Słowo Redemptor

21 grudnia 2015 roku – Poniedziałek czwartego tygodnia Adwentu

 

 

 

Poniedziałek, 21 grudnia 2015 roku, IV tydzień Adwentu, Rok C, II

 

 

 

 

Boże Narodzenie tuż, tuż; jak mgła unosi się świąteczna atmosfera. Ubrane są już choinki, dekoracje świąteczne są już gotowe. Porządki, pieczenie ciasta, przygotowywanie wigilijnych i świątecznych przysmaków już trwa. Sprzedawcy dwoją się i troją, bo to dla nich, czas żniw. Sklepy wypełnione ludźmi, którzy nie liczą się z wydatkami. Jeszcze tylko kilka dni i już będą długo oczekiwane święta – czas wypoczynku, wspólnej radości, uciechy z długo oczekiwanego spotkania z najbliższymi albo być może jedyny czas w roku, kiedy rodzina jest w komplecie. Radosny nastrój udziela się wszystkim, uśmiechamy się do spotykanych w sklepie ludzi, ze znajomymi umawiamy się na spotkanie przy świątecznym stole. Umysły wypełnia stan euforii, a problemy przestają istnieć lub schodzą na dalszy plan.

 

Dzisiejsza Ewangelia zdaje się współgrać z tym nastrojem, bo oto Pan Jezus już jest pod sercem Maryi, już rozwija się jako człowiek, Jego ciało nabiera kształtów ludzkich jak u każdego poczętego dziecka. Maryja już czuje Jego obecność, nastrój radosnego oczekiwania przepełnia jej serce. Maryja nie zachowuje tej radości dla siebie, ale chce się nią dzielić z innymi. Ta radość skłania ją do podjęcia długiej, uciążliwej i bardzo niebezpiecznej drogi, by nawiedzić krewną Elżbietę, o której powiedział jej Anioł, że jest już w szóstym miesiącu i też oczekuje narodzin dziecka. Kiedy Maryja przekracza próg jej domu, napełnia wszystkich radością i weselem. Maryja jednak nie poprzestaje tylko na gestach przyjaźni, uśmiechu, na dotrzymaniu towarzystwa swoim krewnym. Ona dostrzega ich potrzeby. Jest realistką i wie, że Elżbieta potrzebuje pomocy, bo przecież przeżywanie stanu błogosławionego w podeszłym wieku nie jest łatwe. Zostaje u niej aż trzy miesiące, by służyć pomocą.

 

Maryja uczy nas, że radością z bliskości Jezusa trzeba się dzielić. Ta radość wtedy jest autentyczna, gdy jest otwarta na potrzeby innych i nie zamyka się we własnym kręgu rodzinnym. Pozostając w podniosłym nastroju zbliżających się świąt, miejmy oczy otwarte na ludzi, którzy żyją obok nas. Dzielmy się z nimi naszą radością z bliskości Pana. Ta radość niech się wyrazi w czynie, w konkretnej pomocy.

 

Możliwości jest wiele: zaproszenie osoby samotnej do wigilijnego stołu, zrobienie zakupów starszej osobie, podzielenie się przysmakami z własnego stołu lub po prostu chwila spędzona razem. Taka postawa wrażliwości na potrzeby innych jest najlepszym sprawdzianem tego, czy nasze serce jest przygotowane na narodziny Pana, czy może jest ono tą niegościnną gospodą, w której Jezus nie będzie mógł się narodzić, bo nie będzie dla Niego miejsca.

 

 

 

 

 

 

 

Student VI roku Wyższego Seminarium Duchownego Redemptorystów w Tuchowie

Brat diakon Antoni Popek CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy