Chociaż w tej kwestii nie może on jeszcze podjąć osobistej decyzji, to wy drodzy rodzice, kierując się jego dobrem, podobnie jak w innych sprawach na razie podejmujecie decyzję zamiast niego. I właśnie to pragnienie dobra dla Marcina jest powodem, dlaczego dzisiaj przynieśliście go do naszego Kościoła i prosicie o udzielenie dla niego sakramentu chrztu świętego. On sam jeszcze nie może wyznać wiary, dlatego zostaje on ochrzczony w tej wierze, którą wy wyznajecie, należąc do Kościoła katolickiego.
Lecz jak to możliwe, że mały Marcin, choć nie posiada świadomości, która pozwala dokonywać osobistych wyborów, bez własnej zgody i osobistego wyznania wiary zostanie chrześcijaninem? Do czego by to można było porównać? Myślę, że dobrym przykładem jest obraz tożsamości narodowej. Marcin jest Polakiem. Jak na razie tego nie widać. Nie mówi bowiem po polsku, nie zna hymnu państwowego, nie zna historii Polski, nie wie nawet jaka jest stolica Polski. A jednak pomimo to wszystko jest on Polakiem. W tej sprawie nie mamy żadnych wątpliwości, ponieważ jest on dzieckiem, które urodziło się w Polsce, jego rodzice są polakami. Więc Marcin choć tego jeszcze nie wie, jest Polakiem. W tę świadomość bycia polakiem, drodzy rodzice będziecie powoli wprowadzać Marcina. Będziecie czynili to ucząc go języka polskiego, będziecie mu czytali polskie bajki. Później pozna historię Polski, swojej ojczyzny i zapozna się ze znanymi bohaterami swojego kraju. Chociaż Marcin jest Polakiem już dzisiaj, to jednak od was zależy czy pokocha Polskę, czy będzie się o niej wyrażał z szacunkiem, czy będzie się troszczył o jej dobro. Bo jeśli będziecie ciągle narzekać na życie w Polsce i będziecie się z pogardą odnosić do tego, co polskie, to i Marcin będzie w przyszłości w ten sposób traktował swoją ojczyznę. Jeśli jako prawdziwi patrioci będziecie się modlić za Polskę i będziecie swojemu synowi przekazywać wartości związane z jego historią i kulturą i będziecie go tego uczyć nie pod przymusem lecz swoją własną postawą życiową, to Marcin z całą pewnością wyrośnie na porządnego człowieka i dobrego Polaka. Od waszego patriotyzmu – przykładu miłości do ojczyzny, do Polski zależy jakim Polakiem będzie Marcin.
Podobnie jest z wiarą. Marcin za chwilę przyjmie sakrament chrztu świętego. I chociaż na zewnątrz nie będzie tego widać to poprzez przyjęcie owego sakramentu stanie się on z całą pewnością nowym człowiekiem, dzieckiem Bożym i chrześcijaninem. Czy sobie to w ogóle uświadomi zależy to przede wszystkim od was drodzy rodzice i rodzice chrzestni. Od was zależy, czy pozna, że Bóg, który jest miłością bardzo go kocha, od was zależy, czy pozna i nauczy się wypełniać Boże przykazania i odrzucać grzech, czy potrafi uznać popełnione błędy i zawsze ufać miłosierdziu Bożemu, od was zależy, czy potrafi on dostrzegać w sakramentach świętych Jezusa obecnego i działającego pośród swojego ludu, którym jest Kościół. Bo Marcin stanie się chrześcijaninem już poprzez chrzest. Lecz jakim chrześcijaninem będzie, to zależy w dużej mierze od was drodzy i kochani rodzice i rodzice chrzestni. Podobnie jak to jest z tożsamością narodową tak jest więc i z wiarą. Wasza wiara drodzy rodzice będzie miała największy wpływ na wiarę Marcina. Bo jeśli wiara, religia i Kościół będą dla was, kochani rodzice i rodzice chrzestni tylko obowiązkową tradycją, którą należy z konieczności przyjąć i wypełnić to prędzej czy później taką konieczną tradycją stanie się wiara, religia i Kościół również dla Marcina. Gdy nie zobaczy on modlących się rodziców, to nawet dziesiątki kazań o modlitwie nie będą go w stanie przekonać o tym, że w życiu każdego chrześcijanina modlitwa jest czymś bardzo istotnym. Marcin będzie doświadczał Boga najpierw poprzez wasze życie, powinniście więc to życie w pełni otworzyć na Boga, korzystając w pełni z tego, co wam Kościół oferuje. Korzystajcie z łask Bożych przygotowanych dla was. Poprzez waszą modlitwę, uczestnictwo we Mszy Świętej oraz poprzez wasze życie sakramentalne pokażcie Marcinowi drogę do prawdziwego życia z Bogiem już tutaj na ziemi. Niech was do tego zachęci również następna opowieść:
W jednym z miast portowych żył sobie pewien ubogi mężczyzna, który nie umiał czytać ani pisać. Codziennie siedział on przy wejściu do portu i tam żebrał. Często marzył o przepięknej wyspie, gdzieś daleko w morzu, gdzie by mógł popłynąć i spędzić tam resztę swojego życia. Przeszkodą do realizacji jego planów nieustannie był brak pieniędzy, ponieważ zawsze wyżebrał on tylko tyle, co zaledwie wystarczyło mu na jedzenie. Pewnego razu owego mężczyznę jednak zauważył jakiś bogaty człowiek i po krótkiej rozmowie, zdecydował się kupić temu mężczyźnie bilet na statek. Mężczyzna bardzo się z tego powodu ucieszył. Miał przy sobie trochę jedzenia i wody, pospiesznie więc wszedł na pokład statku, gdzie już zgromadzona była wielka liczba innych pasażerów. Byli to ludzie różnego wieku, pochodzenia i koloru skóry. Nikt jednak na niego nie zwracał uwagi, nikt się do niego nie odezwał, nikt nie powiedział mu dokąd ma iść. I po co. Wszystkie podstawowe informacje przecież zawarte były na bilecie. Niestety mężczyzna nie umiał czytać. Przechodząc obok pasażerów z oczami skierowanymi w dół postanowił jak najszybciej sam sobie znaleźć odpowiednie dla siebie miejsce na statku. Po chwili znalazł żelazne drzwi i gdy je otworzył zobaczył schody wiodące w dół. Poszedł więc w tym kierunku i za chwile znalazł się w kotłowni w której znajdowała się ogromna ilość węgla. „Tutaj na pewno będzie mi dobrze i ciepło”, pomyślał sobie mężczyzna i schował się w jednym z ciemnych kątów kotłowni. W kotłowni naprawdę było gorąco a spanie na węglu nie przeszkadzało mu za bardzo, ponieważ był on przyzwyczajony do spania byle gdzie. Z czasem jednak jego zapasy jedzenia i wody zaczęły się powoli kończyć. A gdy w końcu statek dotarł do celu i jeden z maszynistów sprawdzał zapasy węgla, znalazł on w kotłowni ledwo żyjącego, wychudzonego i nieogolonego mężczyznę, który trzymał w ręce małą pogniecioną karteczkę. Maszynistą wziął ją do ręki popatrzył na nią i po chwili ze zdziwieniem zapytał owego mężczyznę: „I dlaczego pan nie mieszkał w kajucie na górze? Przecież pana bilet zawiera w sobie możliwość korzystania ze wszystkiego, co nasz statek może zaoferować. Czy nie zechce pan przynajmniej zobaczyć to wszystko?” Mężczyzna zgodził się i po chwili już obaj wychodzili na pokład statku. Mężczyzna przez jakiś czas nie mógł patrzeć ponieważ światło słoneczne raziło jego oczy. I gdy mniej więcej zaczął on powoli coś widzieć, maszynista pokazał mu całe wyposażenie statku: luksusowe kajuty, przepiękne salony, baseny i sale gimnastyczne, kino i teatr i luksusową jadalnie z jedzeniem o jakim nigdy mu się nawet nie śniło. „I co pan na to powie?”, zapytał z szczerym uśmiechem maszynista. Mężczyzna jednak nic nie odpowiedział ale po chwili w jego oczach pojawiły się łzy. Uświadomił sobie bowiem, iż z tego wszystkiego mógł skorzystać. On jednak przez cały czas żył na statku jako największy żebrak bo nikt mu nie powiedział, jakie możliwości zawiera jego bilet.
Moi drodzy podobnie może być z małym Marcinem. Jezus swoją krwią na krzyżu już zapłacił mu „bilet do Królestwa Niebiańskiego”. Bilet, który daje mu Jezus jednak oferuje dużo więcej niż tylko drogę do Królestwa. Zawiera on całe bogactwo duchowe płynące z naszego odkupienia: uwolnienie od grzechu pierworodnego, bycie Dzieckiem Bożym a więc życie oparte na miłości Bożej a nie na Prawie, uczestnictwo w Bożej naturze poprzez wiarę, przynależność do wspólnoty wierzących braci i sióstr, wszelakie łaski Ducha Świętego, który umacnia i prowadzi do nowego życia w Jezusie Chrystusie, w którym doświadczamy miłość Ojca Niebieskiego oraz wzrost i rozwój w miłości i prawdziwym człowieczeństwie. Trzeba jednak by ktoś małemu Marcinowi uświadomił i pokazał w jaki sposób z tego wszystkiego skorzystać. To jest właśnie wasze zadanie drodzy rodzice i rodzice chrzestni. Pokazać Marcinowi jak żyć pełnią Jezusowego odkupienia już tutaj na ziemi. Aby go jednak wprowadzić do uczestnictwa w tym bogactwie duchowym, najpierw wy sami musicie z niego korzystać poprzez wiarę, której wyrazem będzie wasza modlitwa, uczestnictwo w sakramentach oraz świadectwo waszego życia. Nie możecie bowiem pokazać mu czegoś, czego sami nie znacie. To więc od was zależy, czy Marcin będzie jako prawdziwe dziecko Boże korzystać z wszelkich przejawów miłości Boga danych mu poprzez Kościół, lub czy będzie on tylko żebrakiem duchowych, który zaspokoi się z tym, że się po prostu tylko nazywa chrześcijaninem.
Prośmy więc dzisiaj Boga, abyśmy na nowo potrafili odkryć w sobie ten przeogromny dar wiary, oraz abyśmy umieli dzielić się nim z innymi. Prośmy też szczególnie za małego Marcina, aby potrafił on w pełni korzystać z daru życia Bożego, które za chwilę otrzyma za pośrednictwem sakramentu chrztu świętego.
Homilia napisana pod kierunkiem o. lic. Grzegorza Jaroszewskiego CSsR w ramach ćwiczeń
homiletycznych w WSD Redemptorystów w Tuchowie w 2010/2011 roku
Student V roku WSD Redemptorystów w Tuchowie (Słowacja - Wiceprowincja Michalowce)
Brat Peter Labant CSsR