Niedziela, 27 grudnia 2015 roku, Oktawa Narodzenia Pańskiego, Rok C, II
Rodzina chrześcijańska jest wspólnotą wiary, nadziei i miłości (por. KKK 2204). Życie rodzinne, którego wzór czerpiemy z życia Maryi, Józefa i Jezusa, ma być życiem miłości – takiej miłości, która gotowa jest przebaczać i zawsze gotowa jest ponieść ofiarę dla drugich.
Chodzi o taką miłość, która jest w stanie zostawić wszystko i wrócić do punktu wyjścia, by móc zacząć na nowo to, co przez ludzką słabość zostało zniszczone. Czasami w rodzinie, w małżeństwie, zwłaszcza kiedy się nie układa, trzeba wrócić do początku – do dnia, w którym zakochani w sobie narzeczeni, wypowiedzieli te słowa:
Ja biorę sobie ciebie za męża (za żonę) i ślubuję ci miłość wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci.
Trzeba powrócić do dnia, w którym zakochani w sobie narzeczeni zaprosili do swojego życia Boga, mówiąc:
Tak mi dopomóż, Panie Boże wszechmogący, w Trójcy Jedyny, i wszyscy Święci.
Trzeba wrócić do tego dnia, w którym prosili Boga, by uświęcił i utwierdził ich miłość – po to, aby na nowo odnaleźć Jezusa. Dokładnie tak, jak Maryja z Józefem, którzy wrócili do Jerozolimy, by odnaleźć Jezusa. Zostawili krewnych, znajomych, innych pielgrzymów, nie zważali na dziesiątki kilometrów, które musieli pokonać po to, by odnaleźć Jezusa.
Ale chodzi też o taką miłość, która gotowa jest ponieść o wiele większą ofiarę – ofiarę z własnego życia. O takiej miłości wiedzą najlepiej ci, którzy zrezygnowali z własnej kariery, by poświęcić się budowaniu rodziny i wychowywaniu dzieci. O takiej miłości wiedzą najlepiej ci, którzy poświęcili się całkowicie opiece nad chorym współmałżonkiem czy niepełnosprawnymi dziećmi. Przykład takiej miłości dał nam Chrystus, umierając na krzyżu za całą rodzinę ludzką.
Chrystus chciał przyjść na świat i wzrastać w łonie Świętej Rodziny Józefa i Maryi (KKK 1655). Nie może być mowy o miłości w życiu rodzinnym, jeżeli próbuje budować się tę rodzinę bez Chrystusa. Rodzina chrześcijańska, w której ma miejsce objawienie i właściwe urzeczywistnienie wspólnoty kościelnej, nazywana jest Kościołem domowym – jest taką wspólnotą wierzących „w pigułce” (por. KKK 2204). I tak jak cały Kościół jest wezwany, by szczególnie teraz, w Roku Miłosierdzia, poprzez konkretne czyny zanosić Boże miłosierdzie tym, którzy go potrzebują, tak i rodzina, a więc Kościół domowy, wezwana jest do tego, by zaczynając od samej siebie, głosić Boże miłosierdzie w taki sposób, by dla innych być znakiem obecności Boga w świecie. Życie Kościoła jest autentyczne i wiarygodne, gdy czyni z miłosierdzia swoje pełne przekonania przesłanie (Franciszek, Misericordiae vultus). Chodzi o to, by być prawdziwie Kościołem – świątynią, w której każdy odnajdzie Jezusa. Komentując dzisiejszy fragment Ewangelii, Orygenes pisał:
Z bólem więc szukali Syna Bożego. […] Gdzie Go znaleźli? W świątyni! Tam bowiem można znaleźć Syna Bożego. Jeśli także i ty będziesz szukał Syna Bożego, szukaj Go najpierw w świątyni, tam się udaj, tam właśnie znajdziesz Chrystusa, Słowo i Mądrość, to jest Syna Bożego.
Stąd, rodzina, która jest Kościołem domowym, małą wspólnotą, powinna żyć tak, by najpierw każdy z jej członków odnalazł w niej bez trudu Chrystusa, a potem wszyscy inni ludzie, którzy do takiego „małego Kościoła” mają jakikolwiek przystęp, również bez trudu mogli odnaleźć w nim Chrystusa. Zarówno ci, którzy dają takie świadectwo życia chrześcijańskiego, jak i ci, którzy ubogacają się i umacniają swoją wiarę świadectwem takich rodzin, są sobie wzajemnie potrzebni.
Miłość miłosierna we wzajemnych stosunkach ludzi nigdy nie pozostaje aktem czy też procesem jednostronnym. Nawet w wypadkach, w których wszystko zdawałoby się wskazywać na to, że jedna strona tylko obdarowuje, daje – a druga tylko otrzymuje, bierze – (jak np. w wypadku lekarza, który leczy, nauczyciela, który uczy, rodziców, którzy utrzymują i wychowują swoje dzieci, ofiarodawcy, który świadczy potrzebującym), w istocie rzeczy zawsze również i ta pierwsza strona jest obdarowywana (Jan Paweł II, Dives in misericordia).
Jednak głoszenie Bożego miłosierdzia nie może ograniczać się do pięknych słów, za którymi nie idą piękne czyny. Głoszenie miłosierdzia Bożegodokonuje się przede wszystkim poprzez konkretne działania: przebaczenie, pojednanie, wzajemną pomoc, wspólne prowadzenie do Boga, wspólne powracanie do początku, do punktu wyjścia, by odnaleźć Jezusa. Trzeba zrezygnować ze swego uporu, ze swojego nie zawsze słusznego punktu widzenia. Wszystko to jest pewnego rodzaju ofiarą, oddawaniem siebie innym, ale właśnie o takiej miłości mówił Chrystus, a Jego słowa znalazły potwierdzenie w konkretnym czynie – w ofierze krzyża.
Słowami papieża Franciszka prośmy dobrego Boga, aby uczynił nasze rodziny środowiskami komunii i wieczernikami modlitwy, autentycznymi szkołami Ewangelii i małymi Kościołami domowymi. Niech w naszych rodzinach – niczym w świątyniach – każdy odnajduje Chrystusa.
Student VI roku Wyższego Seminarium Duchownego Redemptorystów w Tuchowie
Brat diakon Arkadiusz Buszka CSsR