Niedziela, 05 kwietnia 2015 roku, Oktawa Wielkanocna, Rok B, I
Alleluja, Jezus żyje! Już Go dłużej grób nie kryje. Jak powiedział ZMARTWYCHWSTAŁ!
Od tego momentu w dziejach wszystko jest tak samo, a zarazem wszystko jest inaczej
Jerozolima taka sama a zarazem inna
Powtórne przerażenie przeżywa Jerozolima. Pierwsze było wtedy, gdy zjawili się trzej mędrcy szukając nowonarodzonego króla żydowskiego. Zapisano – przeraził się Herod a z nim cała Jerozolima.
Teraz podobnie. Możemy sobie wyobrazić to wszystko co się działo w tym mieście, gdy doszły wieści o pustym grobie. Przerażeni strażnicy, zdezorientowani ale wciąż przewrotni faryzeusze i członkowie Sanhedrynu. Zapewne też i zwykli ludzie nieźle się przerazili, skoro po śmierci Jezusa otwarły się groby i w mieście pojawili się ci, co dawno umarli i wielu ich mogło widzieć, jak zaznaczy św. Mateusz. Teraz dochodzi jeszcze jeden otwarty grób, ale co najgorsze – ciała nie ma. Strażnicy dolali oliwy do ognia i Jerozolima musiała stać się inna. Nie pomogło opłacone kłamstwo. Przewrotność przywódców narodu musi nas do dziś zadziwiać. Jak można być aż tak zaślepionym, jak można aż tak nienawidzić. Jednak – można jak zauważamy to w tamtych czasach, ale pewnie i moglibyśmy odnaleźć w znacznie bliższej czasowo. Obawa, lęk, strach, że wyjdzie na jaw nienawiść, że wyjdzie na jaw zbrodnia którą dokonano niby w majestacie prawa. Można sobie wmawiać: nam nie można nic zarzucić! My zrobiliśmy wszystko tak jak trzeba. To inni szerzą jakieś spiskowe teorie.
W świątyni zasłona rozdarła się na dwoje, co oznaczało, że święte świętych jest już dostępne dla każdego. Stare Prawo straciło moc obowiązującą, teraz jest Nowe Przymierze zawarte we Krwi Jezusa.
Cesarstwo rzymskie takie samo a zarazem inne
Cesarstwo syte i bezpieczne. Nadal w Rzymie rządził Tyberiusz siedząc w miarę bezpiecznie na wyspie Capri. Jeszcze nie wiedział, że cośkolwiek wydarzyło się na dalekiej prowincji, którą z jego ramienia kierował Poncjusz Piłat. Legiony rzymskie nadal patrolowały i strzegły rozległego terytorium Cesarstwa.
Żył jeszcze Seneka Starszy i pewnie pisał historię Rzymu oraz retoryki. Żył już Seneka Młodszy, który będzie wychowawcą Nerona, którego jeszcze na świecie nie było, a który takim piętnem odciśnie się na historii zarówno Rzymu jak i chrześcijaństwa.
Ale już się oderwał ów kamień z wizji Nabuchodonozora, którą wyjaśniał Daniel. Kamień odrzucony przez budujących przemieni całe cesarstwo. Upadnie niewolnictwo, skończą się pokazowe pojedynki gladiatorów. Niestety, nadejdą krwawe spektakle w Koloseum, gdzie tragicznymi aktorami będą ci, co uwierzyli. Uwierzyli, że Jezus jest ten sam teraz i na wieki, że żyje u Ojca, gdzie przygotowuje każdemu z nas miejsce na wieki.
Apostołowie tacy sami a zarazem inni
Ten szczególny poranek zaskoczył wielu. Nie wyłączając tych, którzy powinni pamiętać obietnice i zapowiedź – po trzech dniach zmartwychwstanie, Syn Człowieczy. Czy to zapomnienie oznaczało, że nie do końca zrozumieli kim jest ów Syn Człowieczy?
Apostołowie pozostali tacy sami. Jedenastu, po samobójczej śmierci Judasza, wystraszonych panów. Przeżyli coś pięknego w czasie wędrówek po galilejskiej ziemi i po Judei. Wszystko to jednak poszło chwilowo w niepamięć, bo byli świadkami klęski swego Mistrza. Mimo, że chodzili za Nim, że słuchali Go i widzieli cuda. Jednak dramat Wielkiego Piątku przysłonił wszystko.
Po spotkaniu Jezusa Zmartwychwstałego zmieniło się wszystko w nich. Z grupki zalęknionych przemienili się w odważnych świadków. Mieli odwagę przywódcom ludu rzucić w twarz – my nie możemy nie mówić tego, cośmy widzieli. Ten, który ze strachu zapierał się wobec odźwiernej potrafił stanąć przed tłumem, by wypomnieć – rękami bezbożnych zabiliście Sprawiedliwego. Poruszające musiało to być, skoro słuchający pytali – co mamy czynić? Odpowiedź Piotra była prosta: uwierzyć w Zmartwychwstałego. Niby proste, a jednak tak wymagające.
Jezus ten sam a zarazem inny
Ten sam, a jednak nie rozpoznała Go Maria Magdalena. Ból i łzy przesłoniły nadzieję.
Ten sam, a jednak nie rozpoznali go uczniowie idący do Emaus. Zawiedzione nadzieje trzymały ich oczy i umysł na uwięzi.
Ten sam, a jednak w wieczerniku apostołowie są pełni wątpliwości.
Konieczna była prezentacja ran, by uwierzyli, że to ten sam Jezus, ale już nie taki sam. On teraz przenika mury, kruszy skały, przechodzi przez zamknięte drzwi i zdumionym apostołom zwiastuje pokój. Tak samo jak niegdyś zwiastowali ten pokój aniołowie pasterzom i ludziom dobrej woli.
Jezus teraz nie jest już ograniczony ani czasem ani przestrzenią. Może być jednocześnie w wielu miejscach, wszędzie.
Jakby tego było mało dzieli się z apostołami swoją władzą i to nie byle jaką – bo to władza odpuszczania grzechów. Co to oznacza? Mogą ludzi czynić wolnymi. Czy to mało? Kto u spowiedzi przedświątecznej był, ten wie, co to znaczy – poczuć się wolnym od winy, od grzechu, od zła.
Tu dochodzimy do istotnego pytania: No to co ze mną? Taki sam czy całkiem inny?
Przecież w naszej codzienności niewiele się zmieniło. Wnet wrócimy do zwyczajnych zajęć. Czy w tym wszystkim będzie Zmartwychwstały Jezus? Czy może będę – jak Jerozolima – przerażony, albo jak Cesarstwo syty i w poczuciu bezpieczeństwa. Albo jak w przypadku apostołów: wielkie cierpienie, jakiś wypadek, dramat w rodzinie jest w stanie zachwiać niemal fundamentami naszego człowieczeństwa i wiary. I niby Jezus jest w naszym życiu taki sam, a zarazem całkiem inny. Jakby nieobecny, jakby wciąż w tych płótnach grobowych.
Niech zatem popłyną stąd życzenia czy też wskazania – nie tylko zresztą na dziś.
Pusty grób nie mówi nam pustych słów!
On wypełnia naszą pustkę…
On rozjaśnia nasze ciemności…
On spełnia nasze tęsknoty za wiecznym trwaniem…
On dodaje nam odwagi, by wejść…
On jest bramą … do Życia, gdzie na wieki brzmieć będzie radosne ALLELUJA. Amen.
Duszpasterz w Parafii Św. Józefa i Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy
w Toruniu (Toruń – Bielany)
o. Marian Krakowski CSsR