Piątek, 07 marca 2014 roku, VIII tydzień zwykły, rok A, II
Kluczowym słowem, które pozwala nam dziś zidentyfikować objawiającego się w Słowie Bożym Jezusa, jest określenie „Oblubieniec”.
Oblubieniec, to jest ktoś, kto darzy miłością i jest przedmiotem miłości. To ktoś, z kim ten, kto może powiedzieć o Nim „mój oblubieniec”, złączony jest wyjątkowymi więzami. Są to relacje intymnej zażyłości, przeżywanej jako stan święta, który nie dopuszcza smutku, związanego z praktyką postu. Musimy postawić sobie pytanie: czy Jezus jest dla nas nadal oblubieńcem, który zafascynował nas u początku naszej drogi? Czy wciąż traktujemy Go jako oblubieńca? Jezusowa zapowiedź, że „przyjdzie czas, gdy zabiorą im pana młodego”, wskazuje, że relacja oblubieńcza z Jezusem nie jest czymś raz na zawsze danym. Można ją utracić. „Zabranie Oblubieńca” ma w praktyce miejsce zawsze wtedy, gdy to my odchodzimy od Niego przez osobisty wybór, przez grzech. Może jednak przychodzić także niepostrzeżenie, poprzez naszą rutynę, przyzwyczajenie, utratę poczucia sacrum, zobojętnienie, małoduszność, lenistwo duchowe, nieufność. One też skutkują „utratą Oblubieńca”. Żeby zawsze przeżywać klimat święta i cieszyć się bliskością Oblubieńca, nasze relacje z Nim muszą być wciąż świeże i aktualne. Jezus jest kimś, kto ma prawo być obecnym w naszej codzienności, kto chce w tej codzienności odgrywać znaczącą rolę.
Nie wystarczą wspomnienia – „kiedyś byłem człowiekiem modlitwy”, „kiedyś głęboko wierzyłem”. Istotny jest nasz aktualny stan ducha: nie tracić Oblubieńca. Św. Tereska w chwilach ataków choroby miała powtarzać: „Przychodzi Oblubieniec”. Spotykać Oblubieńca, to także rozpoznawać Jego oblicze w trudnych doświadczeniach cierpienia.
Misjonarz Prowincji Warszawskiej Redemptorystów – Kraków
o. Piotr Andrukiewicz CSsR