Sobota, 04 kwietnia 2015 roku, Wielki Tydzień Rok B, I
Doprawdy, wielka to noc!
Według nauczania dawnych rabinów, są cztery takie szczególne noce, kiedy światu udziela się zbawienie. Pierwsza z nich, to noc stworzenia, która zrodziła nasz świat. Druga, to ta noc, podczas której tajemniczy w swej nieuchwytności Bóg powołał pewnego człowieka, imieniem Abram, do tego, aby stał się pierwszym wielkim wędrowcem w poszukiwaniu Bożej obecności. Trzecia noc wyzwoliła hebrajskich niewolników od ucisku Egipcjan i uczyniła ich narodem wolności. I wreszcie ta czwarta, ostatnia: noc nadejścia Mesjasza, której godziny nikt nie zna.
Dla nas ta czwarta noc staje się teraz, na naszych oczach, choć rejestruje to tylko serce. Noc, w której Bóg wskrzesił swego syna Jezusa, objawił Jego prawdziwą tożsamość i ostatecznie uwolnił Go z uścisku śmierci. A przecież wszystko wydawało się raz na zawsze skończone i przypieczętowane nieodwołalnym kamieniem grobu. Tymczasem, na odwrót, jesteśmy świadkami nowego początku!
Wszystko zaczyna się na nowo w tę noc, która pierwsza miała przywilej witać zmartwychwstałego Jezusa. To czas nowego stworzenia, które jest jeszcze bardziej zachwycające, niż pierwsze. To noc, która przynosi Boży uśmiech tam, gdzie rozpanoszył się grzech, a oto jeszcze obficiej rozkrólowało się miłosierdzie!
Alleluja! Błogosławmy Pana!
My wszyscy, którzy szukamy Bożej obecności, nie możemy dziś milczeć, skoro szczęśliwą czuje się nawet nasza wina! Musimy jakoś to wykrzyczeć, że miłości Jezusa do każdego i każdej z nas, miłości jedynej i niepowtarzalnej, nic nie jest w stanie przełamać. Nie wyręczą nas w tym krzyku najbardziej rozbujane paschalne dzwony: mocniej od nich musi zakrzyknąć nasze rozjaśnione życie, że śmierć nie pokonała Boga i ostatnie słowo nie do niej należy, także odnośnie nas, ludzi XXI wieku!
Jesteśmy tutaj właśnie po to, aby wyśpiewać nieziemską radość z faktu, że po raz kolejny – ale zawsze jakby pierwszy raz w życiu – dociera do nas wiadomość: Nie szukajcie wśród martwych Ukrzyżowanego! On zmartwychwstał i żyje, na zawsze obecny wśród nas, swoich braci!
Alleluja! – śpiewamy! Jest to przecież „ta noc, która światłem ognistego słupa rozproszyła ciemności grzechu, a teraz ta sama noc uwalnia wszystkich wierzących w Chrystusa na całej ziemi od zepsucia pogańskiego życia i od mroku grzechów, do łaski przywraca i gromadzi w społeczności świętych”.
Alleluja! „Niech żyje Pan!” – wyrywa się nam z serc, bo możemy w tę noc na nowo uwierzyć, że nie pochodzimy z chaosu, ani żadnego ślepego przypadku, lecz naszym początkiem jest Słowo, wprost ekscesywne w swej Miłości, która nas chciała, stworzyła i ukochała, abyśmy w tym właśnie języku miłości zawsze mogli się odnajdywać i spotykać.
Alleluja! „Chwalcie Pana!” – wołamy, bo ludzka historia ostatecznie nie jest zdana na niełaskę arogancji niewielu i nie zakończy się cierpieniem wszystkich... Bóg – wskrzeszając Jezusa – opowiedział się, jak Ojciec, po stronie swoich ubogich dzieci. Jest z nami i ma na wszystko swoje rozwiązanie.
Cieszymy się, bo tej nocy odradza się w nas pragnienie Boga, Jego nieskończonej mądrości i dobroci, skoro tylko one mogą nadać orientację całemu naszemu istnieniu. Uratuje nas ten właśnie nowy głód i nowe pragnienia spotkania Boga, pośród wszystkich wyzwań teraźniejszości.
A miejscem spotkania będzie Galilea
Miejsce, gdzie położono Jezusa, jest puste. To wielkanocne orędzie usuwa wszelki strach i dodaje odwagi, by każdego dnia utkwić wzrok właśnie w Nim, żyjącym, kiedy kroczy przed nami ku Galilei. A Galilea to miejsce, gdzie się już spotykaliśmy, ale jeszcze nie wiedzieliśmy, tak do końca, jak właśnie dziś, że On naprawdę jest zdolny, bez słowa, oddać za każdego z nas swoje jedyne życie.
Znamy już Galileę: to te same nasze sprawy i te same twarze, te same niepokoje i frasunki. Ale tej nocy wchodzi w nie Ten, który to wszystko sam przeszedł, z najbardziej rozdzierającym odrzuceniem, zstępując na samo dno otchłani ludzkiego nieszczęścia i … powrócił uśmiechnięty, ogłaszając pokój, wypływający z kochających ran.
Jezus czeka na nas, nieodmiennie, w Galilei: tam, gdzieśmy się urodzili, gdzie On nas już, może przed laty, odnalazł i wziął za swoich. Galilea nie jest geografią, lecz nowym stworzeniem, gdzie z twarzy bliźniego przezierają ku nam oczy Zmartwychwstałego Pana. Oczy piękne i miłujące. Oczy miłosierne i spokojne. Oczy żywe i dające życie! Galilea, powtórzmy, to twarz bliźniego.
Niech się zatem nasze zmartwychwstałe spojrzenia spotkają, dziś, i jutro i zawsze, w niewymownej radości tego zwycięstwa. Zmartwychwstaliśmy bowiem i my, choć nasze nowe życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu! Alleluja!
Prezes (preside) Akademii Alfonsjańskiej oraz profesor nadzwyczajny Istituto Superiore di Teologia
Morale (biblijne podstawy teologii moralnej), Accademia Alfonsiana – Rzym
o. Andrzej Wodka CSsR