Piątek, 04 grudnia 2015 roku, I tydzień Adwentu, Rok C, II
Czasami trzeba zamilknąć
Żebym zdał egzamin, żebym znalazł pracę, żebym spotkała właściwego chłopaka, żebym sprzedał samochód, żebym był zdrowy, żebym odnalazł zagubioną rzecz, żebym dostał awans, żebym przestała kłócić się z mężem, żeby dzieci mnie szanowały, żeby żona wróciła z zagranicy, żebym…, żebym…, etc.
Wypowiadamy wiele modlitw, próśb i błagań do Boga. Czasami są onemniej lub bardziej poważne czy dramatyczne. Niekiedy przypominają koncert życzeń, innym razem są pełnym bólu i rozpaczy błaganiem do Boga jako ostatniej strony, z której możemy się jeszcze spodziewać pomocy. Na każde z nich Bóg odpowiada tak, jak Jezus z dzisiejszego fragmentu Ewangelii: Czy wierzysz, że mogę to uczynić? Stan mojej wiary jest zależny od mojej relacji z Jezusem. Jeżeli zgłaszam się do Niego tylko z nagłymi przypadkami, w których sam nie daję sobie rady, a poza tym Jezus jest dla mnie tylko wielkim nieobecnym mojego życia, to nie mogę się dziwić, że nie otrzymuję odpowiedzi. A precyzyjniej mówiąc, nie umiem odczytywać tych, które On mi nieustannie wysyła. Kiedy Jezus jest dla mnie kimś bliskim, przyjacielem, z którym łączą mnie nie tylko „interesy”, ale zażyłość, to potrafię dostrzec Jego interwencje w moim życiu, jego odpowiedzi na moje wezwania, zawarte w Piśmie św., w rozmowach z drugim człowiekiem lub w wydarzeniach życia. Przecież Jezus sam mówi: Niech wam się stanie według waszej wiary.
Jezus jest realnie obecny w Eucharystii, w słowie Bożym, we wspólnocie Kościoła i w każdym z nas. To właśnie wtedy, kiedy uczestniczymy we Mszy św., kiedy czytamy Jego słowo, kiedy modlimy sięwraz ze wspólnotą Kościoła czy sami w izdebce naszego serca, Jezus zadaje nam pytanie o naszą wiarę. Dwaj niewidomi szli za Jezusem i wykrzykiwali swoje prośby. Jezus nie odpowiada im od razu, ale daje im czas, aby ich intencja i wiara niejako dojrzała. Chce pokazać, że na Bogu nie wymusza się decyzji poprzez krzyki i tupanie nogami, jak czasami robią to małe dzieci, które zobaczą coś kolorowego w sklepie. Bóg pragnie szczęścia człowieka, ale człowiek musi umożliwić Bogu działanie poprzez otwarcie się na Niego i Jego wolę. Dopiero w takiej sytuacji Bóg ma możliwość działania. Jezus pyta się niewidomych, o co go proszą, pomimo że słyszał ich wołanie. To Jezus jest tu w mocy decydowania sam od siebie, a nie niewidomi. Oni wykazali się wiarą. Jeżeli zachwyciliby się tylko przechodzącym kuglarzem, szybko by się zniechęcili, nie pozostawialiby miejsca, które prawdopodobnie znali i które było dla nich, jako niewidomych, bezpieczne, ale poszli za Jezusem aż do momentu, kiedy się z Nim spotkali. Pozwolili wypełnić się woli Bożej. Osiągnęli swój cel, jakim było odzyskanie wzroku dopiero, kiedy przestali krzyczeć, a posłuchali Jezusa.
Ci dwaj niewidomi z dzisiejszej Ewangelii pokazują, że modlitwa połączona z wiarą i zawierzeniem Bogu przynosi owoce. Spotkali Jezusa, uwierzyli Mu, zostali przez Niego uzdrowieni. Człowiek, który doświadczył spotkania i uzdrowienia przez Boga, pragnie świadczyć i rozpowiadać wszystkim wielkie dzieła, jakich dokonuje Bóg, tak jak robili to oni.
Obserwując samego siebie, wiem, że niekiedy moje modlitwy wypowiadam mechanicznie, bez zastanowienia, ale dzisiejsza Ewangelia pokazuje, że czasem potrzeba zamilknąć i poczekać na pytanie, które zada mi Jezus: Czy wierzysz, że mogę to uczynić?
Student VI roku Wyższe Seminarium Duchowne Redemptorystów – Tuchów
Diakon Wacław Zyskowski CSsR