Słowo Redemptor

Świętego Stanisława Kostki, zakonnika, patrona Polski – święto

 

 

 

Piątek, 18 września 2015 roku, XXIV tydzień zwykły, Rok B, I

 

 

 

 

 

„Wcześnie osiągnąwszy doskonałość, przeżył czasów wiele”

 

Święty Stanisław Kostka żył w XVI wieku. Były to zupełnie inne czasy niż dzisiaj. Był synem kasztelana, a więc należał do rodziny szlacheckiej. Ojciec jego chciał go przygotować do pełnienia wysokich urzędów, nawet rangi państwowej. Stanisław jednak marzył o innym stylu życia. On chciał służyć Bogu całym swym istnieniem i dlatego szukał za wszelką cenę sposobności zrealizowania swoich zamiarów. Od najwcześniejszych lat swego życia odznaczał się niezwykłą skromnością i wręcz anielską niewinnością. Słysząc przypadkiem jakieś niestosowne żarty, mdlał lub tracił przytomność. Bardzo kochał Matkę Najświętszą! Tak dalece i gorąco Ją kochał, że pragnął Jej służyć całym swoim życiem, a nawet prosił Ją, aby mógł umrzeć w Jej święto! W domu rodzinnym był poddany niezwykle surowym metodom wychowawczym. Brat Stanisława, Paweł, tak pisze o tych metodach:

„Rodzice chcieli, byśmy byli wychowani w wierze katolickiej, zaznajomieni z katolickimi dogmatami, a nie oddawali się rozkoszom. Co więcej, postępowali z nami ostro i twardo, napędzali nas zawsze – sami jak i przez domowników – do wszelkiej pobożności, skromności i uczciwości, tak żeby nikt z naszego otoczenia, z licznej również służby, nie mógł się na nas skarżyć o rzecz najmniejszą. Wszystkim, tak jak rodzicom, wolno było nas napominać, wszystkich, jak panów czciliśmy”.

Takie metody wychowawcze, przestrzegane w domu rodzinnym Stanisława, sprzyjały właściwemu ukształtowaniu jego sylwetki duchowej. Sam Stanisław mierzył jednak o wiele wyżej i dalej! Świadczy o tym powiedzenie, które podanie tradycji jemu przypisuje, a mianowicie: „Do wyższych rzeczy jestem stworzony i dla nich winienem żyć”. Chcąc spełnić ten ideał, ucieka z Wiednia, gdzie został wysłany na studia wraz ze starszym od siebie bratem Pawłem, aby dotrzeć do niemieckiego Dillingen i tam być przyjętym do zakonu Jezuitów. Wkrótce potem dociera do Rzymu i tam zostaje przyjęty do nowicjatu, gdzie po kilku miesiącach umiera w dzień Uroczystości Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny 1568 roku – w wieku zaledwie 18 lat.

 

Niech ta wspaniała postać młodzieńca, który wiedział, czego chce w życiu i z wielką konsekwencją zmierzał do wyznaczonego sobie celu, będzie zachętą i światłem dla współczesnej młodzieży w jej dążeniu do pełni rozwoju doczesnego i duchowego. Amen.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Wykładowca, misjonarz i duszpasterz, obecnie emeryt – Tuchów

o. Jan Rzepiela CSsR senior

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy