Sobota, 19 marca 2016 roku, V tydzień Wielkiego Postu, Rok A, II
Słowo Boże, które czytamy i medytujemy dzisiaj, jest Słowem Odwiecznym Boga, „przez które wszystko się stało, co się stało”, Słowem Wcielonym – Jezusem Chrystusem i Słowem wpisanym na zawsze w historię ludzkości, które realizowało się poprzez posłuszeństwo wiary Abrahama, Dawida, Maryi czy Józefa, Jej Oblubieńca i przybranego ojca Jezusa zwanego Chrystusem.
„Wzbudzę po tobie potomka twojego, który wyjdzie z twoich wnętrzności”. Dawid, jak każdy ojciec, cieszył się, że Bóg o nim nie zapomniał, mimo jego licznych odstępstw i niewierności. Przez usta proroka Natana obwieszcza mu wielką i radosną nowinę, że narodzi się mu upragniony syn. Ale to, co mówi Bóg o jego przyszłym Potomku, wykracza poza ramy jego ojcowskiej wyobraźni: Ja utwierdzę tron jego królestwa na wieki. Ja będę mu ojcem, a on będzie Mi synem”. Mówienie o tym, że „mój dom, tron i moje królestwo będą trwać na wieki” wyraźnie wskazuje na interwencję i stałą opiekę Odwiecznego. Tym bardziej, jeśli Odwieczny Bóg, Pan i Stwórca wszystkiego, co istnieje na ziemi i w niebie, wyznaje publicznie, że będzie „Jego Ojcem, a On będzie Jego Synem”, to ten fakt wskazuje na podwójne, bosko-ludzkie ojcostwo Potomka, który ma się narodzić. Człowiek Biblii wiedział o tym dobrze, zwłaszcza, kiedy przynosił do świątyni swojego pierworodnego syna, który od chwili poczęcia należał zawsze do Pana Zastępów i musiał go wykupić, by być jego drugim ojcem tu na ziemi pielgrzymowania. Pierwotny akt stwórczy Boga jest wciąż kontynuowany i realizowany przez rodziców. Oni w swojej płodnej i wyłącznej miłości męża do żony i żony do męża współpracują w wielkim i tajemniczym dziele stwarzania nowego życia. Oni dobrze wiedzą, że Autorem i Dawcą życia jest tylko Bóg – Ojciec, nasz Ojciec („Ojcze nasz, który jesteś w niebie”).
„Jego potomstwo będzie trwało wiecznie”. Autor Psalmu, według tradycji był nim sam król Dawid, kontynuuje myśl o ponadczasowym pochodzeniu i panowaniu jego Potomka. To, co zachwyca w śpiewie tego radosnego psalmu, to dziękczynienie za „łaski Pana”, „Jego wierność utrwaloną w niebiosach” i za „przymierze z Dawidem i jego potomstwem na wieki” oraz wyznanie wiary: „Tyś jest Ojcem moim, moim Bogiem, Opoką mego zbawienia”. Przymierze z królewską dynastią Dawida jest trwałe i niezmienne, opierające się na zbawczej mocy Boga (łaska i wierność). Przywoływanie na pamięć „wieczności łaski dla Dawida” i „trwałego z nim przymierza” rozpaliło iskrę nadziei w Narodzie Wybranym podczas mrocznej nocy niewoli babilońskiej. Od czasów przesiedlenia (po zburzeniu Jerozolimy i świątyni w 587/6 r. przed n. Chr.) ten psalm zaczął być odczytywany w kontekście mesjanistycznym. Kościół pierwotny, przekonany o jego proroczym charakterze, zaczął odnosić go bezpośrednio do Jezusa, Syna Dawida: ”Jakub był ojcem Józefa, męża Maryi, z której narodził się Jezus, zwany Chrystusem”.
„Dziedzictwo zależy od wiary, by było z łaski”. Czytamy dzisiaj i medytujemy jeden z najtrudniejszych pod względem doktrynalnym tekstów Nowego Testamentu. Po jego przeczytaniu nawrócił się Augustyn. Po upływie millenium w 1517 r., po jego nowym odczytaniu i całkowicie odmiennej interpretacji, doszło do reformacji luterańsko-kalwińskiej, a w konsekwencji, do potężnego rozłamu w łonie Kościoła powszechnego, związanego z powstaniem licznych Kościołów protestanckich. Podstawową kwestią sporną był problem „usprawiedliwienia z wiary” człowieka grzesznego. Dla protestantów do zbawienia wystarczy tylko wiara, dla Kościoła katolickiego „łaska wiary” i „łaska uczynkowa”. Nowy Testament z nauką Jezusa, jak i Jego uczniów-apostołów, nie pozostawia wątpliwości co do nieodzowności wiary i życia z wiary: „Idź i już nie grzesz więcej”, „Wiara bez uczynków jest martwa”.
Św. Paweł jednak pragnie zwrócić naszą uwagę na realizację Bożych obietnic „danych Abrahamowi i jego potomstwu”, nie ze względu na „wypełnienie Prawa”, lecz ze względu na wiarę. Abraham „wbrew nadziei uwierzył nadziei, że stanie się ojcem wielu narodów” i „dlatego też poczytano mu to za sprawiedliwość”. Obietnica dziedzictwa dla całego potomstwa Abrahama, „opierającego się na Prawie”, jak i „na wierze”, realizuje się poprzez zrodzenie (genealogia od Abrahama do Józefa, Maryi i Jezusa) i przez wiarę w Jezusa Chrystusa (historia zbawienia).
„Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak”. No właśnie jak to było z narodzeniem Jezusa? Były piękne zaślubiny Maryi z Józefem, potomkiem z królewskiej dynastii Dawida, potem Maryja „znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego”, a Józef „nie chcąc narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie”. Chcąc wyjaśnić tę tajemniczą i patową sytuację, tak ze strony Maryi, jak i Józefa, musimy wziąć pod uwagę dwa podstawowe fakty: „wpierw nim zamieszkali razem” i „był człowiekiem sprawiedliwym”. Małżeństwo, według Prawa Mojżeszowego, rozpoczynało się z chwilą wprowadzenia małżonki do domu małżonka (zamieszkać i żyć razem). „Zaślubiny”, o których mówi ewangelista, oznaczały uroczyste i publiczne rozpoczęcie okresu narzeczeństwa. Jeśli nawet w tym okresie poczęło się dziecko, ojcostwo przypisywano prawnie narzeczonemu, chyba że narzeczony publicznie nie przyznawał się do tego ojcostwa. W tym wypadku narzeczona i matka w stanie błogosławionym była skazywana na śmierć przez ukamienowanie. W tym tragicznym kontekście dla Maryi jawi się nam odważna postać Jej męża Józefa, syna Dawida. Dlaczego Józef, „który był człowiekiem sprawiedliwym”, zamierza oddalić potajemnie swoją małżonkę Maryję? Ewangelista tłumaczy nam od razu, bo „nie chciał narazić Jej na zniesławienie”. Nieprzyjęcie do domu swojej brzemiennej małżonki oznaczało jednocześnie, że małżonek przyznaje się publicznie do ojcostwa Jej Dziecka, a tym samym nie skazuje Jej na publiczne zniesławienie i ukamienowanie. On, Józef, małżonek i ojciec Dziecka „bierze całą winę na siebie”, a tym samym skazuje się na publiczne zniesławienie i potępienie. Jak to i dlaczego nie można przyjąć pod swój dach Maryi, swojej Małżonki i Matki Dziecka? Myślę, że sprawiedliwy i pokorny Józef przeżywał największy kryzys w swoim życiu. Kochał Maryję i Boga, co więcej, jako człowiek sprawiedliwy chciał oddać to, co słusznie należało się Bogu i Maryi. Był świadomy i pewny miłości Boga i Maryi. Zapewne nie czuł się osobiście zaproszony, a w konsekwencji nie chciał „przeszkadzać” Bogu i Maryi w ich wielkich i tajemniczych planach. Chciał po prostu usunąć się w cień: cień małżonka i cień ojca. Z tego podwójnego cienia wydobywa go sam Bóg: „Nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki”, „Ona porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus”. Sen pokornego i sprawiedliwego Józefa nie skończył się. Wziął do siebie Maryję, swoją Małżonkę, a potem ósmego dnia od narodzenia nadał swojemu Synowi – według prawa żydowskiego jako prawomocny małżonek Maryi – imię Jezus, zwanemu później Synem Józefa i Maryi lub Synem Maryi i Cieśli z Nazaretu. Św. Łukasz przypomni nam o tym fakcie w alternatywnym fragmencie Ewangelii przepisanym na to święto:
„Rodzice Jezusa chodzili co roku do Jerozolimy na Święto Paschy… został Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego Rodzice… Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie… Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany” (Łk 2, 41-51).
Choć Ewangelie nie przekazały nam ani jednego słowa wypowiedzianego przez Józefa (poświęcają mu one łącznie 26 wierszy, a jego imię wymieniają 14 razy), wyłania się z nich niezwykła postać: Syna Dawida, Cieśli z Nazaretu, Oblubieńca NMP, Opiekuna Świętej Rodziny. Józef jest wszędzie tam, gdzie jest Maryja i Jej Dziecię. Czuwa nad powierzonymi sobie najdroższymi Osobami. Rozpoznajemy w nim człowieka sprawiedliwego, roztropnego, mężnego, posłusznego i wiernego. Obok Maryi, swej Oblubienicy, wpisał się w dzieje wiary i pielgrzymującego Kościoła, w którym utrwaliło się przekonanie o jego nadzwyczajnym orędownictwie w niebie. Stał się wzorem pracujących, podporą rodzin, nadzieją chorych, patronem umierających (patron dobrej śmierci) i patronem Kościoła świętego (zob. Jan Paweł II, adhortacja apostolska Redemptoris custos o św. Józefie i jego posłannictwie w życiu Chrystusa i Kościoła, 1989 r.).
W połowie przeżywanego przez nas Wielkiego Postu Kościół wskazuje nam tego wielkiego świętego jako przykład do naśladowania. Św. Józef jest dla nas przede wszystkim wzorem wiary. Tak jak Abraham, żył zawsze, zdając się bez zastrzeżeń na Bożą Opatrzność. Tak jak Maryja, Jego Oblubienica, zawierzył Bogu „na słowo” i swoim życiem potwierdzał swoje odważne „tak” dla Boga i dla powierzonych sobie Osób – Jezusa i Maryi. Małżonkowie i ojcowie powinni naśladować św. Józefa jako odważnego obrońcę nowo poczętego życia, opiekuna rodziny, oraz w pełnym pokory i prostoty posłuszeństwie, zapomnianej dzisiaj cnocie, która wyraża się u niego w pełnym szacunku milczeniu, służbie i pracy w ukryciu.
Bóg nie bał się podjąć ryzyka powierzając człowiekowi, Józefowi z Nazaretu, życie i młodość swojego Jedynego Syna oraz Jego Matkę Maryję. Celebrując uroczystość św. Józefa Oblubieńca NMP, polecajmy Bogu przez jego wielkie i nieustanne wstawiennictwo wszystkich młodych ludzi przygotowujących się do sakramentu małżeństwa, małżonków, rodziców i dzieci. Święty Józefie, niech zrozumieją ci wszyscy, których otaczasz swoją opieką, że nie są nigdy samotni w trudach życia małżeńskiego, rodzinnego i zawodowego, niech umieją odkrywać obok siebie Jezusa, przyjmować Go z wdzięcznością i strzec Go wiernie, tak jak Ty to czyniłeś z Maryją, Twoją Oblubienicą.
Profesor nadzwyczajny Istituto Superiore di Teologia Morale (antropologia filozoficzna
– specjalność bioetyka), Accademia Alfonsiana – Rzym
o. Edmund Kowalski CSsR