Słowo Redemptor

Wierzę w zmartwychwstanie…

 

 

 

 

Wierzę… w Jezusa Chrystusa, który… umarł… i trzeciego dnia zmartwychwstał… Wierzę w ciała zmartwychwstanie, żywot wieczny.

 

Biorąc do ręki różaniec, klękając do codziennego pacierza, odmawiamy „Wierzę w Boga”. Zastąpmy słowo „odmawianie” słowem „wyznanie”, a wyjdzie nam, że codziennie wyznajemy wiarę. Tak, codziennie wobec Boga i wobec siebie składamy wyznanie naszej wiary. Ale są chwile, gdy słowo „wierzę” nabiera szczególnego znaczenia, tylko że wtedy na usta często cisną się inne słowa. Taka chwila jest dziś, gdy stajemy nad trumną naszego brata (…). Bo nad trumną najważniejsze wydaje się być pytanie: „dlaczego?” Dlaczego śmierć, dlaczego brutalne przerwanie życia, dlaczego potargane – wydawało się mocne i trwałe więzi, które latami łączyły życiowe losy i serca. Na to pytanie zadowalającej odpowiedzi nie uzyskamy – gdyby taka odpowiedź była, udzieliłby jej nam Jezus Chrystus w swoim nauczaniu. To, że nie tłumaczył, nie znaczy, że sprawa ludzkiej śmierci nie była dla Jezusa ważna – czynił cuda, by przywrócić zmarłym życie, zapłakał nad ludzkim losem przy grobie przyjaciela Łazarza. Ale nawet te cuda, to były tylko półśrodki w rozwiązywaniu problemu śmierci, bo przecież ci cudownie wskrzeszeni ludzie po czasie znów umierali.

 

Chrystus problemu ludzkiej śmierci nie tłumaczył, ale ten problem rozwiązał: gdy nadszedł czas, Jezus poszedł na śmierć, ale nie zakończył swego ludzkiego losu złożeniem do grobu, ale zmartwychwstaniem. Może więc – wracając nad naszą trumnę – nie pytajmy: „dlaczego?”, ale posłuchajmy, co ma nam do powiedzenia Pan Jezus:

„Ja jestem Zmartwychwstanie i Życie. Kto wierzy we Mnie, choćby i umarł, żyć będzie”
(J 11, 25).

I jak kiedyś Martę nad grobem Łazarza, tak dziś pyta nas nad trumną naszego brata: „Wierzysz w to?” Zawsze tak pytał, gdy chciał obdarować ludzi cudami – pytał, by wzmocnić wiarę, by obudzić nadzieję spełnienia obietnicy.

 

I my na pytanie Jezusa odpowiadamy, nie tylko naszym wyznaniem wiary w Jego zmartwychwstanie, w nasze zmartwychwstanie – jeszcze mocnej i wymowniej odpowiadamy naszymi czynami, naszym życiem.

 

Bo czymże jest, przyjmowany przez nas sakrament pokuty, nasza spowiedź – przecież to wołanie skierowane do Boga: „Panie, przebacz mi grzechy”. Przede wszystkim te grzechy, które odbierają mi ofiarowane przez Ciebie życie, wieczne życie, przebacz także te moje grzechy, które jak choroba zdrowie to życie osłabiają. Przebacz, bo chociaż jestem słaby i upadam w drodze, ja chcę żyć – wiecznie z Tobą żyć.

 

A czymże jest nasze uczestniczenie we Mszy św., w tej wciąż trwającej Ofierze z wieczernika i krzyża, w której Chrystus mówi: Bierzcie i jedzcie Ciało Moje za was wydane, jak nie wołaniem do Jezusa: Panie daj nam tego Chleba, byśmy nie ustali w drodze do Ciebie, do życia, do nieba. To jest nasze – mocniejsze niż słowa – wyznanie wiary w prawdę, że Chrystus zmartwychwstał i my zmartwychwstaniemy.

 

To wyznanie wiary w zmartwychwstanie Chrystusa i nasze zmartwychwstanie dodatkowo chroni nas przed niebezpieczeństwem, przed którym ostrzega św. Paweł w liście do Koryntian:

„Jeżeli tylko w tym życiu w Chrystusie nadzieję pokładamy, jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania” (1 Kor. 15, 19).

 

Nie chodzi o to, byśmy w nieszczęściach i kłopotach naszego życia nie prosili Boga o pomoc, ale byśmy nie ograniczali naszej nadziei pokładanej w Bogu tylko do spraw doczesnych: zdrowia, pracy, egzaminów i podobnych ważnych i mniej ważnych spraw. Bóg, do którego mówimy: „Ojcze” – Ojcze nasz…, nie tylko wie, że tego wszystkiego nam potrzeba i oczekuje naszej prośby o to, co symbolicznie określamy „powszednim chlebem”, ale ten kochający Ojciec ma o wiele więcej i większych darów, którymi chce nas obdarować. I bylibyśmy godni politowania, gdybyśmy ograniczyli nasze oczekiwania Bożej pomocy do zdrowia i pieniędzy, a zapomnieli o niebie i drodze do nieba przez doczesne życie. To ostrzeżenie św. Pawła nabiera szczególnej wagi i znaczenia nad trumną – gdy w tak ostrym świetle widzimy, co tak naprawdę jest dla człowieka ważne.

 

My, wierzący w zmartwychwstanie, stoimy nad trumną człowieka, który wierzył w zmartwychwstanie – i jest nam smutno. Bo wiara w zmartwychwstanie nie usunie z naszych serc żalu, bo odszedł ktoś bliski i kochany, bo potargane zostały więzi, które łączyły losy i serca – ale ta wiara daje nam nadzieję spotkania kiedyś w Domu Ojca.

 

 

 

 

 

 

 

 Emeryt (Bazylika Mniejsza i Sanktuarium Matki Bożej „Strażniczki Wiary”) – Bardo Śląskie

o. Stanisław Mróz CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy