Środa, 10 grudnia 2014 roku, II tydzień Adwentu, Rok B, I
Przyjdźcie do mnie wszyscy…
Na trasie do Morskiego Oka grupa młodych ludzi, nazywających siebie ekologami, próbuje zabronić góralom transportu turystów. Twierdzą, że żal im koni, które muszą ciągnąć góralskie „fasiągi”. No cóż – zawsze tak było, że zadaniem koni było ciągnąć wozy, a zadaniem ludzi wypełniać obowiązki życiowego powołania. A te ludzkie zadania często wymagają wysiłku porównywalnego do ciągnięcia wozu, gdzie trzeba założyć jarzmo, lub dźwigania ciężarów, zwanych brzemieniem.
Pan Jezus nie jest ekologiem, więc wie, że w życiu nie osiągnie się nic bez trudu i wysiłku. Dlatego woła do utrudzonych i obciążonych – „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, a ja was pokrzepię” (Mt 11, 28). Nie obiecuje, że zdejmie jarzmo, ani że zrzuci z ramion brzemię, ale że doda siły, by w pokoju ducha wypełnić zadania życiowego powołania. Bo więcej sił traci leniuch na szamotanie, by zrzucić ciężar życia, niż by go nieść. Owszem, są sposoby, by przed trudem życia uciec – najnowszy to eutanazja – jest tylko pytanie: dokąd człowiek wybierający tę drogę ucieka?
My z drogi obowiązków wyznaczonych nam przez Boga uciekać nie chcemy, bo na tej drodze spotykamy Jezusa, który drogę ludzkiego życia sam przeszedł, zna jej wszystkie trudności i w każdej chwili służy pomocą, a z Nim dźwigane brzemię jest lekkie. Koniec drogi, którą wskazuje Jezus, rozświetlą światła nieba, gdzie „Bóg otrze z naszych oczu wszelką łzę, a śmierci już nie będzie, ni krzyku, ni trudu już nie będzie” (Ap 21, 4).
Emeryt (Bazylika Mniejsza i Sanktuarium Matki Bożej „Strażniczki Wiary”) – Bardo Śląskie
o. Stanisław Mróz CSsR († 20 grudnia 2023 r.)