Niedziela, 11 maja 2014 roku, IV tydzień wielkanocny, Rok A, II
W liturgicznych czytaniach tegorocznej Niedzieli Dobrego Pasterza oprócz figury samego pasterza dany jest nam także obraz „bramy”. Wielokrotnie występuje on w Biblii. Już na pierwszych jej stronicach jest brama raju, która stanie się motywem literatury, sztuki, filmu. Również zwieńczenie historii naszego życia ma nas przyprowadzić przed bramy tak upragnionego nieba.
To pewne alegorie, ale z różnymi bramami mamy i dziś do czynienia. Są te materialne, które mają zapewnić bezpieczeństwo, są zabytkowe i historyczne, ale także wirtualne, na których trzeba się logować i znać hasło, żeby móc otworzyć pocztę elektroniczną albo dokonać płatności internetowej. Pewnie nie jeden raz zdarzyło nam się zapomnieć hasła takiej bramki albo jakiegoś portalu społecznościowego. Trzeba wtedy szukać sposobów, żeby odzyskać hasło, by móc taką bramę otworzyć.
Bywają niestety i takie historie, że ktoś narusza nasze bramy ochronne i mamy intruza na terytorium. Ostatnio bank poinformował nas, że musimy zmienić parafialną kartę bankową, bo jacyś hakerzy zyskali dostęp do naszej karty poprzez portal kolei państwowych, na którym był kupowany bilet. Na szczęście nie było tam zbyt wiele pieniędzy.
Czasami jednak to my sami łamiemy jakieś zasady i próbujemy obejść oficjalne bramy, żeby uniknąć ryzyka odpowiedzialności, albo po prostu iść na skróty dla własnej korzyści i po mniejszych kosztach.
Pamiętam jak w Kazachstanie wracaliśmy z o. Andrzejem ze spowiedzi wielkopostnej z jednej Parafii w dekanacie i odwożąc na plebanię Księdza Proboszcza sąsiedniej Parafii zauważyliśmy, że policja zamknęła wyjazd na trasę prowadzącą do naszego miasta, gdyż rozpoczynała się zawieja śnieżna. Do plebanii dojechaliśmy, bocznymi drogami, żeby ominąć tzw. „post gaii”. Niestety zawieja rozpętała się już do tego stopnia, że widoczność była zerowa i absolutnie niemożliwym było kontynuowanie jazdy. W ciągu pół godziny ujechaliśmy może kilometr i kolejne pół godziny zajął nam powrót na plebanię. Najedliśmy się strachu, zmarzliśmy i straciliśmy sporo nerwów. Morał był taki, że warto jednak słuchać stróżów prawa, niezależnie od emocji, jakie w nas wyzwalają. Nie zawsze nasze plany i dobre chęci są zgodne z planami Bożymi i niekoniecznie musimy je realizować za wszelką cenę. Czasami jest to niebezpieczne.
Dobry Pasterz uczy nas w dzisiejszej Ewangelii, że on przychodzi oficjalnie i nie łamie zasad. Jezus sam jest dla nas bramą do szczęścia i wiecznego raju. On niczego nie robi na siłę i nas nie zmusza, ale chce być naszym przyjacielem. On chce, żebyśmy Go dobrze poznali i oswoili się z Jego głosem. To do nas musi dotrzeć, że jednak potrzebujemy Pasterza i Jego przewodnictwa. Naszym zadaniem na ziemi jest wsłuchiwanie się w głos Boga, żeby znać go idealnie i iść w Jego kierunku, gdy nas woła.
W kontekście dzisiejszej Niedzieli Powołaniowej trzeba zauważyć, że niektórych z nas Jezus Chrystus woła w osobliwy sposób i zaprasza do szczególnych zadań w Kościele. Niektóre seminaria i klasztory organizują w tym czasie dni otwartych drzwi, furt i bram. To taki współczesny sposób marketingowy na zaoferowanie młodemu człowiekowi możliwości zobaczenia życia zakonnego i seminaryjnego od środka.
Błędne byłoby jednak myślenie, że seminaria i klasztory mają się przedrzeć do młodego pokolenia ze swoją ofertą rynkową i zaproponować sposób na spełnienie swoich życiowych aspiracji, albo na zrobienie niepowtarzalnej kariery.
Papież Franciszek w poniedziałkowym kazaniu przestrzegł, że chęć zrobienia kariery w Kościele to nie jest dobra motywacja dla powołania:
„W Kościele istnieją karierowicze! Jest ich wielu, pukających do Kościoła, aby awansować ... Ale jeśli lubisz się wspinać, jedź na północ Włoch i zostań alpinistą: to jest zdrowsze! Nie przychodź do Kościoła, żeby wspinać się i robić karierę! Jezus gani tych wspinaczy, którzy pragną władzy”.
W odnajdywaniu powołania potrzeba pokory. W jego spełnieniu zresztą także. W dzisiejszej Ewangelii słyszymy ciekawą, aczkolwiek bardzo prostą sugestię – ten, kto pójdzie za Dobrym Pasterzem „znajdzie paszę”, znajdzie pokarm. Te słowa są sugestią, że owce idące za Pasterzem są głodne, i to on zaspokaja ich głód. Tylko On może nas zaprowadzić na zielone, soczyste pastwiska. „Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie i miały je w obfitości”.
Stając dziś wobec tajemnicy powołania do służby w Kościele, pomyślmy o naszych głodach i pragnieniach, które powinny nas niepokoić. To pragnienie dobra, sprawiedliwości, miłości i prawdy. To pragnienie służby i miłości oraz dobra i zbawienia każdego człowieka. Tylko Jezus może je zaspokoić a my jesteśmy powołani, żeby z Nim współpracować.
W pierwszych dniach maja mieliśmy w Orsku spotkanie młodzieży. Na jutrzni były otwarte drzwi i do kościoła weszły gołębie. Jeden z nich wszedł na tyle daleko, że nie chciał się wycofać. Próby przegonienia gołębia spełzły na niczym i zaczął on fruwać po kościele. Pobożna młodzież zaczęła nawet interpretować ten fakt, jako znak obecności Ducha Świętego. Jednak obecność ptaka zaczęła się przejawiać w nieprzyjemny sposób i trzeba było go przegonić. Spłoszony naszymi krzykami i rzucanymi w niego miękkimi przedmiotami fruwał sobie swobodnie pod sufitem z belki na belkę. Rozwiązania siłowe nie przyniosły skutku – musieliśmy się poddać. Dopiero po wieczornej Mszy św. o. Zenon, jako znawca potrzeb ptactwa domowego posypał trochę okruchów chleba obok otwartych drzwi. Po pół godzinie gołąb spokojnie wyprowadził się z kościoła. Znalazł paszę i wyszedł... Mądre ptaszysko.
Czy jednak my, jako wierzący ludzie także przechodzimy przez bramy i drzwi naszych świątyń, żeby znaleźć pokarm, szczególnie ten duchowy i nim się nasycić? Czy nie jesteśmy często głuchymi słuchaczami, którzy ani głosu Jego nie słuchają, ani pokarmu nie pragną.
Ostatecznie okres Paschalny w Kościele prowadzi nas ku obecności Jezusa w tajemnicy Eucharystii – tego chleba, który daje życie w obfitości. Dziś Dobry Pasterz przypomina nam, że tylko On może nam zapewnić ten pokarm na życie wieczne. Niech również i ci, którzy czują w sercu ten niepokojący głos powołania potrafią się w głębi duszy przyznać do tych głodów, które tylko Jezus może zaspokoić. Powołani rozpoznając ten głód i swoje głębokie pragnienia będą mogli w przyszłości lepiej zrozumieć bliźniego, pomóc mu poznać Jezusa i wskazać na ten pokarm, który On daje w obfitości.
Misjonarz Prowincji Warszawskiej Redemptorystów pracujący w Regii Świętego Gerarda (Orska) – Rosja
o. Piotr Łacheta CSsR