Poniedziełek, 26 marca 2012 roku, V tydzień Wielkiego Postu, Rok B, II
Jak trudno jest nagiąć nasza wolę do woli drugiej osoby: żony, męża, szefa w pracy. To jedna z większych trudności z jaką przychodzi nam wielokrotnie zmierzyć się w życiu.
Nagiąć się do prośby, czy też decyzji drugiej osoby wydawać się może czymś sprzecznym z ludzką naturą, z naszą skłonnością to samostanowienia o swoich wyborach i działaniach.
Uleganie czyjejś woli nie jest łatwe, ani przyjemne, często jest kompromisem, który nas wiele kosztuje.
Ile to razy, by utrzymać się w pracy, ktoś musi zrezygnować z własnego zdania, z własnej wizji wykonania powierzonego zadania.
Nie łatwo jest ulegać woli innych, jak też nie łatwo odczytywać i pełnić wolę Boga.
W wymiarze religijnym pełnienie woli Ojca, naznaczone jest obowiązkiem, a z drugiej strony wolnym wyborem.
Są więc takie chwile, kiedy pytamy siebie: czego w nas jest więcej, naszej niezależnej i samostanowiącej woli, czy też poszukiwania woli Bożej w rożnych wydarzeniach naszej codzienności.
Dzisiejsza Ewangelia w Uroczystość Zwiastowania Pańskiego – ukazuje nam kobietę, Maryję z Nazaretu, w jej dylemacie wyboru miedzy swoją wolą, a wolą Tego, który objawił się jej w przyjściu i posłannictwie Anioła.
Nad jej wypowiedzianym „niech mi się stanie” medytujemy za każdym razem, kiedy słyszymy ową niezwykłą opowieść o odwiedzinach anielskich i zaiste boskim przesłaniu dla śmiertelnego człowieka.
Przez jej „tak” miało się wypełnić odwieczne proroctwo o Mesjaszu z nieba oraz o nowym Adamie.
„Niech mi się stanie według słowa Twego” – choć mówiła to drżącym głosem, to wiedziała, że tak trzeba, że to jest wola Boża wobec niej, wola którą ona odczytała i na którą przystała.
A my gdzie jesteśmy w odczytywaniu świata i naszego życia w świetle woli Bożej? Czy w ogóle staramy się to czynić? Czy nasze oceny, decyzje, działania, są przepuszczane przez filtr „religijnej refleksji” – woli Bożej.
Żaden anioł na razie nie przychodzi do nas z takim czy innym przesłaniem. Niebiosa nie podsuwają gotowych odpowiedzi na przeróżne dylematy przed którymi stajemy, byśmy mogli jasno widzieć i decydować. Tym niemniej nie zwalnia nas to z pytania siebie tak jak to uczyniła Maryja: „Jakże mi się to stanie”?
Ona jest naszym niedoścignionym wzorem i natchnieniem w jaki sposób rozpoznawać i odpowiadać swoją wolą na wolę Najwyższego.
Co przygotowało ją do odczytywania wydarzeń w jej życiu w perspektywie ludzkiej i religijnej? Modlitwa. Ona „pokorna służebnica Pańska” dzięki modlitewnej wrażliwości potrafiła dostrzec przyjście Anioła i rozmawiać z nim.
Obyśmy i my umieli tak się wyczulić, by nie ominął nas przychodzący anioł z wolą Bożą.
A jeżeli trudno nam ją rozpoznać, przyjąć, to niech ta, w którą dziś wpatrujemy się w Ewangelii, i czcimy tą piękną Uroczystością Zwiastowania Pańskiego, uczy nas modlitewnego patrzenia na świat.
Za św. Ambrożym powtarzamy:
„Każda dusza, która uwierzyła jednocześnie poczyna i rodzi Słowo Boże i rozpoznaje jego działanie. Niech dusza Maryi będzie w każdym z nas byśmy wielbili Pana. Niech duch Maryi będzie w każdym, byśmy wychwalali Chrystusa”.
Misjonarz Prowincji Warszawskiej Redemptorystów pracujący na Karaibach (U.S.A. Virgin Island, St. Croix)
o. Andrzej Szorc CSsR