśmy zabiegani, zapracowani, zajęci. Ciągle coś nas goni i ciągle jesteśmy spóźnieni.

Widać to nawet w odniesieniu do Mszy świętej. Jakże wiele osób spóźnia się na niedzielną Eucharystię, a nawet w największe święta – Wielkanoc czy Boże Narodzenie – nie mogą zdążyć nawet na ostatnią Mszę świętą.

Można więc postawić pytanie: co jest dla mnie tak ważne, że nawet Pan Bóg musi na mnie czekać, aż łaskawie do Niego przyjdę?

Adoracja Najświętszego Sakramentu – choćby w wymiarze jednej godziny w tygodniu – jawi się tutaj jako znak, że chcemy zapanować nad czasem i postawić Pana Boga na pierwszym miejscu w naszym życiu, tak jak podpowiada nam to I przykazanie Boże: nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną!

Zwróćmy sobie uwagę również na marnowanie czasu. Ile czasu tracimy na TV i inne media. One wręcz są w centrum naszego życia. Ileż osób ma przyrośnięty do ręki telefon i nigdzie się z nim nie rozstaje. Dzwoniące w kościele telefony, odbieranie ich nawet w czasie Mszy świętej, posługiwanie się nimi całkowicie dowolnie i bez skrępowania wobec innych osób, to znaki tego panowania mediów nad nami. Nawet Pan Bóg musi się dostosować do nas. Co z tego, że w czasie Mszy świętej jest konsekracja lub Komunia święta? Dzwoni mi telefon więc wychodzę i załatwiam sprawy. A Pan Jezus niech poczeka.Dlatego potrzebujemy adoracji, aby uporządkować swoje życie. Aby rzeczywiście Pan Bóg był postawiony na pierwszym miejscu. Od tego bowiem zależy cała reszta.

Widzimy i zdajemy sobie sprawę z tego, jak żyją i do czego prowadzą innych ludzie odrzucający Pana Boga, albo nawet nie liczący się z Panem Bogiem w swoim życiu. Ile bałaganu w życiu pojedynczych osób i całych społeczeństw wnoszą.

Odkryjmy więc w podjęciu i adoracji ogromną szansę na piękne życie, które od Pana Boga się zaczyna, z Panem Bogiem jest przeżywane i na Panu Bogu się kończy.

Wyznaczenie sobie jednej godziny w tygodniu na adorację, kiedy to nic i nikt nie jest ważniejsze od tego czasu z Panem Bogiem.

Jedna godzina w tygodniu na adorację jest – oczywiście po dobrze przeżywanej i poważnie traktowanej po chrześcijańsku niedzieli – znakiem, że Pan Bóg jest rzeczywiście moim Bogiem i poza Nim nie mam żadnych bożków.

I takich cudów potrzeba dzisiejszemu człowiekowi!

Odkrycie tej prawdy o adoracji jest pierwszym cudem. Drugim: podjęcie adoracji.

Bez przypomnienia sobie, że JEST PAN BÓG i poza Nim nie ma żadnych bogów, ten świat zginie, a człowiek się zatraci.

Postawienie Pana Boga w centrum życia jest jedyną szansą na uczynienie swego i innych życia pięknym i szczęśliwym.

Prawda jest też taka, że do takiego cudu nie trzeba wielkich cudów, wielkich wysiłków. Trzeba tylko zacząć: godzina w tygodniu, spędzona przed Najświętszym Sakramentem. I pewnie szybko pojawi się kolejny cud: będę chciał więcej!

 

Pozwólmy więc sobie na taki CUD!

 

Modlitwa:

Panie i Boże mój!

Dziękuję, że jesteś moim Bogiem i Bogiem dla mnie.

Dla Ciebie jestem umiłowanym dzieckiem.

Daj mi łaskę, bym ciągle na nowo odkrywał, że Ty jesteś moim jedynym Ojcem.

Amen.

 

 

 

II przykazanie – SIŁA

II cud: Imię Boże jest właściwie wzywane i uwielbiane.

 

Z Księgi Wyjścia 20, 7:

Nie będziesz wzywał imienia Pana, Boga twego, do czczych rzeczy, gdyż Pan nie pozostawi bezkarnie tego, który wzywa Jego imienia do czczych rzeczy.

 

Z Dziejów Apostolskich 4, 10-12:

Niech będzie wiadomo wam wszystkim i całemu ludowi Izraela, że (…) nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni, (jak tylko imię Jezusa Chrystusa)».

 

Gdyby ktoś idący ulicą przysłuchał się dobrze prowadzonym rozmowom, to mógłby dojść do wniosku, że ma obok siebie samych wierzących ludzi, gdyż ogromna liczba osób co chwilę wzywa Bożego imienia.

Jezus, Maria; Jezu Chryste – to tylko dwa takie przykłady nagminnego wzywania Bożych imion. Co ważne: stało się to nie tyle wyznaniem wiary, ile jest jedynie zwyczajem językowym, za którym nie idzie głębsze odniesienie do Pana Boga.

Są oczywiście osoby o wrażliwym sumieniu, które uznają coś takiego nawet za grzech.

Z drugiej strony dostrzegamy jak wiele osób domaga się szacunku wobec własnej osoby, wyrażającego się choćby w prawidłowym wymawianiu jego imienia i nazwiska. Karze może podlegać osoba, która w sądzie niewłaściwie będzie zwracać się do sędziego. Parlamentarzyści, zaczynając swoje przemowy muszą również odpowiednio odnosić się do innych.

Wprowadza się nawet określenie mowa nienawiści, która ma być ścigana, jako wręcz największe wykroczenie. Ciekawe przy tym jest tylko jedno, że ci którzy o tym najgłośniej mówią, sami najgłośniej i najwulgarniej wypowiadają się o innych.

Każdy z nas ma zapewne wręcz wrodzone poczucie szacunku nie tylko dla własnego ale i innych imienia i osoby. Jednak domaga się ono nawet nieustannej pracy i pielęgnacji, aby nie zamieniło się w coś przeciwnego.

To poszanowanie imienia w sposób wyjątkowy odnosi się do Pana Boga. Z czego ono wynika? Z uznania Kim Pan Bóg jest. Jest to nic innego jak konsekwencja pierwszego przykazania. Za przyjęciem, że jest tylko jeden Bóg, idzie to, że odnoszę się z szacunkiem i przejęciem wobec osoby Pana Boga. To przejawia się właśnie w tym, że nie będę wzywał imienia Bożego nadaremno.

Potrzebuję więc miejsca i czasu, aby to wszystko poznać i przyjąć oraz nauczyć się właściwego wypowiadania Bożego imienia i posługiwania się nim.

Dlatego tak ważna jest adoracja Najświętszego Sakramentu, na której to poznanie płynie z osobistego kontaktu z Panem Jezusem i doświadczeniem, jak Pan Bóg mnie szanuje. On nosi moje imię w swoim sercu, ma je wypisane na swojej dłoni (Iz 49, 16). Co więcej nasze imiona zapisane są w niebie (Łk 10, 20).

Tych prawd nie dowiemy się znikąd indziej, jak tylko z tego spotkania sercem przy SERCU, kiedy to Pan Jezus może nam objawić największe swoje tajemnice.

Zauważmy, że Apostołowie, posłani przez Pana Jezusa w Jego imię dokonywali wielkich rzeczy, cudów. Nie swoją mocą, ale tylko i wyłącznie mocą Bożego imienia.

Adoracja jawi się więc również jako szkoła uczenia się, jaką moc mamy w Bożym imieniu.

Każdą godzinę brewiarzową kapłani i wszyscy, którzy podejmują tę formę modlitwy rozpoczynają słowami: Wspomożenie nasze w imieniu Pana!

To jakże ważna podpowiedź dla każdego z nas, abyśmy nie wzywali imienia Bożego nadaremno, ale wykorzystywali je jako swoją obronę i moc w codziennym życiu.

Dlatego trzeba nam takiego wyjątkowego czasu, jak adoracja, kiedy możemy, trwając przed naszym Panem i Bogiem, powtarzać w nieskończoność, z miłością i całkowitym poddaniem i zaufaniem, Jego Imię, w którym jest nasza siła.

A potem, gdy idziemy do naszych codziennych obowiązków, możemy z wielką mocą i radością je wypełniać na chwałę Bożą i pożytek naszych bliźnich.

Czyż to nie będzie cud adoracji?

Czyż nie potrzebujemy takiego cudu?

Czyńmy wszystko, aby dokonywał się jak najczęściej w naszym i innych życiu.
Amen.

 

Modlitwa:

Niech będzie Bóg uwielbiony.

Niech będzie uwielbione święte Imię Jego.

Niech będzie uwielbiony Jezus Chrystus, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek.

Niech będzie uwielbione Imię Jezusowe.

Niech będzie uwielbiony Pan Jezus w Najświętszym Sakramencie Ołtarza.

 

 

 

III przykazanie – Piękno

III cud: Uczę się jak pięknym jest człowiek

 

Z Księgi Wyjścia 20, 8-10:

Pamiętaj o dniu szabatu, aby go uświęcić. Sześć dni będziesz pracować i wykonywać wszystkie twe zajęcia. Dzień zaś siódmy jest szabatem ku czci Pana, Boga twego.

 

Z Listu do Hebrajczyków 10, 24-25:

Troszczmy się o siebie wzajemnie, by się zachęcać do miłości i do dobrych uczynków. Nie opuszczajmy naszych wspólnych zebrań, jak się to stało zwyczajem niektórych, ale zachęcajmy się nawzajem, i to tym bardziej, im wyraźniej widzicie, że zbliża się dzień.

 

Już dawno temu ułożono listę siedmiu cudów świata czyli – według naszych ludzkich kryteriów – najwspanialszych dzieł ludzkiej działalności. Był to wręcz przewodnik turystyczny, według którego te budowle trzeba było choćby raz w życiu zobaczyć.

O naszej polskiej krainie, jaką są Mazury, ułożono kilkanaście lat temu hasło MAZURY – CUD NATURY. Było to sposobem promowania tego zakątka Polski.

Te powyższe hasła już ukazują nam, jak człowiek szuka piękna i nim się zachwyca. Co więcej, chce robić wszystko, aby te cuda zostały zachowane dla najdalszych pokoleń i nie uległy najmniejszemu uszkodzeniu.

Jednak musimy pamiętać, że największym cudem, wśród stworzeń jest człowiek. I to do tego stopnia, że Pan Bóg po jego stworzeniu wypowiedział słowa: bardzo dobre (Rdz 1, 31).

Człowiek jest istotą wyjątkową. Wynika to z jego stworzenia przez Pana Boga, który powołał człowieka do istnienia tylko i wyłącznie dla niego samego. Wszystko inne jest wręcz podporządkowane człowiekowi i stworzone ze względu na niego, dla jego potrzeb.

Wyjątkowość każdego człowieka wynika również z tego, że Pan Bóg znajduje radość z przebywania wśród synów ludzkich. 7 dzień w opisie stworzenia, to dzień odpoczynku Pana Boga, który wykorzystuje On również do zachwytu nad tym, co uczynił.

Dla nas takim dniem jest niedziela: dzień Pański i dzień człowieka. Dlatego człowiek przerywa swoje codzienne zajęcia, obowiązki, by za przykładem Pana Boga odpocząć i świętować. Ma wtedy okazję do odkrywania prawdziwego piękna, w tym jak sam jest piękny.

