Słowo Redemptor

Nauka IV – Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości...

 

 

 

„Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości...” (Mt 5, 6).

 

 

 

„Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni” (Mt 5, 6).

 

Drodzy Bracia i Siostry! Przeżywają ludzie swoje życie z Bogiem. Przyjmują sakramenty, modlą się, spowiadają, uczestniczą we Mszy św. My również tu dziś zgromadzeni na nowennie dołączamy do tych ludzi. Każdy z nas przecież próbuje iść za Bogiem, chce być człowiekiem wierzącym, kochającym Boga, pobożnym.

 

Tym co nas łączy, ludzi wierzących, to cel naszej drogi, to dokąd zmierzamy. A zdążamy przecież ku wieczności, chcemy po ziemskim życiu osiągnąć niebo, zostać świętymi. Bo, takie jest nasze powołanie, do tego wzywa nas Bóg: „Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty” – jak słyszeliśmy przed chwilą w przeczytanym fragmencie listu św. Piotra. Ale by dojść do nieba, potrzeba znać drogę. My ją znamy. Powiedział nam o niej Jezus w kazaniu na Górze, w ośmiu błogosławieństwach. Rozważamy je podczas środowych nowenn. Dziś zatrzymajmy się przy kolejnym: „Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni”.

 

 

W naturę człowieka Bóg wpisał pragnienie i tęsknotę. Każdy przecież za czymś tęskni, czegoś pragnie: zdrowia, miłości, szczęścia, przyjaciół, domu, pieniędzy, dobrej pracy, zdania egzaminu. Te pragnienia i tęsknoty wpisane są w nasze codzienne życie. Wyrażają to, czego nam brakuje, co chcielibyśmy osiągnąć, mieć. One po prostu są nasze.

 

Jezus kiedy wygłasza osiem błogosławieństw, również mówi o pragnieniu. Odnosi je do sprawiedliwości:

„Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości…”.

Ale czym jest sprawiedliwość, o której mówi Jezus?

 

Nam niejednokrotnie sprawiedliwość kojarzy się z sądem, wydaniem wyroku i wymierzeniem kary, odpłaceniem komuś za wyrządzone zło. Jakże też często, może szczególnie wtedy, kiedy komuś stanie się jakaś krzywda, jakieś nieszczęście, da się słyszeć słowa: „w końcu dosięgła go Boska ręka sprawiedliwości”. Funkcjonuje nawet takie powiedzenie: „Pan Bóg nie rychliwy, ale sprawiedliwy”. Ale, Bracia i Siostry, nie o taką sprawiedliwość chodzi Jezusowi, nie do takiej nas wzywa w kazaniu na Górze.

 

Kiedy Jezus mówi: „błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości”, to chce nam najpierw powiedzieć, byśmy zechcieli spojrzeć w siebie, w swoje serce, w sumienie. Spojrzeć i dostrzec w nim to, co grzeszne, co słabe, co jeszcze dalekie od Boga. Bo nie ma wśród nas ludzi bezgrzesznych. Każdy z nas nosi w sobie zranienie grzechem pierworodnym, nosi w sobie skłonność do zła, do grzechu. Każdy bez wyjątku. A grzech Bracia i Siostry, każdy grzech, nawet ten najmniejszy jest zawsze niesprawiedliwością wyrządzoną względem Boga i względem drugiego człowieka. Bo to grzech niszczy w nas dobro, sprawia, że oddalamy się od Boga, że na Jego miłość odpowiadamy złem, że zamiast kochać tych z którymi żyjemy, mieszkamy, pracujemy, zaczynamy ich nie zauważać, nie zwracać na nich uwagi, nie liczyć się z ich słowem, że zamiast dzielić się z innymi tym, co mamy, zaczynamy zabierać, oszukiwać, kombinować, myśleć tylko o sobie, że zamiast być blisko Boga zaczynamy czynić Go nieobecnym, zapominamy o modlitwie, o niedzielnej mszy św. o spowiedzi.

 

I dlatego, kiedy Jezus wypowiada: „błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości”, to chce nam ukazać, że tym, co najbardziej sprzeniewierza się sprawiedliwości to grzech, każdy grzech, twój i mój też. Ale nie po to Jezus karze nam patrzeć w swoje serce, w swoje sumienie by nam pokazać ile w nas zła, ile grzechu, niedoskonałości. Nie po to, żeby nam wyrzucać jak bardzo jesteśmy niesprawiedliwi. Nie po to. Ale po to, byśmy stając w prawdzie przed sobą i przed Nim, i widząc swoją słabość, grzeszność, niedoskonałość, zapragnęli być lepszymi, bardziej świętymi ludźmi. Byśmy nie godzili się nigdy na grzech, nawet ten najmniejszy, byśmy się do niego nie przyzwyczajali, nie mówili, że już tacy jesteśmy: „Świętymi bądźcie, bo ja jestem Święty” – przypomniał nam przecież św. Piotr. Pragnąć sprawiedliwości zatem Bracia i Siostry, to walczyć, o swoją świętość, o coraz większą doskonałość, o coraz większą miłość względem Boga i człowieka.

 

„Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości”.

 

Kiedy Jezus wypowiada to błogosławieństwo, to chce nam również powiedzieć o swoim wielkim miłosierdziu, o przebaczeniu, o tym, że lekarstwem na nasz grzech, na naszą niesprawiedliwość jest On sam, On który umarł za nas, za nasze grzechy, by w ten sposób zadośćuczynić Bożej sprawiedliwości.

 

Wypowiadając to błogosławieństwo zachęca nas Jezus, byśmy przychodzili do Niego i oddawali Mu naszą słabość, nasz grzech, naszą niesprawiedliwość, to z czym nie możemy sobie sami poradzić. On czeka na nas w sakramencie pokuty, aby nas z naszych grzechów usprawiedliwić, by nam przebaczyć, by dać nas łaskę – siłę do stawania się coraz lepszymi, coraz świętszymi ludźmi, by nas umocnić w drodze ku niebu.

 

„Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości”.

 

Kiedy Jezus wypowiada to błogosławieństwo, to chce nam także powiedzieć, byśmy chcieli dobra dla innych, dla tych którzy żyją obok nas, w domu, w rodzinie, w sąsiedztwie, w parafii, byśmy chcieli dobra dla każdego człowieka. Chce nam powiedzieć, byśmy nie zatrzymywali się tylko na sobie, nie zadawalali się tym, że nam jest dobrze, że nam niczego nie brakuje, ale byśmy byli wrażliwi na potrzeby innych. Byśmy dostrzegali tych, których już nikt nie widzi, odwiedzali tych, o którym inni zapomnieli, powiedzieli dobra słowo komuś, o kim inni już tylko źle potrafią mówić, obmawiać, plotkować. Bo sprawiedliwość, Bracia i Siostry, ta o której mówi Jezus, to nie tylko troska o to, żeby każdy miał po równo, żeby nikt nie głodował, żeby wszyscy żyli w dostatku. Bo tak pewno nigdy nie będzie. Chociaż trzeba nam o to zabiegać, trzeba nam troszczyć się o chleb dla głodnych, o dom dla bezdomnych, o pomoc dla potrzebujących. Ale często ludzie czekają jeszcze na coś o wiele więcej: na zrozumienie, zauważenie, wysłuchanie, mimo że może nie mamy czasu, na wyciągnięcie ręki, pobycie przy chorym w szpitalu. Okazać człowiekowi miłość, ofiarować trochę czasu, porozmawiać, może nawet kolejny raz kolejny o tym samym, to jest sprawiedliwość. Bo to jest, to czego najbardziej człowiek potrzebuje, za czym tęskni, czego najbardziej mu brakuje.

