„Błogosławieni miłosierni...” (Mt 5, 7)
„Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią” (Mt 5, 7).
Przed wielu laty, gdy istniał jeszcze Związek Radziecki, w Moskwie, w jednym z teatrów wystawiana była bluźniercza sztuka pt. „Chrystus w smokingu”. Teatr wypełniony był po brzegi, gdyż główną rolę miał grać Aleksander Rostowżew, sławny aktor i przy tym gorliwy wyznawca Marksa. W pierwszym akcie ukazał się ołtarz wewnątrz kościoła. Jednak zamiast krzyża i świec na ołtarzu stały butelki z piwem, winem i wódką. Wokół ołtarza zebrani byli otyli kapłani wznoszący toasty, a u dołu na podłodze – zakonnice grające w karty.
W drugim akcie ukazał się aktor grający Chrystusa. Ubrany był we wschodnią długą szatę i trzymał księgę Nowego Testamentu. Zaraz po wyjściu na scenę miał odczytać dwa wersety z Kazania na Górze, a następnie zrzucić swój strój palestyński i zawołać:
„Dajcie mi mój smoking i mój kapelusz!”,
Następnie miał przeczytać słowa:
„Błogosławieni ubodzy duchem, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. (...) Błogosławieni, którzy płaczą, albowiem oni będą pocieszeni...”.
Nagle zamilkł i stanął jak sparaliżowany. Cisza zapanowała na całej sali. Aktor nie zrzucił swojej Szaty, nie zawołał o smoking, ale z piersi wydobył się cichy, ale słyszalny głos:
„Błogosławieni cisi, albowiem oni posiądą ziemię. Błogosławieni, którzy pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni. Błogosławieni miłosierni…”.
Następnie wobec wszystkich zgromadzonych zrobił duży znak krzyża i zawołał:
„Panie okaż mi miłosierdzie i wspomnij na mnie, gdy przybędziesz do swego Królestwa”
Drodzy bracia i siostry
Błogosławieństwa, wypowiedziane przez Chrystusa, potrafią zmieniać człowieka, potrzeba tylko te błogosławieństwa wprowadzić w nasze życie. Przecież wszyscy dobrze widzimy, że świat mówi nam zupełnie co innego niż błogosławieństwa. Widzimy że świat zdobywają nie cisi ale ci którzy rozpychają się łokciami, którzy za wszelką cenę idą do swojego celu, muszą zawsze wyjść na swoje, muszą ze wszystkiego mieć korzyść. Widzimy że łaknący sprawiedliwości nie zawsze są nasyceni, Ile nieraz smutku z powodu przegranej sprawy w sądzie, prawo było po naszej stronie a jednak przegraliśmy bo nie było pieniędzy na dobrego adwokata. Ale przecież my chrześcijanie dobrze wiemy że naszą droga do Boga, naszą drogą do zbawienia są błogosławieństwa, które zostawił nam Chrystus. Dlatego każdy z nas powinien sobie uświadomić o co w błogosławieństwach chodzi, jakie wymagania stawia nam Chrystus? Dlatego też kochani w naszych rozważaniach nowennowych pochylamy się nad każdym z błogosławieństw aby lepiej zrozumieć wymagania stawiane nam przez Chrystusa.
Dzisiaj zatrzymajmy się nad piątym już błogosławieństwem:
„Błogosławieni miłosierni albowiem oni miłosierdzia dostąpią”.
W dzisiejszym świecie słowo miłosierdzie zatraciło swój głęboki sens, kojarzy się ono jedynie z okazywaniem litości, miłosierdzie jest dla nas bardzo często wrzuceniem 2 zł. żebrakowi na ulicy, nasze sumienie jest spokojne bo spełniliśmy czyn miłosierdzia.
Kochani co Chrystus chce nam powiedzieć w tym błogosławieństwie?
Szukając odpowiedzi na to pyt. Jako ludzie wierzący powinniśmy się najpierw odnieść do Boga. Bo przecież Bóg jest Ojcem miłosierdzia. On nas uczy co to znaczy być miłosiernym, kiedy Jezus umiera na krzyżu. Przez śmierć i zmartwychwstanie dla naszego zbawienia Chrystusa pokazał nam że miłosierdzie nie ma granic, że jest przebaczeniem i darowaniem win i grzechów człowiekowi.
Jan Paweł II mówił, że potrzeba nam wyobraźni miłosierdzia.
„...trzeba spojrzenia miłości, aby dostrzec obok siebie brata, który wraz z utratą pracy, dachu nad głową, traci możliwość godnego utrzymania rodziny i wykształcenia dzieci, doznaje on poczucia opuszczenia, zagubienia i beznadziei”.
Potrzeba wyobraźni miłosierdzia, aby pomóc dziecku opuszczonemu materialnie i duchowo, może trzeba zatroszczyć się o to dziecko, znaleźć rodzinę zastępczą, dać ciepły posiłek.
Potrzeba nam wyobraźni miłosierdzia, kiedy sąsiad umiera zostawiając współmałżonkę z małymi dziećmi, którzy często nie mają środków do życia.
Potrzeba nam wyobraźni miłosierdzia, gdy kolega z pracy niszczy swoją rodzinę, przez nałogi.
Potrzeba mieć wyobraźni miłosierdzia, aby zauważyć w czym możemy pomóc bliźniemu i w jaki sposób to zrobić. Czasami rzucenie tych 2 zł. to naprawdę za mało.
Zazwyczaj jest tak że człowiek biedny prędzej zauważy człowieka w potrzebie i będzie się starał na miarę swoich możliwości podać mu pomocną dłoń. Sytemu ciężko jest zrozumieć co to znaczy cierpieć z powodu głodu, komuś kto mam pracę i dach nad głową ciężko jest zrozumieć co znaczy stracić cały dorobek życia, wy kochani dobrze wiecie co to oznacza. Było to widać w niedziele kiedy gościliśmy siostry z Konga, pomimo tego że nie wszyscy jeszcze wyremontowali domy po powodzi, wsparliście dzieło prowadzone przez te siostry, bo sami wiecie co oznacza stracić wszystko.
W jednym z warszawskich liceów, zorganizowano akcję charytatywną dla dzieci z domu dziecka. Uczniowie stwierdzili, że najlepiej będzie żebrać pieniądze, i przekazać tym ośrodkom. Jednak jednego z uczniów nie było stać aby przekazać pieniądze, był z pod Warszawy i gdyby nie stypendium nie miał by pieniędzy na dojazd do szkoły. Po rozmowie z rodzicami stwierdzili, że mogą dać ziemniaki bo mieli gospodarstwo. Rodzice przywieźli 0,5 tony ziemniaków. Konkretna pomoc. Kochani pomoc to nie zawsze muszą być pieniądze.
Dlaczego kochani miłosierdzie jest tak ważne? Ponieważ Chrystus utożsamia się z człowiekiem biednym i potrzebującym pomocy. W Ewangelii czytamy: „Byłem głody, Byłem spragniony, Byłem nagi, Byłem w więzieniu”, Kochani jeżeli pomagamy ubogim i potrzebującym to tak jakbyśmy pomagali samemu Chrystusowi, przecież On sam powiedział „cokolwiek uczyniliście jednemu z najmniejszych Mnieście to uczynili”.
Możliwość niesienia pomocy dana jest wszystkim ludziom, nawet tym, którzy nie posiadają środków materialnych. Ilu widzieliśmy ludzi, którzy pomagali sprzątać po powodzi, robili to bezinteresownie, nie mieli pieniędzy żeby pomóc materialnie, ale pomagali prze pracę fizyczną, przez przyjęcie pod swój dach osób, którym woda wszystko zabrała.
Jest taka piękna anegdota o lekarzu z Paryża, który żył na początku XVIII wieku. Pomagał każdemu człowiekowi, znany był z tego że najczęściej byli to bezdomni i biedni. Ponieważ był bardzo dobrym lekarzem zaproszono go kiedyś na dwór króla Ludwika XIV, aby podjął się leczenia króla. Król powiedział do lekarza, „mam nadzieję, że nie będziesz mnie traktował jak swoich nędzarzy”, a on odp. „Nie wasza wysokość, ja swoich nędzarzy traktuje, jakby byli królami”.
Podobne podejście do człowieka mogliśmy zauważyć u Matki Teresy z Kalkuty, która pochylała się nad każdym człowiekiem jak nad samych Chrystusem, i nie miało dla niej znaczenia, że był brudny, biedny, innego wyznania, to się nie liczy gdy trzeba człowiekowi nieść pomoc.
Kochani pomoc bliźniemu to tylko jeden ze sposobów świadczenia miłosierdzia. Przebaczenie jest drugim ze sposobów okazywania miłosierdzia.
Powinniśmy przebaczać drugiemu człowiekowi, bo sami otrzymujemy nieustannie przebaczenie i miłosierdzie od Boga gdy przystępujemy do sakramentu pojednania i pokuty. Właśnie przystępując do spowiedzi doświadczamy najpełniej tej miłosiernej miłości Boga. Jeśli przyjmujemy to Boże miłosierdzie jesteśmy zobowiązani aby przekazać to miłosierdzie drugiemu człowiekowi, skoro Bóg nam wybacz nasz grzech, dlaczego my nie potrafimy wybaczyć bliźniemu, często w błahej sprawie. Popatrzmy na Jana Pawła II, który przebaczył Aleiemu Agczy, który chciał Go zabić.
Te dwa wymiary wcale nie są sobie przeciwstawne, wręcz przeciwnie one się przenikają i nawzajem uzupełniają.
Boże miłosierdzie jest zawsze pierwsze, ale musi być ono przyjęte. Bóg daje nam swoja miłość, która wyraża się w przebaczeniu. Bóg z miłości ku nam posłał Swojego Syna, który umarł i Zmartwychwstał abyśmy mogli osiągnąć życie wieczne. Kochani ta miłość do czegoś nas zobowiązuje, powinniśmy na nią odpowiedzieć i przekazywać ja dalej w sposób bezinteresowny tak samo jak my ją otrzymaliśmy. Przekazywać na ile tylko możemy i potrafimy.
Pewien młody człowiek, który znalazł się w bardzo trudnej sytuacji życiowej napisał rozpaczliwy list do Eleonory Roosevelt, wdowy po prezydencie Stanów Zjednoczonych. Pani Roosevelt spotkała się z nim, wsparła go materialnie, a także pomogła mu ukończyć studia medyczne. Po ich ukończeniu młody człowiek przepełniony wdzięcznością pyta, jak mógłby się odpłacić za tyle dobra. Wtedy Eleonora Roosevelt odpowiedziała: „Jest jeden sposób, w jaki mi możesz odpłacić: gdy materialnie staniesz na nogi, pomóż komuś innemu, kto jest naprawdę w trudnej sytuacji, tak jak ty byłeś”.
Kochani jeżeli doświadczamy Bożego miłosierdzia w naszym życiu i miłosierdzie to przekazujemy dalej i robimy to z głęboką świadomością, bądźmy pewni że w naszym życiu wypełniamy błogosławieństwo, które zostawił nam Chrystus. „Błogosławieni miłosierni, albowiem on miłosierdzia dostąpią”. Amen
Kazanie wygłoszone w Sanktuarium Matki Bożej Tuchowskiej (obecnie Bazylika Mniejsza) na Nieustannej Nowennie
do Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Tuchowie, dnia 17 listopada 2010 roku
Brat Diakon Tomasz Jakubczak CSsR
Powrót do strony – Diakoni WSD Redemptorystów – Kazania o Błogosławieństwach…
Brat Diakon Tomasz Jakubczak CSsR