Wtorek, 17 marca 2015 roku, IV tydzień Wielkiego Postu, Rok B, I
Dobrze jest mieć swój dom. Wielu ludzi podejmuje wielkie wysiłki, by na niego zarobić, zbudować i czuć się w nim dobrze. Taki dom to skarb – w nim jest się w końcu u siebie, w nim dokonują się najważniejsze sprawy rodziny, małżeństwa, z takiego domu wyfruwa się w dorosłość i chętnie do niego wraca.
38 lat życia to ok. połowa naszego czasu tu na ziemi – oczywiście uśredniając i do tego w Europie w XXI wieku. W czasach Jezusa stanowiły one jego większość. Chory przy sadzawce Betesda mógł poczuć się tam właściwie jak w domu, bo w żadnym innym miejscu nie spędził tyle czasu. Doskwierała mu jednak jego choroba, nie przyzwyczaił się do niej i podejmował ciągle próby, by zostać uzdrowionym – miał taką nadzieję. Brakowało mu tylko kogoś, kto podprowadziłby go do wody w czasie jej poruszenia. Nadszedł upragniony czas uzdrowienia i doświadczył, że serce Boga jest poruszone jego nędzą. To Jezus obmył go w życiodajnych wodach miłosierdzia.
Czekam, może nawet już większość życia, na uzdrowienie – moje lub ludzi, za których się modlę. Serce Boga jest ciągle poruszone tą biedą. Czy mam jeszcze nadzieję na zdrowie duszy lub ciała? Czy nie trzeba już przypadkiem porzucić marzeń, że znajdzie się ktoś lub coś, co mi pomoże dostać się do wody? Bóg już stoi obok mnie i przynosi wodę do mnie. I przeprowadza mnie do prawdziwego domu, gdzie będę w końcu u siebie.
Duchu Święty, wlej do mego serca i umysłu dar pobożności, bym był wyczulony na Twoją obecność!
Tirocinium Pastoralne Prowincji Warszawskiej Redemptorystów (wewnętrzne studium Zgromadzenia,
przygotowujące do prowadzenia rekolekcji parafialnych i misji ludowych) – Lublin
o. Mariusz Mazurkiewicz CSsR