Sobota, 26 grudnia 2015 roku, Oktawa Narodzenia Pańskiego, Rok C, II
Dzisiejsza liturgia nas zaskakuje, ukazując męczeństwo św. Szczepana i zapowiadając prześladowania za wiarę. Jest to wielka zmiana po wczorajszym tak radosnym dniu. Na Pasterce Ewangelista Łukasz wprawił nas w błogi nastrój, malując obraz wydarzeń betlejemskiej nocy, który możemy też zobaczyć w każdym kościele. Dzieciątko leżące na garści siana otoczone opieką Maryi i Józefa, pokorne zwierzęta, pasterze, aniołowie śpiewający Gloria i w tym wszystkim my śpiewający kolędy. Cieszyliśmy się tą prawdą, że Bóg stał się naszym bratem, że rodząc się jako dziecko i przyjmując nasze ludzkie ciało, zjednoczył się w jakiś sposób z każdym z nas.
Ten nastrój pozwolił nam kontynuować św. Jan w Ewangelii czytanej podczas Mszy św. w ciągu dnia, który prawdę o Wcieleniu Boga ukazał z innej strony. Św. Jan zadbał o to, abyśmy pośród tej radości świątecznej nie zapomnieli, iż Dzieciątko Jezus, oprócz człowieczeństwa ma jeszcze drugą naturę. Nie jest ono tylko zwykłym człowiekiem, posłańcem Bożym lub prorokiem, ale prawdziwym Bogiem, drugą Osobą Boską. Jest Ono Synem zrodzonym przed wiekami z Ojca i Jego Słowem stwarzającym cały świat. Ewangelista Jan uświadomił nam, że to bezbronne Niemowlę jest objawieniem miłosiernej miłości Boga, który tak umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne (J 3, 16), że jest Ono Synem Bożym posłanym przez Ojca nie po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony (J 3, 17).
Ta prawda, że Bóg stał się człowiekiem, aby nas zbawić, jest zobowiązująca, domaga się naszej odpowiedzi, a jak trzeba to i świadectwa; nie możemy być na nią obojętni.
Bezbronne Dzieciątko Jezus – jak powiedział na jednej z audiencji św. Jan Paweł II – ze swego żłóbka w grocie wzywa nas, byśmy krok po kroku szli za Nim aż na Golgotę, aż pod krzyż, by dzielić z Nim zwycięstwo nad śmiercią. Dzieciątko, które kontemplujemy w żłóbku, jest wymagające.
Dzisiejsze święto uświadamia nam, że chrześcijaństwo wymaga od jego wyznawców radykalizmu i poświęcenia. Odpowiedzią na to miłosierdzie Boga, które objawiło się w przyjściu Jego Syna na świat, nie może być tylko zewnętrzna radość, sentymentalizm, trwanie w podniosłym nastroju, chociaż to też jest potrzebne. Nie może nią też być tylko chłodna akceptacja tej prawdy, że Bóg w maleńkiej Osobie Dzieciątka stał się jednym z miliardów innych ludzi. Odpowiedzią na to miłosierdzie Boga nie jest też postawa konsumenta, który składa ofiary przy żłobku, daje na tacę, bierze udział w obrzędach liturgicznych, czyli nabywa zadowolenie i poczucie spełnionego obowiązku. Natomiast reszta, czyli działalność parafii, konieczność dzielenia się wiarą, stawanie w jej obronie, kiedy jest wyśmiewana czy atakowana, już go nie obchodzi.
Odpowiedzią na tę miłość Boga i Jego miłosierdzie jest postawa św. Szczepana, który przyjął prawdę o zbawieniu, nie zachowując jej tylko dla siebie, ale o niej świadczył. Za tę prawdę, że Jezus jest Bogiem, który narodził się i umarł na krzyżu dla człowieka, Szczepan oddał swoje życie pod stosem kamieni. Świadectwo św. Szczepana uczy nas, iż w życiu religijnym nie możemy być tylko konsumentami, zachowując swą wiarę dla siebie, czerpiąc z niej korzyści duchowe, ale powinniśmy przekazywać ją innym i wyrażać ją czynem. On jako diakon, pełniąc dzieła miłosierdzia, służąc biednym, nie przestawał dzielić się Ewangelią Chrystusa. A kiedy został niesłusznie oskarżony, oddał za nią swoje życie. Taka droga może stać się udziałem każdego chrześcijanina, o czym mówi Jezus w dzisiejszej Ewangelii, jednocześnie zapewniając, że ten kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony (Mt 10, 22).
Ta droga męczeństwa, którą zapoczątkował Szczepan, znalazła w historii wielkie rzesze naśladowców zwłaszcza w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. Taka droga nie jest rzadkością i w naszych czasach. Nie tak dawno byliśmy świadkami wyniesienia na ołtarze dwóch polskich męczenników, ojców Michała i Zbigniewa, którzy jak św. Szczepan do końca pozostali wierni Jezusowi i oddali za Niego swe młode życie. Ponadto, jak twierdzi abp Silvano Tomasi, ok. 150 tys. chrześcijan każdego roku umiera tylko dlatego, że są wyznawcami Jezusa Chrystusa.
Sens liturgii świąt Bożego Narodzenia bardzo trafnie określa liturgia ambrozjańska słowami: Wczoraj Pan narodził się na ziemi, aby Szczepan narodził się dla nieba.
Wierzymy, że tak jest z każdym człowiekiem oddającym życie z powodu wiary w Jezusa Chrystusa, którego śmierć jest momentem narodzin dla nieba. Wierzymy, że tak będzie z nami, którzy wprawdzie nie umieramy jak Szczepan, ale oddajemy Jezusowi swoje życie dzień po dniu pracując, troszcząc się o innych, znosząc nasze cierpienia.
Kontemplując Boże Dzieciątko w ramionach Maryi i patrząc na przykład św. Szczepana i wspomnianych męczenników Michała i Zbigniewa, prośmy Boga, byśmy dzięki Jego łasce konsekwentnie żyli naszą wiarą, nie wstydzili się przyznawać do Jezusa Chrystusa i byli zawsze gotowi do dawania świadectwa o Nim. Amen.
Student VI roku Wyższego Seminarium Duchownego Redemptorystów w Tuchowie
Brat diakon Antoni Popek CSsR