Kazania nowennowe
– Cnoty teologalne – Miłość…
Kazanie III
– Miłość…
Św. Augustyn powiedział takie słowa:
Ani miłości bez nadziei, ani nadziei bez miłości; ani jedno, ni drugie bez wiary.
Tydzień temu podczas nowenny nasze rozważanie poświęciliśmy nadziei, cnocie, która sprawia, że w chwilach trudnych zawsze widać światło nieba. Dziś, kontynuując nasz cykl rozważań nad cnotami teologalnymi, przyjrzymy się miłości, cnocie, która dla św. Pawła Apostoła jest najważniejsza.
Słowo „miłość” jest słowem, które towarzyszy nam od najmłodszych lat. Myślę, że nie ma takiego człowieka na świecie, który nie słyszałby o miłości. Gdyby przejrzeć, jaki jest temat przewodni wszystkich książek, wierszy, filmów, piosenek, to z pewnością najczęstszym wątkiem, który się pojawia, będzie miłość. Więc skoro tyle wiemy o miłości, tyle o niej mówimy, to dlaczego tak za nią tęsknimy, poszukujemy jej, mimo że potrafi nas zranić.
Współczesny świat nie zawsze rozumie, czym tak naprawdę jest miłość. Być może przyczyna tego jest taka, że z problemem miłości od setek lat próbują zmierzyć się ludzie, a jednak nie udało się nigdy ustalić idealnej definicji miłości. Dla przykładu, według teorii biochemicznej, miłość powstaje w wyniku działania określonych neurohormonów; dla socjologa miłość istnieje po to, by służyć dobru gatunku; dla psychologa miłość zaspokaja podstawowe psychiczne potrzeby ludzi, takie jak oczekiwanie oparcia, więzi, bliskości...
Problem z określeniem, czym jest miłość, powoduje, że niewielu z nas może powiedzieć, że umie kochać ludzi. Niewielu z ręką na sercu może powiedzieć, że zawsze jest dobrym mężem, ojcem, matką. Zbyt często odkrywamy, jak wiele nam brakuje do pełnej miłości i to nawet wobec najbliższych. Miłość to trudna sztuka i nieliczni otrzymują z niej ocenę bardzo dobrą. Najczęściej popełniany błąd polega na tym, że kochamy danego człowieka za późno. Kochamy wówczas, gdy go już zabrakło, gdy miłość staje się bólem straconej szansy.
Aby ustrzec się tego, trzeba odnaleźć źródło i wzór prawdziwej miłości. Tym źródłem i wzorem jest Bóg. Święty Jan Apostoł w swoim liście pisze:
Bóg jest miłością. Kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim (1 J 4, 16).
Miłość Boga do każdego człowieka podpowiada nam, czym jest miłość. Bo miłość Boga jest nieskończona w swojej sile, wierności i przebaczaniu. Ta Boża miłość stała się widzialna, wyraziła się w sposób pełny i ostateczny w Jezusie Chrystusie, który umierając z miłości do nas na krzyżu, dał nam lekcję prawdziwej miłości.
Dobrze pasują tutaj słowa św. Franciszka Salezego, który patrząc na krzyż, mówił, że miarą miłości jest miłość bez miary. Taka jest właśnie miłość Chrystusa do każdego z nas. Jest ona miłością bez granic. Nasza miłość w naszym życiu musi być na wzór Jezusa albo tej prawdziwej miłości nigdy nie będzie, a miłością będziemy nazywali jedynie przelotne uczucia.
Miłość Boża pokazuje nam, że jest ona nie tylko słowem czy proroctwem, ale także konkretnym czynem. I miał w tym rację św. Bonawentura, który powtarzał, że miłość nie może być bezczynna. Gdziekolwiek jest, tam okazuje się w czynach, bo miłość bliźniego ujawnia się w czynach miłosierdzia.
Dobrą ilustracją tej prawdy jest opis śmierci papieża Innocentego III.
Oto do umierającego papieża przychodzi Franciszek z Asyżu. Widzi papieża w agonii, gorączce i lęku przed zbliżającą się śmiercią, więc pyta:
– Ojcze święty, powiedz coś uczynił w życiu?
– Wysoko wyniosłem powagę tronu papieskiego – odpowiedział papież.
– To za mało – mówi Franciszek. – Coś jeszcze uczynił?
– Organizowałem krucjaty, starałem się odbić grób Chrystusa
z rąk mahometan.
– To mało. Coś jeszcze uczynił? – dopytuje biedaczyna z Asyżu. Papież posmutniał jeszcze bardziej. Po jego zmęczonej twarzy spłynęły łzy. Szukał w swojej pamięci dobrych uczynków i z trudem rzekł: – Budowałem kościoły, zakładałem klasztory.
Jednak ta odpowiedz nie dawała mu spokoju. W końcu rzekł:
– Dom mój był zawsze otwarty – powiedział cicho. – Każdy biedny, chory, każda wdowa i sierota mogli przyjść i posilić się z mojego stołu.
– To dużo, tak bardzo dużo – zawołał Franciszek. – Ojcze nie bój się śmierci. Dobry Bóg czeka na ciebie ze swoją nagrodą.
Jakość naszej miłości jest sprawdzana poprzez konkretne czyny. Miłość chrześcijańska nie jest tylko teorią, ale praktycznym zadaniem dla każdego z nas. Cnota miłości jest miłością wobec Boga i bliźniego. Wobec Boga realizująca się przez przestrzeganie dekalogu i modlitwę. Natomiast wobec bliźniego miłość uobecnia się dobrymi uczynkami, miłosierdziem i wybaczeniem.
Każdy z nas kiedyś, tak jak papież Innocenty III, zostanie rozliczony za swoją chrześcijańską miłość. I wtedy Bóg nie zapyta cię, jaki duży był twój dom, ale ile w nim osób gościłeś? Bóg cię nie spyta, w co się ubierałeś, ale zapyta, kogo ty przyodziałeś? Bóg nie zapyta, ile zarabiałeś, ale w jaki sposób? Bóg cię nie spyta, jakie piastowałeś stanowisko, ale zapyta cię o to, jak pracowałeś? Bóg cię nie spyta, ilu miałeś przyjaciół, ale zapyta, dla jak wielu byłeś przyjacielem? Bóg cię nie spyta, w jakim otoczeniu mieszkałeś, ale zapyta, jak traktowałeś swego sąsiada. Bóg cię nie spyta o kolor twej skóry, ale zapyta o barwę twego charakteru.
Jeśli w swoim życiu będziemy kierować się miłością do Boga i bliźniego, wówczas te pytania nie będą dla nas trudnością. Każdy nasz dzień jest sprawdzianem z cnoty miłości. Dobrą pomocą w zobaczeniu, jaka jest nasza miłość, są słowa św. Alfonsa Liguori, założyciela zgromadzenia redemptorystów. „Doktor najgorliwszy” mówił:
Jeśli więc kto chce poznać, czy kocha Boga i do jakiego stopnia miłości doszedł pod tym względem, wystarczy, by poznał, jak kocha bliźniego.
Prośmy, więc Maryję, która jest dla nas Nauczycielką miłości, abyśmy tak jak ona umieli bezgranicznie kochać Boga i ludzi. Amen.
Kazanie wygłoszone na Nowennie Nieustannej w Toruniu na Bielanach
w Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy w 2017 roku
Drukuj...
Duszpasterz w Parafii św. Józefa i Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy
w Toruniu (Toruń – Bielany)
o. Łukasz Baran CSsR