Środa, 25 grudnia 2013 roku, Uroczystość Narodzenia Pańskiego, Rok A, II
Tysiące lat temu, prorok Izajasz wołał i woła dzisiaj do ludzi, którzy żyją w ciemnościach i w krainie mroku, ogłaszając pokój, zwiastując szczęście, obwieszczając zbawienie, mówiąc: «Twój Bóg zaczął królować». To było jedno z jego mesjańskich proroctw, wskazujące na obiecanegoMesjasza pośród nas.
Ale mimo tej radosnej nowiny, ciągle pośród nas są ludzie, którzy żyją w duchowej ciemności, żyją w mroku, dla których te Święta nie są Świętami Bożego Narodzenia, nie ma w tych ludziach ani uczucia radości, ani szczęścia z narodzin Jezusa Chrystusa – Zbawiciela. Są jakby oddaleni od nas, którzy radujemy się faktem narodzenia Jezusa. Ich serca i umysły albo są bierne – ignorując to wydarzenie, albo aktywnie odrzucają to wszystko, w co wierzymy i świętujemy.
I dzisiaj zatrzymajmy się na chwilę, aby skonfrontować trzy postawy takich ludzi z nami, którzy tutaj jesteśmy, świętujemy, obdarowujemy się prezenatmi, śpiewamy wzruszające kolędy.
Po pierwsze, ludzie, dla których Święta Bożego Narodzenia nie wiele znaczą twierdzą, że w związku z narodzinami Jezusa Chrystusa – obiecanym Mesjaszem wcale nie doszło do prawdziwego i trwałego pokoju w naszym świecie. Owszem były tylko krótkie momenty w historii, jak twierdzą, w których nie było przemocy, czy jakiegoś konfliktu zbrojnego. Ale skoro Jezus był rzeczywiście Mesjaszem, to nie powinno być żadnych wojen i konfliktów, a my powinniśmy żyć już ponad 2000 lat w pokoju.
Po drugie ludzie ci twierdzą, że wraz z przyjściem Chrystusa, ludzkie zachowanie się nie zmieniło. Ludzie są tak samo aroganccy, chciwi, agresywni, despotyczni i zmysłowi, jak zawsze, i nawet bardziej jeszcze są zachłanni, szukajacy wysokiego standardu życia, bogactwa i władzy. Ludzki egocentryzm oraz indywidualizm ciągle wzrasta.
Chrześcijaństwo – katolicyzm w Polsce zamiast się rozwijać, ma tendencje spadkową...
Po trzecie, uważają, że od samego początku chrzescijaństwia, Bóg, jakby był nieobecny, jakby milczał, jakby się nami nie zajmował, tak jak i przed przyjściem Chrystusa.
Postawmy sobie teraz pytanie, w jaki sposób te trzy postawy wpływają na moje chrześcijaństwo i czy bycie prawdziwym chrześcijaniem w ogóle zbliża mnie do Boga?
Nie da sie ukryć, że te trzy postawy są dla nas ponure i przygnębiające, zwłaszcza dzisiaj, kiedy z radością chcemy celebrować narodziny Chrystusa – Zbawiciela.
Ale tak jak ciemności nocy chcą ogarnąć światło z choinki umieszczonej na zewnątrz naszego domu, tak te postawy (ponure i przygnębiające) próbują (nieudolnie) zasłonić ŚWIATŁO, które przyszło do naszych serc i dusz w Jezusie Chrystusie.
Królestwo Boże i panowanie Chrystusa znajduje się w każdym z nas osobiście, w naszym wnętrzu. Jezus Chrystus nie był Mesjaszem politycznym – nie przyszedł z boska mocą aby podporządkować sobie i podbić ziemskie siły polityczne, gospodarcze i wojskowe.
Chociaż Judasz miał takie wyobrażenie Jezusa! I ten sam Judasz sprzedał Chrystusa za pieniądze, myśląc, że pieniądze i władza są jedynymi narzędziami, które mogą podbić świat.
A Jezus, w rzeczywistości przyniósł wraz ze swoim przyjściem pokój, ciszę. Ten pokój i cisza znajduje się w sercach i duszach tych, którzy w pokorze poddali się Jego miłości i oddali się pod Jego opiekę, którzy od 2 tysięcy lat wpisują w swoje życie porządek Chrystusowej Ewangelii – Dobrej Nowiny, porządek 10 Bożych Przykazań, porządek Jego Królestwa opartego na miłości i przebaczeniu.
Wystarczyło tylko spojrzeć w twarz Matki Teresy z Kalkuty, aby zobaczyć ten pokój, a ona bynajmniej nie mieszkała w komfortowych warunkach i nie miała łatwego życia.
Oczywiście najpiękniejszym przykładem jest Maryja, która żyła w głębokiej ciszy i spokoju pośród straszliwego bólu, jaki nosiła w swoim sercu, a który był związany z proroctwem odnośnie Jej Syna. Nie przypadkiem została uznana Królową Pokoju.
Natomiast jeśli ktoś uważa, że ludzkie zachowanie nie zmieniło się po przyjściu Chrystusa, to pewnie nie dstrzega również świadectwa świętych i miliony niezliczonych chrześcijan, którzy prowadzili przyzwoite, moralne i sprawiedliwe życie.
G.K. Chesterton (angielski, świecki teolog) napisał w ostatnim stuleciu:
„Chrześcijaństwo nie upadło, ono po prostu musi być jeszcze próbowane”. Wielką radością jest to, że w tym świecie dla tych, którzy usłyszeli Boże Słowo i następnie idą drogą jaką zaproponował Chrystus żyjąc wiarą, nadzieją i miłością w tym świecie, który czasami jest brutalny, pełen niebezpieczeństw jest możliwe żyć, a nawet bardziej niż możliwe, o czym przekonują miliony świętych osób. I dlatego tutaj dzisiaj jesteśmy, celebrując narodzenie Jezusa Chrystusa.
Wreszcie, mówiąc, że Bóg milczy, że jest nieobecny, że się nami nie zajmuje, jest mówieniem bardziej o obojętności człowieka wobec Boga!!!
Kto w tym wypadku jest winny? Bóg próbował i próbuje wielokrotnie w historii zbawienia aby zwrócić naszą uwagę na Siebie. Jeśli nastąpiła jakaś awaria w komunikacji miedzy nami a Bogiem, to może powinniśmy zapytać przede wszystkim, co my, jako ludzie uczyniliśmy Bożym prorokom, kapłanom, co uczyniliśmy Jego Synowi Jezusowi Chrystusowi, zanim zaczniemy oskarżyć Boga o to, że się nami nie interesuje?
W prologu do jego Ewangelii Jana mówi nam:
Na początku było Słowo,
a Słowo było u Boga,
i Bogiem było Słowo.
Ono było na początku u Boga.
Wszystko przez Nie się stało,
a bez Niego nic się nie stało,
co się stało.
W Nim było życie,
a życie było światłością ludzi,
a światłość w ciemności świeci
i ciemność jej nie ogarnęła.
I to Słowo przybrało ludzkie ciało, stało się naszym własnym ciałem, nie przez nasze pragnienie, ale przez wolną i kochającą wolę Boga, który przyszedł nas szukać – i przemienić w Jego własne życie.
Dlatego wyśpiewujmy dzisiaj: „Gloria in exelsis Deo” ... za to, że Bóg tak nas umiłował, że nie zostawił nas w naszej grzesznej nędzy, ale przygarnął nas w swoje ramiona. Nie tylko to, ale również, że przyjął nasze człowieczeństwo, my możemy przyjąć Jego boskość, która usuwa wszystkie ciemności.
Niech radość, szczęście i błogosławieństwo Jezusa Chrystusa, będą naszym udziałem podczas gdy celebrujemy tę wspaniałą prawdę, że stał sie jednym z nas i teraz jest z nami w swoim Słowie, i za chwilę pod postacią chleba i wina na ołtarzu. Niech moc tej prawdy wleje w nas nadzieję, otuchę i radość zarówno w tym życiu jak i w przyszłym.
Misjonarz Prowincji Warszawskiej Redemptorystów pracujący jako duszpasterz w Parafii Christ
the King parish – Manville USA (NJ)
o. Sławomir Romanowski CSsR