Obecnie można zaobserwować coraz mniej ludzi uczęszczających na niedzielną Mszę świętą oraz nie przeżywających niedzieli jako wyjątkowego dnia tygodnia. Równocześnie widzi się, że kultura coraz bardziej osiąga poziom rynsztoka. Można to dostrzec w sposobie ubierania się, wypowiadania, w odnoszeniu jednych do drugich. To co piękne zostaje wyparte przez kicz i brzydotę. Człowiek wręcz przestał mieć poczucie i potrzebę piękna.

Gdy przestaje szukać się prawdziwego piękna, zaczyna się żyć w coraz większym brudzie i brzydocie.

Dlatego adoracja jawi się jako wielka i konieczna szansa do odnajdywania prawdziwego piękna, jakim jest Pan Bóg, a w Nim i dzięki Niemu, piękna samego człowieka.

Na adoracji, wpatrzeni w samo PIĘKNO, odkrywamy własne, prawdziwe piękno oraz piękno drugiego człowieka. Dzieje się tak dlatego, że zaczynamy coraz bardziej patrzeć oczami Bożymi i opanowuje nas Boży zachwyt nad pięknem.

Kiedyś do jednego z kościołów weszła grupa turystów. Zaczęli wręcz biegać po tym kościele, każdy robił zdjęcia tego, co mu się spodobało. Chyba nikt nie zauważył PRAWDZIWEGO PIĘKNA w tym kościele: wystawionego do adoracji Najświętszego Sakramentu.

Narobili zamieszania i poszli.

Człowiek, który nie dostrzega Pana Boga, przestanie widzieć i siebie i innych. Dlatego tak bardzo potrzebny nam jest ten kolejny cud, który będzie efektem adoracji Najświętszego Sakramentu – CUDU NAD CUDAMI – abyśmy odkryli swoje prawdziwe piękno i na nim budowali swoje życie oraz pomagali w tym naszym braciom i siostrom.

Amen.

 

Modlitwa:

O Panie, nasz Boże,

(…) Gdy patrzę na Twe niebo, dzieło Twych palców,

księżyc i gwiazdy, któreś Ty utwierdził:

czym jest człowiek, że o nim pamiętasz,

i czym – syn człowieczy, że się nim zajmujesz?

Uczyniłeś go niewiele mniejszym od istot niebieskich,

chwałą i czcią go uwieńczyłeś.

Obdarzyłeś go władzą nad dziełami rąk Twoich;

złożyłeś wszystko pod jego stopy (Ps 8, 2; 4-7).

 

 

 

IV przykazanie – Godność

IV cud: Uczę się od Pana Jezusa szacunku dla człowieka

 

Z Księgi Wyjścia 20, 12:

Czcij ojca twego i matkę swoją, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie.

 

Z Księgi Syracha 3, 3-5:

Kto czci ojca, zyskuje odpuszczenie grzechów,
a kto szanuje matkę, jakby skarby gromadził.
Kto czci ojca, radość mieć będzie z dzieci,
a w czasie modlitwy swej będzie wysłuchany.

 

To, że wyszliśmy z ręki Pana Boga, jest podstawą naszej godności. Przez to jesteśmy również dziećmi Bożymi, bo źródłem naszego życia jest nieskończona miłość Pana Boga.

Ta miłość dociera do nas poprzez rodziców. Tę prawdę trzeba przypominać, bo żyjemy w czasach ogromnego kryzysu rodzicielstwa. Ludzie coraz mniej rozumieją, co to znaczy być ojcem, matką, ale również co to znaczy być dzieckiem.

Odkrycie prawdziwego znaczenia rodzicielstwa i dziecięctwa w dzisiejszych czasach graniczy z cudem. Ale ten cud jest możliwy, kiedy człowiek pozwoli sobie na odrobinę luksusu, jakim jest godzina adoracji Najświętszego Sakramentu. To jest czas potrzebny na odkrycie swojej niezbywalnej godności.

Jak wielka jest nasza godność przypomina nam św. Jan Apostoł w swoim liście:

Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi,
ale jeszcze się nie ujawniło,
czym będziemy.
Wiemy, że gdy się objawi,
będziemy do Niego podobni,
bo ujrzymy Go takim, jakim jest.
(1 J 3, 2)

A św. Jan Paweł II uczył nas:

Człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie. Nie może tego wszystkiego zrozumieć bez Chrystusa.

Dlatego bez zwrócenia się do Pana Jezusa, prawdziwie obecnego w Najświętszym Sakramencie, nie pojmiemy swojej godności i będziemy jej szukać po omacku.

Odkrycie swojej godności będzie prowadzić do właściwej postawy wobec rodziców i przełożonych na wszelkich szczeblach oraz będzie działać w drugą stronę. Inaczej będziemy się wzajemnie postrzegać jako nic nie znaczące jednostki, albo tylko jako masę, tłum.

Nasza godność jest tak wielka, że Pan Jezus pozostaje z nami w Najświętszym Sakramencie, abyśmy nie byli sierotami, ale mogli doświadczyć jak jesteśmy kochani.

Sieroctwo to jedno z największych nieszczęść dla człowieka. Prowadzi nawet do choroby sierocej.

Pan Jezus pragnie przez swoje przebywanie z nami i dla nas pomóc nam odkryć godność i wartość, jaką jesteśmy i posiadamy z samego faktu stworzenia nas i umiłowania przez Pana Boga.

Na adoracji możemy naprawdę poczuć się kimś! Bo niestety możemy tego nie doświadczać w naszych rodzinach.

Takiego cudu potrzeba dzisiejszemu człowiekowi, coraz bardziej doświadczającemu samotności czy wręcz braku korzeni. Doświadczy go zaś w ten prosty sposób, przebywając sercem przy Sercu Pana Jezusa. Doświadczy jak jest kochany.

Trzeba nam więc szukać okazji do adoracji, aby ten cud dokonał się w naszym życiu i byśmy pomogli doświadczyć go innym, przez to jak będziemy się do nich odnosić i ich traktować.

Gdy odkryję swoją godność, adoracja stanie się również okazją do dziękczynienia Panu Bogu za cud życia i za rodziców, którzy mi je przekazali.

 

Modlitwa:

Ty bowiem utworzyłeś moje nerki,

Ty utkałeś mnie w łonie mej matki.

Dziękuję Ci, że mnie stworzyłeś tak cudownie,

godne podziwu są Twoje dzieła.

I dobrze znasz moją duszę,

nie tajna Ci moja istota,

kiedy w ukryciu powstawałem,

utkany w głębi ziemi.

Oczy Twoje widziały me czyny

i wszystkie są spisane w Twej księdze;

dni określone zostały,

chociaż żaden z nich jeszcze nie nastał (Ps 139,  13-16).

 

 

 

V przykazanie – Życie

V cud: Odkrywam jaką wartością jest moje i innych życie

 

Z Księgi Wyjścia 20, 13:

Nie będziesz zabijał.

 

Z Ewangelii według świętego Mateusza 5, 21-22:

Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Nie zabijaj!; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi.

 

W czasie jednej z górskich wędrówek natknąłem się na słup, na którym były umieszczone drogowskazy, ukazujące kierunki w jakich można wędrować i ile zajmie to czasu. Jednak ktoś na czymś takim umieścił naklejkę z hasłem LEGALNA ABORACJA.

Gdy w takim miejscu czyta się coś takiego, to może przyjść taka refleksja: dlaczego ktoś, kto cieszy się życiem i korzysta z uroków świata, jest za zabijaniem dzieci, za pozbawianiem ich możliwości korzystania z tego, czym ten ktoś sam się cieszy?

Dziś niestety przyszło nam żyć w czasach, kiedy to prawo do zabijania uważa się za prawo człowieka. Człowiek sam sobie przyznał możliwość decydowania o tym kto może, a kto nie może żyć. I to w odniesieniu do najsłabszych i bezbronnych.

To kolejny paradoks, absurd, jaki tworzy człowiek, który zapomni czy wręcz odrzuci Pana Boga, jako źródło i początek wszystkiego, a szczególnie życia.

Adoracja Najświętszego Sakramentu to właśnie powrót do źródła życia. Pan Jezus zapowiadając ustanowienie Eucharystii mówił:

Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata». (J 6, 51)

Adoracja to odkrywanie tego cudu życia i wzmaganie apetytu na prawdziwe życie. Równocześnie mamy na adoracji okazję do odkrywania wartości życia każdego człowieka. Adoracja to odkrycie prawdy, że Pan Jezus ODDAJE swoje życie, aby nam je podarować.

W odniesieniu do naszych bliźnich będzie to owocować troską o to, by każdy żył w pełni, by tego życia mu nie tylko nie zabierać i nie niszczyć, ale robić wszystko, by ono rozkwitało do pełni przewidzianej przez Pana Boga. Tak jak Pan Jezus robi wszystko, włącznie z tym, że stał się dla nas pokarmem na życie wieczne, tak samo my mamy podejmować podobne starania wobec naszych bliźnich.

Dziś tak bardzo ludzie walczą o życie zwierząt i je cenią, a równocześnie pogardzają życiem człowieka. Trzeba z pewnością cudu, aby ten porządek odwrócić, by przywrócić pierwotny porządek ustalony przez Pana Boga już w momencie stworzenia.

Trzeba więc naszego trwania na adoracji, aby ten cud mógł się dokonać. Tylko i wyłącznie poddanie się działaniu Pana Jezusa w czasie adoracji, może uzdrowić serce człowieka, jakże często przepełnione nienawiścią wobec innych ludzi, nawet najbliższych, może sprawić, że to serce zacznie bić z miłością i troską wobec innych.

Pewna osoba, pracująca na co dzień w domu opieki dla dzieci z największymi deformacjami, wypowiedziała się w taki sposób: te dzieci, które dla jakże wielu osób są zbytecznym balastem, są błogosławieństwem dla ludzkości, bo uczą dorosłych całkowicie bezinteresownej miłości.

Warto dodać, że jest to osoba, która mimo wielu zajęć zawodowych i domowych, co tydzień jest na adoracji Najświętszego Sakramentu.

Może gdyby wszyscy zwolennicy zabijania spróbowali choćby jednej chwili adoracji, całkowicie zmieniliby swoje nastawienie do życia.

Trzeba naprawdę cudu, aby tak się stało!

Dlatego będę pierwszym, który o taki cud będzie się starał, trwając sercem przy Sercu Pana Jezusa.

Amen.

 

Modlitwa:

Panie Jezu, który jesteś samym życie i źródłem mojego życia.

Daj mi łaskę troski i starania o życie innych, nawet gdybym miał oddać im lub za nich swoje życie.

Amen.

 

 

 

VI przykazanie – Miłość

VI cud: Uczę się, co to jest MIŁOŚĆ.

 

Z Księgi Wyjścia 20, 14:

Nie będziesz cudzołożył.

 

Z Katechizmu Kościoła Katolickiego 2331:

„Bóg jest miłością i w samym sobie przeżywa tajemnicę osobowej wspólnoty miłości.
Stwarzając człowieka na swój obraz... Bóg wpisuje w człowieczeństwo mężczyzny i kobiety powołanie, a więc zdolność do miłości i wspólnoty oraz odpowiedzialność za nie”
.

 

Para zakochanych idzie na Giewont. Takich w górach jest wielu. Byli na szczycie, zeszli szczęśliwie.

Po jakimś czasie wzięli ślub, ale od tego czasu na Giewoncie już nie byli. Nie dlatego, że nie mieli czasu, ale tylko dlatego – jak on stwierdził – kiedyś to poszedłem tam dla niej, ale teraz już nawet nie myśli, aby pójść z żoną w góry na romantyczną wyprawę.


Na okładce jednego z numerów dwumiesięcznika Trwajmy w miłości umieszczono słowa: miłość to troska o dobro osoby kochanej.

Człowiek, który doświadczył prawdziwej miłości, najlepiej chyba rozumie, co to jest cud i czuje się przez to cudownie.

Gdzie jak gdzie, ale właśnie na adoracji, kiedy można sercem przytulić się do Serca Pana Jezusa, możemy poczuć się najprawdziwiej kochani i uczyć się prawdziwej miłości, by dzielić się nią z innymi.

Prawdziwa miłość, którą daje nam Pan Jezus polega na tym, by stać się i stawać coraz bardziej całkowitym darem dla drugiego. Pan Jezus w Eucharystii pokazuje nam to w sposób najbardziej wyjątkowy. Pozostał z nami mimo, że my pozostawiamy Go tak często samego, jesteśmy obojętni wobec Niego, nie mamy dla Niego czasu. A On mimo to nie przestaje nas kochać.

Nam nieraz wystarczy drobnostka, aby powiedzieć komuś: już cię nie kocham. A Pan Jezus kocha nas tym bardziej, im my kochamy coraz mniej.

I chyba każdy człowiek o takim cudzie marzy: być zawsze kochanym i umieć kochać w każdej sytuacji. Cud polegający na odkryciu jak jest się kochanym i uczenie się miłości poprzez wydawanie swego życia w bezinteresownym darze dla innych. I to nawet za cenę, że ta miłość nie zostanie nawet zauważona.

By tak kochać i tej miłości się uczyć potrzebujemy adoracji, czyli takiego podłączania się do duchowej kroplówki, przez którą Pan Jezus może napełniać nas swoją miłością, a my będziemy mogli obdarowywać nią innych.

Szukajmy więc okazji do adoracji. Nie pozwólmy, aby ta miłość z nas wyparowała. Uzupełniajmy jak najczęściej jej zapasy, aby zawsze mieć jej nawet w nadmiarze.

Trwajmy sercem przy SERCU i pozwalajmy Panu Jezusowi nas kochać.

W domu opieki przebywało starsze małżeństwo. Przeżyli ze sobą długie lata. On trochę zniedołężniał, a ona straciła całkowicie świadomość. Mąż jednak każdego dnia z nią rozmawiał tak, jakby ona wszystko rozumiała i odpowiadała nawet na jego pytania. Czytywał jej również napisany przez nią kiedyś pamiętnik.

Pielęgniarki, które ich obserwowały trochę dziwiły się zachowaniu tego starszego mężczyzny. Któregoś dnia jedna z nich mówi do niego: - proszę pana, przecież pańska żona nawet nie wie kim pan jest. Dlaczego więc pan z nią tak rozmawia? A on odpowiedział: ale ja wiem kim ona jest dla mnie!

To cud miłości, która kiedyś połączyła dwoje ludzi, przeprowadziła ich przez różne życiowe meandry, i która sprawiła, że byli ze sobą i dla siebie nawet w takiej sytuacji.

I dla każdego małżeństwa, nawet najbardziej pokiereszowanego przez życie i siebie nawzajem, taki cud jest możliwy, jeśli zaufa się Panu Jezusowi i u Niego będzie się szukać miłości.

To jest naprawdę możliwe!

Amen.

 

Modlitwa:

Panie Jezu, Ty jesteś samą miłością.

Ucz nas jej w naszych małżeństwach i rodzinach, pomagaj nam dzięki niej pokonywać wszelkie trudności i przeszkody i kochać się coraz bardziej.

Amen.

 

 

 

VII przykazanie – Dar

VII cud: Uczę się dawać, a nie zabierać.

 

Z Księgi Wyjścia 20, 15:

Nie będziesz kradł.

 

Z Dziejów Apostolskich 20, 33-35:

Nie pożądałem srebra ani złota, ani szaty niczyjej. Sami wiecie, że te ręce zarabiały na potrzeby moje i moich towarzyszy. We wszystkim pokazałem wam, że tak pracując trzeba wspierać słabych i pamiętać o słowach Pana Jezusa, który powiedział: „Więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu”.

 

Przysłowie, które może sami od czasu do czasu przywołujemy, jak podpowiada nam św. Paweł, pochodzi od samego Pana Jezusa. On stosuje je w odniesieniu do przekazywania ludziom najważniejszego bogactwa, a mianowicie Ewangelii, by dzięki niej znaleźli prawdziwe szczęście.My niestety w codziennym życiu może upatrujemy swoje szczęście w pozyskiwaniu różnych dóbr i to nie wahając się nawet przed kradzieżą.

Pragnienie bogactw popycha niestety nawet do takich zachowań, na które Pan Bóg daje nam przykazanie: nie kradnij.

Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że skażenie nas przez grzech sprawia, iż my ten porządek odwracamy i upatrujemy największe szczęście w posiadaniu, nawet kosztem drugiego człowieka, poprzez okradanie go. A to sobie wezmę, tamto zawłaszczę itp. Wydaje nam się, że im więcej będziemy mieć, tym będziemy szczęśliwsi.

A to staje się sidłem, w które człowiek wpada i staje się niewolnikiem dóbr i ciągle drży, by ich nie stracić.

Adoracja Najświętszego Sakramentu pomaga nam odkryć postawę Pana Jezusa, który daje nam samego siebie. Sam staje się całkowitym darem dla nas. Pozostaje z nami, abyśmy nie byli sami. Czyni to tylko i wyłącznie dla nas, bez jakiegokolwiek zysku dla siebie.

Kiedyś Pan Jezus opowiedział przypowieść o perle: kupiec, zachwycony nią, sprzedaje wszystko, aby tylko ją nabyć. Nawet przez myśl mu nie przyszło, by wejść w jej posiadanie w inny sposób. Każdy z nas jest właśnie taką drogocenną perłą, za którą Pan Jezus płaci swoim życiem i pozostawaniem z nami w Eucharystii.

Adoracja uczy nas tej postawy nie tylko wobec dóbr doczesnych, abyśmy nie stali się ich niewolnikami, ale przede wszystkim wobec drugiego człowieka. Chodzi o to, aby swego bliźniego ubogacać, i to nie czymś, ale sobą samym. Stać się dla niego darem, jak darem dla nas stał się Pan Jezus.

W świecie, w którym liczy się popyt i podaż; w świecie, w którym ciągle coś kupujemy i gromadzimy, a jesteśmy coraz bardziej nieszczęśliwi, trzeba nam adoracji, aby uczyć się bycia darem. To prowadzi do odrzucenia postawy: byle bym ja miał jak najwięcej, a przyjęcia postawy, by drugi człowiek był bogaty dzięki mnie.

W świecie, w którym mamy coraz więcej płotów, murów z napisami: teren prywatny, trzeba nam przynajmniej godziny adoracji w tygodniu, byśmy odkryli Pana Jezusa, którego Serce jest nieustannie otwarte dla każdego i jest darem dla wszystkich. Odkrycie tej prawdy prowadzi do cudu, że każdy z nas będzie stawał się darem dla innych, że będziemy wzajemnie się ubogacać, że bardziej będzie nam zależało na szczęściu innych niż własnym. Będziemy się starać, by mój bliźni był bogaty, a nie ja.

Św. Paweł tak nas poucza:

Znacie przecież łaskę Pana naszego Jezusa Chrystusa, który będąc bogaty, dla was stał się ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić. Tak więc udzielam wam rady, a to przyniesie pożytek wam, którzy zaczęliście już ubiegłego roku nie tylko chcieć, lecz i działać. Doprowadźcie teraz to dzieło do końca, aby czynne podzielenie się tym, co macie, potwierdzało waszą chętną gotowość (2 Kor 8, 9-11).

Niech więc dzięki adoracji, podejmowanej wytrwale przez każdego z nas, dokonuje się cud odkrywania szczęścia w obdarowywaniu innych, a wszelkie zło zawłaszczania sobie dóbr należących do bliźnich nie będzie miało miejsca.

Amen.

 

Modlitwa:

Panie Jezu, Ty obdarowujesz mnie nieustannie. Ja jednak ciągle chciałbym więcej, nawet kosztem moich bliźnich.

Przemień moje serce i uczyń je wrażliwym na potrzeby moich braci i sióstr, aby nikt z nich nie cierpiał najmniejszego niedostatku.

Amen.

 

 

 

VIII przykazanie – Prawda

VIII cud: Uczę się żyć w prawdzie.

 

Z Księgi Wyjścia 20, 16:

Nie będziesz mówił przeciw bliźniemu twemu kłamstwa jako świadek.

 

Z Katechizmu Kościoła Katolickiego 2468:

Prawda lub prawdomówność jest cnotą, która polega na tym, by okazywać się prawdziwym w swoich czynach, by mówić prawdę w swoich słowach, wystrzegając się dwulicowości, udawania i obłudy.

 

Jakże wiele osób korzysta dziś z różnego rodzajów salonów piękności, a wszystko po to, aby ukryć wszelkiego rodzaju „niedoskonałości” swego wyglądu.

Ileż osób próbuje kreować się na kogoś innego i to pod względem upodobnienia do niego jak i stylu życia i zachowania.

Ileż osób, szczególnie politycy, celebryci korzystają z usług specjalistów od wizerunku.

To wszystko chyba dlatego, że człowiek próbuje być innym wobec drugich niż jest w rzeczywistości. Czegoś się wstydzi, coś chce ukryć, pragnie dowartościowania.

Ileż osób w mediach społecznościowych szuka czegoś podobnego. Wystarczy, że ktoś napisze im prawdę, choćby dotyczącą ich wyglądu, a może doprowadzić ich nawet do próby samobójczej.

Człowiek nie potrafi żyć w prawdzie!

Widoczne to jest również w korzystaniu z mediów. Człowiek nie umiejący przyjąć prawdy, będzie przyjmował wszystko, co powiedzą mu w telewizji, czy wyczyta w internecie. Brakuje krytycznego spojrzenia na wszystko i umiejętności weryfikowania podawanych wiadomości.

Trzeba wziąć pod uwagę również efekt tzw. głuchego telefonu, w który tak wielu dorosłych jako dzieci kiedyś się bawiło. Wystarczy, że ktoś coś usłyszy i już przekazuje swoją wersję, jakże często przeinaczoną i nie mającą wiele wspólnego z tym, co się naprawdę usłyszało.

Znów wydaje się, że tylko cud może sprawić, iż ludzie zaczną tęsknić za prawdą i ją przekazywać innym.

I nie trzeba wiele, aby taki cud się dokonał: wystarczy podjąć adorację Pana Jezusa, aby On, który jest samą prawdą, doprowadził nas do pełni prawdy.

Przed Panem Jezusem niczego nie muszę udawać. Co więcej: im bardziej staję w prawdzie o sobie, mówiąc Panu Jezusowi o swoich słabościach, ułomnościach, grzechach, tym większą mam szansę na przemianę. Podobnie jak u lekarza: im bardziej powiem mu o swoich chorobach, nie ukrywając niczego, tym bardziej mogę spodziewać się właściwej diagnozy i właściwego sposobu leczenia.

Potrzebujemy więc systematycznych wizyt u Najlepszego Lekarza, by On również mógł wyznać nam pełną prawdę, która jest następująca: On mnie kocha bez względu na ciężar moich grzechów i braki mojej miłości wobec Niego. Ta miłość jest nieskończona i bezwarunkowa. Jedyne co mam zrobić, to ją przyjąć.

Przed Panem Jezusem nie muszę udawać, tym bardziej oszukiwać, aby On mnie docenił, pochwalił, zalajkował.

Przed Panem Jezusem mogę i powinienem być jak najbardziej sobą i takim jakim jestem.

Takie zachowanie na adoracji poprowadzi mnie do życia w prawdzie z drugim człowiekiem, po to, aby pomóc mu również żyć w prawdzie, która jedynie wyzwala. Na adoracji będę uczył się patrzenia na bliźniego, jak na brata, podarowanego mi przez Pana Boga. Dzięki temu nie będę wyrządzał mu krzywdy przez grzechy języka, szczególnie kłamstwo, obmowę czy oszczerstwo. Będę umiał zawsze dostrzec w nim swego brata i przyjaciela.

Szukajmy więc okazji do adoracji, aby dzięki niej żyć w prawdzie i pomagać w tym innym.

 

Modlitwa:

Panie Jezu!

Mówiłeś: prawda was wyzwoli.

A ja chciałbym jakże często ukrywać prawdę, a nawet poświadczać nieprawdę.

Wyzwalaj mnie nieustannie z kłamstwa i wszystkiego, co nie jest prawdą.

Pomóż mi stawać również w obronie dobrego imienia moich bliźnich.

Amen.

 

 

 

IX przykazanie – Żona/mąż

IX cud: Chcę szczęścia dla najbliższych.

 

Z Księgi Wyjścia 20, 17:

Nie będziesz pożądał żony bliźniego twego.

 

Z Katechizmu Kościoła Katolickiego 2514:

Święty Jan rozróżnia trzy rodzaje pożądania, czyli pożądliwości: pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pychę życia. Zgodnie z katolicką tradycją katechizmową dziewiąte przykazanie zakazuje pożądania cielesnego.

 

Pewien proboszcz odbywa wizytę kolędową. Jest w parafii już od dawna i wszystkich zna bardzo dobrze. Dlatego zdziwił się trochę wchodząc do kolejnego mieszkania, w którym zastał dziwny układ: był gospodarz domu i jego najbliższa sąsiadka. W czasie rozmowy okazało się, że najbliżsi sąsiedzi postanowili zamienić się żonami. Oczywiście za zgodą wszystkich. Mieszkali w tej samej klatce schodowej, na tym samym piętrze, w sąsiadujących ze sobą mieszkaniach.

Nie musimy chyba sobie nawet wyobrażać jakie było zdziwienie, zaskoczenie duszpasterza taką sytuacją.

Miało to miejsce jeszcze przed wyemitowaniem w TV oryginalnego serialu Zamiana żon.

Można powiedzieć, że jest to przykład bardzo łagodnego wydania pożądliwości skierowanej ku żonie bliźniego. Zdajemy sobie sprawę do jakich dramatów życiowych doprowadza właśnie taka pożądliwość. I wydaje się, gdy popatrzymy na świat współczesny, że wszystko idzie raczej w jeszcze bardziej złym kierunku.

Gdy człowiek traci z pola widzenia Pana Boga i Jego przykazania, które są przecież dla jego dobra, wtedy siebie i innych doprowadza do opłakanego stanu. Dziedzina małżeństwa i rodziny zaś, to najdelikatniejsze płaszczyzny naszego życia, z którymi wiążą się albo najwspanialsze doświadczenia, albo największe tragedie.

Dlatego na ten grzech pożądliwości potrzebny jest cud: umiejętność nie tylko panowania nas swoimi uczuciami, popędami i pożądaniami, ale jeszcze bardziej cud odkrycia, że mąż/żona to moja miłość i osoba, którą pragnę obdarować szczęściem.

Tego możemy nauczyć się jedynie od Pana Jezusa, który pozostaje nam wierny mimo naszych niewierności. My potrafimy tylko z jakiegoś znudzenia powiedzieć komuś najbliższemu, że już cię nie kocham. Pan Jezus natomiast nieustannie darzy nas swoją miłością, bez względu na to, czy my okazujemy Jemu naszą miłość.

Takiej wiernej miłości i pragnienia obdarowywania nią każdego z nas możemy doświadczać na adoracji.

Może więc warto, by szczególnie małżonkowie odkryli potrzebę adoracji, aby przez nią i dzięki niej przede wszystkim pielęgnować swoją wierną miłość, aby nic, nawet największe pożądliwości, które mogą się pojawić, nie doprowadziły do rozejścia się. Adoracja Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie to okazja, aby nieustannie rozpalać miłość wobec siebie nawzajem, aby ona była każdego dnia świeża i nowa. Aby ona właśnie dawała siły do wiernego trwania przy sobie.

Kiedyś spotkałem starsze małżeństwo. Już na samym wstępie żona przedstawia swego męża i mówi, że kilka lat po ślubie ją zostawił i poszedł do kochanki. Gdy po kilkunastu latach życia z kochanką zachorował ona go po prostu wyrzuciła z domu. Nie miała zamiaru opiekować się kimś chorym. Wrócił do żony, a ona go przygarnęła na nowo, bez zbędnych słów.

By mieć siłę, szczególnie do takich zachowań, potrzebujemy ją czerpać z samego Źródła, czyli od Pana Jezusa. A wtedy w każdym domu będą działy się cuda: wierności małżeńskiej, pojednania, wybaczania zdrad i inne.

By żyć każdego dnia z coraz większym pragnieniem bycia z tą jedyną, z tym jedynym, szukajmy okazji do adoracji, i Panu Jezusowi powierzajmy swoje małżeństwa.

 

Modlitwa:

Panie Jezu, dziękuję Ci za mojego męża/za moją żonę.

Bądź w nim/niej uwielbiony.

Rozpalaj w moim sercu miłość do niego/do niej.

Nie dozwól, aby złe uczucia opanowały moje serce, przez które oddaliłbym się od osoby której ślubowałem / ślubowałam wierną miłość.

Bądź uwielbiony w naszym małżeństwie.

