Czwartek, 11 lutego 2016 roku, V tydzień zwykły, Rok C, I
Współcześnie wielu specjalistów od kreowania wizerunku instruuje polityków, celebrytów, co i jak mają powiedzieć, jaki gest wykonać,jak się zachować. Wszystko po to, żeby rosły słupki poparcia, aby ktoś był bardziej znany, lubiany, ceniony. Tylko że za tymi wszystkimi gestami, uśmiechami, słowami, które ludzie przecież chcą usłyszeć, często nie kryje się nic konkretnego, niekiedy nawet pustka, ignorancja, brak wiarygodności.
Jezus Chrystus nie liczy się z tym wszystkim. Specjaliści od wizerunku nie daliby Mu większych szans w debacie politycznej z takimi poglądami i z takim podejściem.
Jednak to Jego słowo ma moc. Jednak to On jest Kimś, za Kim warto pójść i Kogo warto słuchać. Jezus nie chce przypodobać się ludziom. Mówi prawdę. Jeśli chcesz zyskać, musisz stracić. Jeżeli chcesz osiągnąć sukces na miarę wieczności, trzeba, abyś zaparł się samego siebie, opanował pożądliwość, czasem zrobił coś wbrew temu, czego tak bardzo pragniesz, a co nie jest dobre.
Pamiętam rozmowę z kobietą, która w trakcie małżeństwa zakochała się w kimś innym. Przeżywała kryzys w relacji z mężem. Miała zamiar odejść od niego, związać się z tym człowiekiem, w którym się zakochała. Powstrzymał ją od tego sakrament – małżeństwo – przysięga, której chciała być wierna. Będąc wierna przysiędze, była też wierna mężowi. Opowiadała, że nie żałuje tej decyzji. Kryzys minął, nie było łatwo w małżeństwie, bo przychodziły kolejne trudności, ale dzięki temu odkryła też, czym jest prawdziwa miłość. Kochała i była kochana. Może to wszystko brzmi patetycznie, ale to samo życie, a przecież ilu ludzi staje przed takimi dylematami, wybierając zupełnie inaczej niż ona.
Jezus nie mówi łatwych słów, nie mówi tego, co większość z nas chciałaby usłyszeć. Jednak w tym wszystkim nie kieruje się własnym dobrem. Mówi i postępuje tak, bo kocha. Przypomina, że to, co dobre i wartościowe, kosztuje. Poza tym mówi z pozycji kogoś, kto sam doświadczył trudności, odrzucenia, bólu, nienawiści innych. Ta droga posłuszeństwa Ojcu doprowadziła Go do zmartwychwstania.
Może już bez większego patosu… Zastanów się, co Ty możesz zrobić, czego się wyrzec, w czym zaprzeć się samego siebie podczas obecnego Wielkiego Postu? Może takie wyrzeczenia doprowadzą Ciebie do tego, że na koniec tego czasu, w Niedzielę Wielkanocną, sam zauważysz jakieś Twoje małe zmartwychwstanie, odrodzenie w jakiejś sferze Twojego życia.
Przełożony domu zakonnego oraz Duszpasterz Akademicki w Parafii
Najświętszej Maryi Panny Matki Pocieszenia – Wrocław
o. Mariusz Simonicz CSsR