Niedziela, 14 września 2014 roku, XXIV tydzień zwykły Rok A, II
Kiedy próbujemy skupić naszą uwagę na tematyce krzyża, istnieje niebezpieczeństwo, że popadniemy w niezbyt pożądany w tym przypadku patos. Kiedy chcemy o krzyżu coś powiedzieć, bądź napisać, trzeba nam bardzo uważać, by słowami nie przykryć tego, co jest w tym temacie najważniejsze. O krzyżu bowiem powinno się mówić zawsze bardzo konkretnie.
Gdy pomyślę o krzyżu, przed oczyma stają mi przede wszystkim trzy rzeczywistości, trzy obrazy, trzy przeżycia, trzy momenty, których dane mi było doświadczyć.
Pierwsze doświadczenie, związane są z liturgią Wielkiego Piątku, tak ogólnie. Wtedy krzyż staje się niejako Najświętszym Sakramentem, przed którym klęka się na dwa kolana.
Drugie doświadczenie, związane jest z liturgią wielkopiątkową, którą jako głowny celebrans w raz z nami celebrował - przewodniczył, ksiądz biskup. Podczas tego nabożenstwa zaprosił wszystkich, by w trakcie tej uroczystości podeszli i ucałowali krzyż podczas jego adoracji. Mimo, iż kościół był ogromny i wiernych również bardzo dużo, wydarzenie to było niesamowitym doświadczeniem bliskości Boga, również dla tych, którzy na co dzień nie podchodzą tak blisko ołtarza, ponieważ nie mogą przyjąć sakramentalnie Chrystusa w Komunii Świętej.
Trzecim doświadczeniem, które pozwolił mi w sposób szczególny spojrzeć na krzyż, były odwiedziny u pani Marii i pana Józefa, mieszkających w jednej z wiosek nieopodal Orenburga w Rosji. Odprawialiśmy Mszę św. w ich domu rodzinnym. Na stole, służącym za ołtarz stał ponad stuletni krzyż. Niewyraźna postać Chrystusa i wypłowiałe kolory drewna milcząco potwierdzały wiek tego krzyża. Po odprawionej Eucharystii pan Józef opowiedział historię tego niezwykłego krzyża. Okazało się, że jest on przekazywany z pokolenia na pokolenie, a w czasach, kiedy porewolucyjna zawierucha w Związku Radzieckim nie pozwalała wyznawać wiary, ten niewielki symbol krzyża był dla całej rodziny ostoją. W każdą niedzielę modlili się przed nim, recytowali fragmenty Mszy św., które pamiętali. Co miesiąc każdy członek rodziny przed tym krzyżem spowiadał się ze swoich grzechów. Niemy świadek ogromnej wiary tamtych ludzi. Niemy, lecz jak bardzo wymowny.
Dziś przeżywamy Święto Podwyższenia Krzyża Świętego. Przeżywamy je w niedzielę, dzięki czemu jego wartość i ranga wzrastają. I pewnie nie jest to przypadek, czy zbieg okoliczności. Bóg chce nam dziś zwrócić uwagę na krzyż! Krzyż jako znak naszej wiary, naszego zbawienia, ale przede wszystkim na krzyż, jako narzędzie wywyższenia Syna Człowieczego, Jezusa Chrystusa, naszego Zbawiciela.
Słowo Boga, skierowane do nas dzisiaj, to zapewnienie o największym z darów, jaki każdy z nas otrzymał.
„Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3, 16).
To zdanie mówi o niewypowiedzianej miłości Boga do człowieka. To jedno zdanie wyraża całą istotę posłannictwa Jezusa Chrystusa! Umiłował nas Bóg bezgranicznie. Nie zawahał się ofiarować swojego jedynego Syna, najcenniejszego skarbu na ofiarę za nas, grzeszników. Ta ofiara nie tylko ma nam coś udowodnić, potwierdzić, ale ona otwiera tym, którzy w Jezusa uwierzą, drogę do życia wiecznego.
Po ludzku myśląc, Bóg oddał nam największą przysługę. Nie mógł już nic więcej dla nas zrobić. Niech dzisiejsze Święto będzie dla nas okazją do ponownego uświadomienia sobie prawdy o tym, jak bardzo cenni i drodzy jesteśmy w oczach Boga. Niech każde nasze spojrzenie na krzyż i na ukrzyżowanego na nim Zbawiciela, dodaje nam sił do codziennego podejmowania naszych krzyży i do świadczenia o Ukrzyżowanym i Zmartwychwstałym wobec innych! Amen.
Duszpasterz i katecheta pracujący w Parafii Najświętszego Odkupiciela – Szczecin
o. Grzegorz Woś CSsR