Amen.

 

 

 

X przykazanie – Bliźni

X cud: Chcę szczęścia dla wszystkich.

 

Z Księgi Wyjścia 20, 17:

Nie będziesz pożądał… niewolnika, niewolnicy, wołu, osła, ani żadnej rzeczy, która należy do bliźniego twego».

 

Z Katechizmu Kościoła Katolickiego 2534:

Dziesiąte przykazanie stanowi dalszy ciąg i uzupełnienie przykazania dziewiątego, które odnosi się do pożądliwości ciała. Zabrania ono pożądania dóbr drugiego człowieka, które jest źródłem kradzieży, grabieży i oszustwa, zakazanych przez siódme przykazanie.

 

Patrzymy na ten świat i dostrzegamy w nim wielkie bogactwo. Wystarczy pojechać do większego miasta, by się o tym przekonać. Możemy się zachwycać wielkimi budowlami, drapaczami chmur, wspaniałymi pałacami. I może zastanawiamy się do kogo to należy i po co to komuś?

Od czasu do czasu pojawiają się listy najbogatszych ludzi na świecie. Zmieniają się one co jakiś czas, bo ktoś usłyszawszy o bogactwie kogoś innego, pragnie być jeszcze bogatszym.

To nic innego jak chciwość, zachłanność, zazdrość popychają ludzi do gromadzenia bogactw tylko dla siebie i to kosztem drugich.

Patrząc na ten świat można odnieść wrażenie, że pędzi on coraz szybciej w tym kierunku: by coraz więcej posiadać i to wręcz za wszelką cenę.
Rodzi się pytanie: czy można to powstrzymać? Czy można żyć inaczej?

Dopóki człowiek nie skłoni serca całkowicie ku Panu Bogu nic się nie zmieni. Punktem odniesienia będzie np. ktoś bogaty, od którego ja będę chciał być jeszcze bogatszy.

Trzeba nam Pana Boga, poznania Go i przyjęcia z nowym zapałem tego, co Pan Bóg nam podpowiada choćby w dziesięciu przykazaniach. One kształtują całą naszą rzeczywistość; również tę odnoszącą się do posiadania dóbr. Gdy pozwolimy sobie na pożądanie tego, co należy do bliźniego, niestety przyłożymy ręki nie tylko do jego zubożenia, ale i do pogorszenia sytuacji w świecie.

Trzeba punktem odniesienia uczynić Pana Boga, który pożąda jedynie dobra człowieka. Do jakiego stopnia to się dzieje widzimy na adoracji, wpatrując się w Chleb, który zstąpił z nieba, aby dać nam życie (por. J 6, 51). To właśnie tu mamy naukę, przykład i zachętę do właściwego traktowania wszelkich dóbr, a szczególnie – pamiętając o X przykazaniu – dóbr należących do bliźnich. Na adoracji uczymy się pytać o to, co możemy i powinniśmy zrobić, aby bliźniemu nie brakowało potrzebnych dóbr i jak my możemy temu zaradzić. Na adoracji poddajemy się i oddajemy Panu Jezusowi, aby On uczynił z nas swoje narzędzie, przez które będzie dawał innym to, czego naprawdę potrzebują.

I raz jeszcze kierując wzrok na świat, w którym żyjemy, możemy powiedzieć, że potrzeba naprawdę cudu, aby kierunek przez ludzi obrany zmienić. Jednak trzeba zacząć od siebie, aby innym ukazać właściwy kurs życia. Spotykając się z Panem Jezusem możemy wyzbywać się złej pożądliwości. Możemy nie tracić czasu na wykańczającą nas pogoń za dobrami doczesnymi, a skupić się na zaspokajaniu dóbr naszych barci i sióstr.

Pierwsi chrześcijanie mieli zwyczaj dzielenia się wszystkim z innymi. Sprzedawali nawet swoje majątki, pieniądze składali u stóp Apostołów, którzy potem rozdzielali wszystko między potrzebujących (Dz 2, 44-45). Oni, którzy żyli mocno Eucharystią, czyli obecnością Pana Jezusa pośród nich, są dla nas zachętą i przykładem, abyśmy weszli na tę samą drogę. Zaczynając od Pana Jezusa, spotkania z Nim na adoracji, starajmy się przenosić Jego troskę o wszelkie nasze dobra na naszych bliźnich. Jedyne, co będziemy wtedy pożądać, to to, czy mojemu bliźniemu niczego nie brakuje i jak będę mógł mu pomóc. I chyba każdy rozumie jak takiego cudu trzeba w dzisiejszym świecie.

Pewien człowiek zrobił eksperyment wobec biednych dzieci: przygotował dla nich jakiś prezent, ale mieli oni biec po niego. Kto pierwszy dotrze do tego prezentu, ten będzie jego posiadaczem. Wtedy te biedne dzieci chwyciły się za ręce i razem dobiegły do przygotowanego daru. Nawet nie pomyślały, że jedno z nich może coś mieć, a inne będą tego pozbawione.

Uczmy się tej postawy na adoracji i z pomocą Pana Jezusa stosujmy ją w naszym odniesieniu do bliźnich.

Amen.

 

Modlitwa:

Panie Jezu,

Dziękuję Ci za wszystkich moich bliźnich.Cieszę się z ich dobrej sytuacji życiowej.

Bądź w nich uwielbiony.

Daj mi pragnienie szczęścia każdego, kogo stawiasz na mojej drodze, abym umiał nieść im taką pomoc, jakiej potrzebują.

Amen.

 

 

 

 

 

 

Publikowane rozważania zawierają tekst, który jest wersją autorską
(tzn. bez korekty tekstu – bez wykonania jakichś prac redakcyjnych)

 

 

 

 

 

 

Drukuj... 

Misjonarz Prowincji Warszawskiej Redemptorystów – Tuchów

o. Zbigniew Bruzi CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy