Poniedziałek, 23 grudnia 2013 roku, IV tydzień Adwentu, Rok A, II
Podnieście głowy, bo Zbawca nadchodzi.
Po raz kolejny wspomniany jest w liturgii i w tych rozważaniach prorok Eliasz. Wiele lat przed Chrystusem Malachiasz prorokował, że nadejście Eliasza będzie oznaczało, że już bardzo blisko jest Pan. Ten Pan przychodzi do swojej świątyni, przychodzi do swego. Po tylu zapowiedziach powinien być rozpoznany przez każdego. To nadejście wyobrażano sobie jako wielkie, imponujące, spektakularne. Jednocześnie spodziewano się, że będzie to czas sądu i kary. Psalmista jakby w opozycji do proroka radzi dziś podnosić głowę z nadzieją, bo oto nadchodzi Zbawca. A wybawiciela nie należy się bać, raczej oczekiwać z utęsknieniem i radością, że już jest blisko.
Tak blisko, że nadchodzi czas rozwiązania. Dopełnił się czas dla Elżbiety i ten zapowiedziany w świątyni pojawia się na świecie. Niby nic nadzwyczajnego. Przecież tyle dzieci się wtedy urodziło w różnych miejscach, a jednak tonarodzenie jest szczególne. I to z racji ojca jego, Zachariasza. Dla niego skończył się czas „znaku”. Gdy tylko dopełnił formalności, wypełnił to, co powiedział mu anioł wskazując imię jakie ma otrzymać jego syn – następuje pieśń. Tak samo radosna, jak ta o której mówiliśmy w sobotę.
Podnieście głowy.
Panie, to nie takie proste! Tyle spraw nas przytłacza i sprawia, że tak trudno nam się żyje. No i jeszcze ta świadomość, że nie wszystko przed Bogiem załatwione. Że serce jeszcze nie gotowe na wejście Pana. Jeszcze bez spowiedzi? … No to na co czekasz? Tam możesz swą głowę prawdziwie podnosić, gdy spadnie ciężar, którym sam siebie obarczyłeś.
Nie musi padać strach jak na sąsiadów Zachariasza i Elżbiety, raczej niech będzie podziw – kimże ja jestem, że doprowadziłeś mnie aż dotąd!
Duszpasterz w Parafii św. Józefa i sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Toruniu (Toruń-Bielany)
o. Marian Krakowski CSsR