Kazania nowennowe
– Cnoty teologalne – Nadzieja…
Kazanie II
– Nadzieja…
Pewien malarz przedstawił kiedyś na obrazie zależność pomiędzy trzema cnotami teologalnymi. Namalował trzy kobiety o imionach Wiara, Nadzieja i Miłość. Miłość karmiła potrzebujących, Nadzieja spoglądała z ufnością w niebo. Obie zaś opierały się na Wierze, która ramionami obejmowała krzyż.
Tydzień temu nasze rozważanie na nowennie poświęciliśmy wierze, cnocie, na której trzeba oprzeć swoje życie. Dziś, kontynuując nasz cykl rozważań nad cnotami teologalnymi, spojrzymy z ufnością w niebo – spojrzymy tam, gdzie jest nasza nadzieja.
Często w naszym życiu słyszymy słowo „nadzieja”. Ale co to słowo tak naprawdę oznacza? Czym jest nadzieja w naszym chrześcijańskim życiu i gdzie ją odnaleźć? W „Katechizmie Kościoła Katolickiego” czytamy:
Nadzieja jest cnotą teologalną, dzięki której pragniemy, jako naszego szczęścia królestwa niebieskiego i życia wiecznego, pokładając ufność w obietnicach Chrystusa i opierając się nie na naszych siłach, ale na pomocy łaski Ducha Świętego (KKK 1817).
„Katechizm Kościoła Katolickiego” podpowiada nam, że nadzieja nie jest – jak mogłoby się wydawać – tylko optymizmem i dobrze ułożonym planem na życie. Ale nadzieja jest rzeczywistością, która przenika całe życie człowieka i ma go doprowadzić do zbawienia. Jednak nadzieja dopiero wtedy jest skuteczna, jeśli oparta jest na Bogu i wierze. Nadzieja, która skupiona jest tylko na własnych ludzkich siłach, może przy pierwszych niepowodzeniach przestać istnieć. Dlatego tak bardzo ważne jest, aby nadzieja i wiara były ze sobą w naszym życiu połączone. Jeśli tego nie ma, to nadzieja jest tylko lękliwym oczekiwaniem spełnienia się czegoś pożądanego.
Jeśli fundamentem naszej nadziei będzie wiara to nawet doświadczeni trudnościami będziemy mieli odwagę powiedzieć, że „nadzieja umiera ostatnia”. I nie są to tylko piękne słowa, bo sam Bóg poprzez autora natchnionego w „Księdze Psalmów” mówi do nas jak realizować w swoim życiu nadzieję.
W Biblii psalmista zadaje pytanie:
A teraz, w czym mam pokładać nadzieję, o Panie?
Odpowiedź brzmi:
W Tobie Panie jest moja nadzieja” (Ps 39, 8).
I dodaje jeszcze słowa:
Jedynie w Bogu jest uciszenie duszy mojej, bo w Nim pokładam nadzieję moją! (Ps 62, 6)
Nadzieja w naszym życiu ukazuje się poprzez konkretny czyn. I takim czynem jest modlitwa. Człowiek, który ma nadzieję, potrafi złożyć swoje ręce do modlitwy, bo wie, że właśnie w modlitwie do Boga może odnaleźć nadzieję. Dobrze ukazał to papież Benedykt XVI w encyklice „Spe salvi”, poświęconej chrześcijańskiej nadziei. Papież emeryt pisał:
Jeśli nikt mnie już więcej nie słucha, Bóg mnie jeszcze słucha. Jeśli już nie mogę z nikim rozmawiać, nikogo wzywać, zawsze mogę mówić do Boga. Jeśli nie ma już nikogo, kto mógłby mi pomóc – tam, gdzie chodzi o potrzebę albo oczekiwanie, które przerastają ludzkie możliwości trwania w nadziei – On może mi pomóc. Gdy jestem skazany na całkowitą samotność..., ale modlący się nigdy nie jest całkowicie samotny.
Drodzy, jeśli w naszym życiu brakuje nadziei, bo... choroba postępuje, rodzina się rozbija, plany życiowe nie wychodzą i przez to wydaje się nam, że Bóg nas nie wysłuchuje, to nie zostaje nam nic innego, jak złożyć swoje ręce, wołać do Boga i u Niego szukać nadziei. Bo jak mówił wieszcz narodowy Cyprian Kamil Norwid:
Modlitwy idą i wracają i nie ma modlitw niewysłuchanych.
Nadzieja pomaga nam żyć dalej wtedy, kiedy po ludzku wszystko jest stracone. Bo czym byłoby życie bez nadziei? Zapewne iskrą odrywającą się od rozpalonego węgla i natychmiast gasnącą. Nikt z nas nie chciałby być taką iskrą, ale każdy z nas chciałby, aby nasze życie płonęło radością i nadzieją. Dlatego czasami wystarczy tylko pamiętać, że jest jeszcze nadzieja, aby trwać i pokonać beznadzieję.
Dobrze mówi o tym historia Kazimierza Piechowskiego.
Do niemieckiego obozu koncentracyjnego w Auschwitz trafił w 1940 roku. Rok później w tym samym bloku obozowym, w którym był przetrzymywany, znalazł się franciszkanin o. Maksymilian Maria Kolbe. W jednym z wywiadów pan Kazimierz wspomina wymianę zdań, do której doszło między nimi.
– Chyba nie dam rady – powiedział do o. Maksymiliana. Na te słowa franciszkanin popatrzył na współwięźnia, położył swoją dłoń na jego ramieniu i rzekł: – Nadzieja. Tylko nadzieja. Póki jest nadzieja trwa życie.
Dzięki tej nadziei Kazimierz Piechowski dokonał później brawurowej ucieczki z obozu. Kiedy dowiedział się, że ma zostać stracony wraz z trzema współwięźniami zorganizował plan ucieczki, który mógł się dokonać tylko dzięki nadziei. Więźniowie przebrani za esesmanów ukradli samochód komendanta i niezatrzymywani przez nikogo uciekli z obozu.
Kto ma nadzieję, żyje inaczej, bo Bóg podarował mu nowe życie. Tam, gdzie płonie jeszcze mały płomyk nadziei, tam przecież widać już światło nieba. Myślę, że te słowa, jeśli odniesiemy je do naszego życia, dadzą nam ufność i nadzieję, którą daje nam Bóg. I ta nadzieja na pewno pomoże nam odnaleźć miłość do Boga. O takiej nadziei wspominał św. Alfons Maria Liguori, założyciel redemptorystów. „Doktor najgorliwszy” pisał:
Nadzieja sprawia, że rośnie miłość, a miłość sprawia, że rośnie nadzieja. Z pewnością nadzieja w Boską dobroć sprawia, że rośnie miłość ku Jezusowi.
Prośmy, więc Maryję, która jest dla nas Nauczycielką nadziei, abyśmy tak jak ona umieli bezgranicznie zaufać w Bożą miłość. Amen.
Kazanie wygłoszone na Nowennie Nieustannej w Toruniu na Bielanach
w Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy w 2017 roku
Drukuj...
Duszpasterz w Parafii św. Józefa i Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy
w Toruniu (Toruń – Bielany)
o. Łukasz Baran CSsR