 

„Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości”.

 

Kiedy Jezus wypowiada to błogosławieństwo, to chce nam także powiedzieć, byśmy przebaczali innym, byśmy zło zwyciężali dobrem, nienawiść miłością, niesprawiedliwość sprawiedliwością. Bo tylko wtedy możemy sprawić, ze ten świat będzie lepszy, że będzie w nim więcej miłości, więcej zrozumienia, więcej życzliwości, więcej pokoju. Zło zwyciężać dobrem.

 

Oto logika Bożej sprawiedliwości.

 

 

Opowiadała mi kiedyś zaprzyjaźniona rodzina taką oto historię:

 

Obok nas w mieszkaniu żyła starsza, samotna osoba. Nie miała rodziny, nikt jej też prawdopodobnie nie odwiedzał. Od jakiegoś czasu zaczęła nam dawać do zrozumienia, że nie cieszy się z naszego sąsiedztwa. Ile razy wychodziliśmy z mieszkania to stawała w drzwiach, narzekała, że jej przeszkadzamy, że za głośno otwieramy drzwi, że nie dajemy jej spokoju, że dzieci za głośno się zachowują. Oskarżała nas o zabieranie jej listów, przesyłek. Coraz trudniejsze to dla nas się stawało. Postanowiliśmy to zmienić. Ale nieco inaczej, niż mówi logika sprawiedliwości tego świata. Zaczęliśmy ją odwiedzać, pytać o zdrowie, o to czy czegoś nie potrzebuje, w czym moglibyśmy jej pomóc. Było to wielkim zaskoczeniem dla niej. Z początku nie bardzo chciała dowierzać, że robimy to z czystej życzliwości. Ale z czasem zaczęła się zmieniać, coraz częściej zapraszała nas do siebie, rozmawiała z nami. Bywały nawet przypadki, że sama pukała do drzwi, pytała o dzieci, czy zdrowe. Z czasem okazało się, że problemem nie było ani zachowanie dzieci, ani głośne zamykanie drzwi, ani listy, których tak naprawdę nie otrzymywała. Problemem była samotność, brak drugiego człowieka, brak miłości ze strony innych. Ale nie zapomnimy jednego, szczególnego wydarzenia w tej historii. Otóż pewnego wieczoru przedzwoniła do nas, żeby przyjść, bo źle się czuje. Poprosiła o księdza. Za jakiś czas przybył kapłan, wyspowiadała się przyjęła Komunię św. Kiedy odchodziliśmy od niej spojrzała na nas, a w oczach już nie było pretensji, żalu, złości, ale spokój, i jakby chciała powiedzieć, dziękuję, że jesteście. Następnego dnia odeszła z tego świata, odeszła pojednana z Bogiem i z drugim człowiekiem.

 

Sprawiedliwość, to podarowanie komuś miłości, czasu, zrozumienia, to naprawianie zła dobrem. To jest sprawiedliwość, widziana oczami Boga.

 

Bracia i Siostry! Chciejmy tak żyć, chciejmy pielęgnować w sobie tak rozumianą cnotę sprawiedliwości, chciejmy pragnąć świętości, troszczmy się o innych, przebaczajmy, wyciągajmy dłonie do potrzebujących. Tak żyjąc osiągniemy świętość, i sprawimy, że już tu na ziemi choć trochę będzie nieba. Amen.

 

 

 

 

 

 

Kazanie wygłoszone w Sanktuarium Matki Bożej Tuchowskiej (obecnie Bazylika Mniejsza) na Nieustannej Nowennie
do Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Tuchowie, dnia 10 listopada 2010 r.

 

 

 

 

Brat Diakon Stanisław Janiga CSsR

 

 

 

 

 

Powrót do stronyDiakoni WSD RedemptorystówKazania o Błogosławieństwach…

 

 

 

 

Brat Diakon Stanisław Janiga CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy