Czwartek, 26 grudnia 2013 roku, Oktawa Narodzenia Pańskiego, Rok A, II
Dzisiejsze wspomnienie św. Szczepana, wydaje się być pewnym zaburzeniem atmosfery świąt. To niejako „terapia wstrząsowa” dla naszego świątecznego rytmu. Oto w „słodkiej” atmosferze świąt Bożego Narodzenia, gdy w naszych domach stoją choinki, szopki, lodówki pełne jedzenia. Gdy gdzieś na stoliku leżą kartki świąteczne z napisami typu: „zdrowych, spokojnych, miłych świąt Bożego Narodzenia”, Bóg przychodzi i budzi nas z letargu „słodkiego” chrześcijaństwa świadectwem męczeństwa św. Szczepana.
Boże Narodzenie to nie „słodka sielanka”. Jezus nie przychodzi na ziemię, aby było „miło i fajnie”. Jezus przychodzi na ziemię, aby oddać życie i każdy, kto chce iść za Mistrzem narodzonym w Betlejem, musi oddać życie.
Pierwsi chrześcijanie mieli tę świadomość. Początki chrześcijaństwa były okupione ofiarą wielu uczniów Jezusa. Kto chciał być chrześcijaninem – ryzykował życie. Świadectwo męczeństwa św. Szczepana jest tego wymownym wyrazem. On, ze względu na Jezusa utracił swe życie. Mógł je zachować wyrzekając się wiary lub idąc na jakąś ugodę – jednak tego nie uczynił. Dla niego pójście za Jezusem nie było „miłe i fajne”, ale realne, naznaczone bólem i śmiercią.
Czy dzisiaj jesteśmy zwolnieni od oddania życia?
W otoczce demokracji można odnieść wrażenie, że nie grozi nam utrata życia. Wydaje się, że można swobodnie wyznawać wiarę w Jezusa. Czy aby na pewno?W październiku tego roku, Katolicka Organizacja Dobroczynna – Pomoc Kościołowi w Potrzebie przedstawiła raport o sytuacji chrześcijan na świecie. Raport nosi tytuł „Prześladowani i zapomniani?”. Z dokumentu wynika, że sytuacja wyznawców Chrystusa w większości krajów objętych analizą bardzo się pogorszyła. Jeden z przedstawicieli tej organizacji tak skomentował aktualne dane:
Prześladowania bynajmniej nie ustają, a wręcz się zaostrzają. Palone są kościoły, chrześcijan przymusza się do zmiany wiary, brutalnie atakuje się ich domy, porywa się i gwałci chrześcijanki, trwa antychrześcijańska propaganda podsycana przez środki przekazu i rządy, a także nasila się dyskryminacja w szkołach i miejscach pracy... Tę listę można wydłużać. Raport skłania do poważnych pytań o zaangażowanie społeczności międzynarodowej w obronę wolności religijnej (za: http://www.pch24.pl/przesladowania-chrzescijan-zaostrzaja-sie,18569,i.html).
To dzieje się dzisiaj. Kiedy ty spokojnie siadałeś do suto zastawionego stołu, ktoś umierał za wiarę.
Jest też inny rodzaj oddania życia za Jezusa. Kto publicznie głosi dziś wartości chrześcijańskie związane z małżeństwem, rodziną i ochroną życia poczętego musi narazić się na ośmieszenie, kpinę, osądzenie a nawet karę.
Nie tak dawno Pani Kaja Gondek występowała w Sejmie w obronie życia poczętego. Została wyśmiana, wykpiona. Politycy zignorowali projekt obywatelski podpisany przez 400 tys. polaków.
W Niemczech pewna matka broniąca swe dzieci przed tzw. seksedukacją została osadzona w areszcie. To nie jedyny przypadek, gdy rodzice w krajach Europy Zachodniej karani są za nieobecność dziecka na lekcjach edukacji seksualnej.
To są fakty, które pokazują, że także dzisiaj bycie chrześcijaninem to nie sielanka, ale oddawanie życia, narażanie się na odrzucenie, wyszydzenie i karę.
Boże Narodzenie to nie „słodka sielanka”. Jezus nie przychodzi na ziemię, aby było „miło i fajnie”. Jezus przychodzi na ziemię, aby oddać życie i każdy, kto chce iść za Mistrzem narodzonym w Betlejem, musi oddać życie. Nie ulegaj „słodkiej” atmosferze tych świąt. Patrz realnie na Jezusa i miej odwagę oddawać życie w obronie wiary i wartości chrześcijańskich.
Misjonarz Prowincji Warszawskiej Redemptorystów obecnie na studiach doktoranckich z zakresu Teologii Pastoralnej na KUL-u
oraz Tirocinium Pastoralne Prowincji Warszawskiej Redemptorystów (wewnętrzne studium Zgromadzenia) – Lublin
o. Marcin Zubik CSsR