Słowo Redemptor

Wielki Wtorek

 

 

 

Wtorek, 22 marca 2016 roku, Wielki Tydzień, Rok C, II

 

 

 

 

 

Ostatnia Wieczerza. Ostatnie spotkanie z uczniami – przyjaciółmi. Uczniowie jednak o tym nie wiedzą, tylko Jezus ma świadomość, że to w sumie pożegnanie, że już nic nie będzie takie, jak było do tej pory. W takich momentach chciałoby się okazać wiele uczucia tym, którzy są nam bliscy. Takie pożegnania są przecież bardzo trudne.

 

 

W tej rozmowie, której jesteśmy dzisiaj świadkami, widać wzruszenie Jezusa, bardzo ludzkie uczucie i niezrozumienie uczniów. Można powiedzieć też, patrząc na apostołów, na całą tę sytuację, że ten okres, w którym byli Jego uczniami, nie przyniósł jakichś wymiernych skutków. Jest pośród nich zdrajca – ten, który Go wyda. A sami uczniowie także nie rozumieją Jezusa. Czują, że dzieje się coś szczególnego, doniosłego, ale nie wiedzą co. Można się zastanawiać, czy tak musiało być. Czy naprawdę nie mogli odkryć wcześniej niż po Zmartwychwstaniu Mistrza kim był naprawdę? Przecież egzorcyzmował na ich oczach, uzdrawiał, nawet wskrzeszał zmarłych. Wobec trzech z nich ukazał się w chwale, przynależnej tylko Bogu. A tu dalej nic, niezrozumienie. Być może mogli to wcześniej odkryć, być może wiedzieli, że jest Kimś wyjątkowym, ale potrzebowali czegoś więcej?

 

Potrzebowali zgorszenia krzyża, męki Jezusa, potrzebowali także doświadczenia własnej słabości, bo nic tak nie oczyszcza, jak takie właśnie doświadczenie.

 

Można także spojrzeć na to z trochę innej perspektywy. Do bycia przy Bogu można się przyzwyczaić. Na początku nas zachwyca i porusza to, jak działa w naszym życiu, jak działa przez nas i możemy pomyśleć, że zawsze tak będzie. Może dojść do tego, że przestanie nas zaskakiwać Jego hojność, miłosierdzie, dobroć. Może też coś takiego zaistniało w życiu apostołów. Przyzwyczajenie, skupienie się na tym, że On zawsze jest obok, że tyle Jego cudów widzieliśmy, i że nas już niewiele może zaskoczyć. A w tym momencie i miejscu Jezus ich zaskakuje, niepokoi. Jeszcze nie wiedzą, że przyjdzie im doświadczyć wszechmocy Boga, która się objawi w totalnym uniżeniu i męce. To wszystko ich zgorszy, ale również pokaże ich słabość, ich schematyczne myślenie o Bogu, ale wszystko po to, żeby kiedyś mogli pójść tam, gdzie idzie ich Nauczyciel.

 

 

Czasem i my potrzebujemy takiego potraktowania nas przez Boga, żebyśmy się obudzili, wyszli ze schematów naszego o Nim myślenia i byli zdolni na nowo do pójścia za Nim. Bo nie zawsze jesteśmy gotowi, by pójść tak, jak On chce, chociaż często Go o tym zapewniamy, tak jak Piotr w dzisiejszej Ewangelii.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Przełożony domu zakonnego oraz Duszpasterz Akademicki w Parafii Najświętszej Maryi Panny
Matki Pocieszenia – Wrocław

o. Mariusz Simonicz CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy