Wtorek, 24 grudnia 2013 roku, IV tydzień Adwentu, Rok A, II
Podnieście głowy, bo Zbawca nadchodzi.
Daleko w historię musimy dziś wrócić. Do Dawida. On jest nam w sumie bardzo bliski mimo czasowej odległości. Bo on taki ludzki, ze swoją słabością, czasem surowością, czasem wyrozumiałością. On taki bliski rodzicom, których dzieci pobłądziły i krzywdzą siebie oraz innych. On wreszcie jako ten grzesznik, co napomniany przez proroka potrafił pokutować i wypowiedział piękne słowa żalu – zmiłuj się nade mną Boże w łaskawości swojej…
Dziś widzimy Dawida planującego wielkie dzieło. Zbudować świątynię Bogu samemu. Jest jednak problem, a ujawnia go sam Bóg. To nie Dawid Bogu, ale Bóg Dawidowi wystawi dom. I to taki trwający na wieki. Wielka to sprawa mieć pewność, że mój ród nigdy nie wyginie. Że po wieczne czasy będzie ktoś, kto do tego rodu przyznawał się będzie. Ktoś, kto ma władzę nad czasem i wiecznością. Przyjdzie co prawda jako bezbronne dziecko, przejdzie całą ludzką drogą wraz z tułaczką i bezdomnością. Doświadczy odrzucenia i nienawiści, a wreszcie zakończy swe życie na krzyżu. Jednak to nie koniec! On żyje na wieki, zgodnie z obietnicą – jako Zmartwychwstały.
Dziś Wigilia. Ktoś powie, nie w porę takie rozważanie. Łatwiej nam patrzeć na szopkę i rozczulać się nad Dzieciątkiem niż spoglądać na Golgotę i do grobu w poranek Zmartwychwstania. Jednak w szopce, zamiast figurki dzieciątka można spokojnie położyć egzemplarz Pisma św.
Podnieście głowy, bo Zbawca nadchodzi.
On już przyszedł, ale jednocześnie wciąż przychodzi. Pytanie otwarte, jak Go przyjmę dziś, teraz, jutro i w ciągu całego życia.
Duszpasterz w Parafii św. Józefa i sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Toruniu (Toruń-Bielany)
o. Marian Krakowski CSsR