Słowo Redemptor

Homilia-kazanie pogrzebowe... – Ja jestem drogą i prawdą, i życiem…

 

 

 

Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie
(J 14, 1-6)

 

 

 

 

Może właśnie do dzisiaj uważaliśmy, że śmierć – ze swoim niszczycielskim i unicestwiającym ościeniem, o którym mówi św. Paweł – jest „czymś” odległym i anonimowym, zwykłym „newsem” wśród innych wiadomości, o którym mówią codzienne statystyki wypadków, naturalnych kataklizmów czy krwawych i śmiertelnych zamachów terrorystycznych. Zapomnieliśmy lub co gorsza przyzwyczailiśmy się do „suchych cyfr”, nie widząc w nich konkretnych ludzi, takich jak my. Przecież we wczorajszym wypadku na północy Polski zginęła cała rodzina, ojciec, matka i czworo małych dzieci!

 

 

Ale dzisiaj śmierć ma swoje imię i nazwisko. To jest młoda i piękna mama, która przegrała nierówną walkę z chorobą nowotworową. Obok trumny stoi jej zapłakany, ukochany mąż, trzymając za ręce swoje i jej kochane dzieci. Nikt nie chce śmierci i chyba nikt nie jest na nią w pełni przygotowany. Tym bardziej, jak można myśleć o śmierci, kiedy obok śmieją się radosne, zdrowe i piękne dzieci, które z niecierpliwością czekają na mamę i codziennie pytają tatę: „Tatusiu, kiedy wróci nasza mamusia”?

 

 

Myślę, co więcej jestem pewny, że dobrze nam znany i powszechnie szanowany mądry, odważny i głęboko wierzący ojciec udzielił już swoim kochanym dzieciom odpowiedniej i właściwej odpowiedzi. Mogę tylko powiedzieć, że odpowiedź kochającego ojca i męża nawiązuje do tych słów Jezusa, które On kiedyś skierował do swoich dzieci-uczniów, które przed chwilą odczytaliśmy i jeszcze raz chcemy je przywołać na pamięć.

„Jezus powiedział do swoich uczniów: Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie. W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce” (J 14, 1-2).

 

 

Trudno nam o tym mówić, ale prawda potwierdzona przez Jezusa, Syna Bożego i Maryi, powinna nas wciąż pocieszać, umacniać naszą wiarę i napawać niezawodną nadzieją:

„W domu Ojca mego jest mieszkań wiele”.

Śmierć każdego z nas to powrót do kochającego nas Ojca. Tam mamy przygotowane wspaniałe miejsce i będziemy czekać na innych, którzy wcześniej czy później do nas przyjdą, tak jak nasi kochani dziadkowie, rodzice czy przyjaciele czekają już na nas.

 

 

Niestety, nie wszystko jest łatwe, jasne i proste w tej wielkiej i ostatniej pielgrzymce do domu naszego Ojca. Tak często pytamy się Jezusa jak niewierny i zawsze wątpiący Tomasz Apostoł:

„Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?”.

Tak, jak Tomasz, jak również i wielu z nas, zapominamy, że Jezusowi chodzi zawsze o osoby, a nie o „miejsca”, „mieszkania-pokoje”, „pałace”, „kamienice” czy „proste lub kręte trakty, drogi i autostrady”. Oczywiście żyjemy i poruszamy się w konkretnej czaso-przestrzeni i myślimy w tychże samych kategoriach. Ale jednocześnie wiemy i uświadamiamy sobie podstawową prawdę, że na przykład „mój prawdziwy dom” to nie ten budynek z cegły i cementu, który z takim trudem wybudowaliśmy, lecz „moja kochana rodzina”. I kiedy zabraknie „kogoś, kogo kochamy” mówimy, że „mój dom jest pusty” lub „nie mam już domu”. O tej podstawowej prawdzie chce nam dzisiaj przypomnieć Jezus. Doskonała i nieznająca kresu miłość Trójcy Świętej jest odciśnięta w naszej rozumnej naturze ludzkiej i w naszych podstawowych relacjach miłości: kochającego męża do ukochanej żony i kochającej żony do ukochanego męża, kochających rodziców do ukochanych i najdroższych dzieci oraz kochających dzieci do ukochanych i najdroższych rodziców.

 

 

„Ja jestem drogą, prawdą i życiem.

Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie” (J 14, 6).

Jezus objawił nam odwieczną miłość Boga – Ojca, kochającego nas wszystkich ludzi, swoje umiłowane dzieci. Tylko Jezus widział Ojca i teraz świadczy o Nim, jako kochającym i miłosiernym Abba – Ojcze-Tatusiu („Ja jestem Prawdą”). Tylko Jezus Chrystus był, jest i zawsze będzie z Ojcem („Ja jestem Życiem”), stąd Jedyną i Osobową Drogą do Ojca jest tylko On, jedyny i umiłowany Syn, Jezus Chrystus. Kto uwierzył, żyje i idzie z Jezusem (droga Ewangelii), na pewno idzie do Ojca:

„W domu Ojca mego jest mieszkań wiele”.

Jezus Chrystus nie tylko cierpiał, tak jak my; nie tylko umarł jak nasza ukochana siostra, nasi rodzice i dziadkowie, ale przede wszystkim zmartwychwstał, „siedzi po prawicy Ojca” i czeka na nas.

„Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce” (J 14, 2).

 

 

 

 

 

 

Profesor nadzwyczajny Istituto Superiore di Teologia Morale
(antropologia filozoficzna – specjalność bioetyka), Accademia Alfonsiana – Rzym

o. Edmund Kowalski CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy