Niedziela, 05 października 2014 roku, XXVII tydzień zwykły, Rok A, II
Pewnego razu ktoś zapytał św. Wincentego a Paulo, co trzeba robić, aby czegoś dokonać w życiu, ten odpowiedział jednym słowem: Więcej!
Wielu ludzi w Kościele zastanawia się, co jeszcze więcej można zrobić, aby przyciągnąć ludzi do Boga. W Niemczech siostra zakonna jeździ na wrotkach, aby wzbudzić zainteresowanie młodzieży życiem konsekrowanym. Można sięgnąć po grę komputerową Znajdź Jezusa, która ma przekonać graczy, że Jezus zmartwychwstał i żyje. W sklepach pojawiły się pluszowe misie, które recytują Ojcze nasz po naciśnięciu guzika. Ktoś inny wpadł na pomysł, by zakładać koszulki z prowokacyjnym napisem: Dziewczyny czekają na Twoją modlitwę 24 godziny. Ludzi młodych żyjących daleko od Kościoła mają przyciągnąć do niego msze koncertowe w rytmie techno, muzyka chrześcijańska w stylu rock i hip-hop oraz tańce uliczne wykonywane do muzyki religijnej.
Jakie są tego owoce? Trudno powiedzieć, czy coś dobrego przez to się dzieje, choć prawdę mówiąc, żadnych oznak przełomu w życiu Kościoła z tego powodu nie widać.
Najważniejsze, co można zrobić, aby przyciągnąć ludzi do wspólnoty wierzących, uczynił sam Bóg. I to jest to „najwięcej”! Dał bowiem ludziom swojego umiłowanego Syna, Jezusa Chrystusa. Posłał Go na ziemię, aby objawił ludziom Ojca i Jego wolę. Syn Boży stanął pośród ludzi całkowicie bezbronny. Nie używał żadnych tricków, aby pozyskać ich względy. Nie zabiegał o ich przychylność obietnicami bez pokrycia i pochlebstwami. Za to odważnie głosił Bożą prawdę, obnażając ludzkie zamysły i apelując o zmianę myślenia do tych, którzy deformowali Boże prawo i utrudniali innym wstąpienie na drogę wiodącą do królestwa Bożego. Jego siłą była wierność woli Ojca i „nauka z mocą”, wobec której człowiek nie mógł pozostać obojętny. Pozostawało mu stać się uczniem Chrystusa albo zwrócić się przeciwko Niemu.
Również dzisiaj nie ma lepszego sposobu na przyciągnięcie ludzi do Boga, jak wierne głoszenie Ewangelii. Żadne chwyty i fajerwerki nie zastąpią głosu Ewangelii, która nie daje człowiekowi spokoju, prowokując go do zajęcia jednoznacznego stanowiska – pójścia za Chrystusem lub odwrócenia się od Niego. Prawda Ewangelii ukazuje swoją moc zwłaszcza wtedy, gdy jej przekaziciele – na wzór Chrystusa – gotowi są zapłacić za jej głoszenie odrzuceniem, więzieniem, a nawet śmiercią.
Dlatego też zawsze tam, gdzie uczniowie Chrystusa umierają dla Bożej sprawy, rozwija się Kościół. W dzisiejszym Wietnamie – choć zamykane są kościoły i duchowni trafiają do więzienia z powodu swej wierności Ewangelii – przybywa stale wyznawców Chrystusa. Nawet wielu komunistów szuka moralnego i duchowego wsparcia w Kościele. Podobnie rozwija się Kościół w Chinach. W państwie tym katolicy w czasach rządów Mao Tse-tunga poddani byli okrutnym szykanom. Wielu kapłanów więzionych było latami w tak małych celach, że nie można było w nich ani stać, ani siedzieć, ani leżeć. Jakikolwiek kontakt z światem zewnętrznym był niemożliwy. Krewnych zmuszano, aby swoich więzionych braci i siostry bili i przeklinali. Wielu katolików pomordowano w obozach dla przestępców. Choć prześladowania ze strony komunistów zadawały rany osobom, rodzinom i wspólnotom katolickim, Kościół w Chinach intensywnie się rozwija. Potrzeba nowych świątyń i dobrze wykształconego duchowieństwa, aby ci wszyscy, którzy odnajdują drogę do Chrystusa, mogli wzrastać w wierze w żywych wspólnotach chrześcijańskich.
Dzisiaj Kościół na całym świecie potrzebuje więcej świadków gotowych naśladować Chrystusa i cierpieć z powodu Ewangelii. Nie spektakularne i ekstrawaganckie pomysły wskażą ludziom drogę do Boga, lecz nasza troska o to, by czynić więcej dobra, z większą odwagą występować w obronie wiary i więcej miłować. Jeśli zabraknie w naszym życiu owego „więcej”, Królestwo Boże zostanie nam zabrane, a dane tym, którzy wydają jego owoce (por. Mt 21, 43).
Profesor nadzwyczajny Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, oraz profesor
Wyższego Seminarium Duchownego Redemptorystów w Tuchowie – Elbląg
o. Ryszard Hajduk CSsR