Środa, 23 marca 2016 roku, Wielki Tydzień, Rok C, II
Gdzie mamy szukać pomocy w doświadczeniach i przeciwnościach naszego życia? Odpowiedź jest prosta – u Boga! Jednak takie podejście może wydawać się pewnym banałem. „Jak jesteście tak bardzo pobożni, to uciekajcie się do tego Waszego Boga, ale i tak przecież cierpicie” – może powiedzieć ktoś niewierzący albo wątpiący. To prawda, nikomu doświadczenie cierpienia nie jest zaoszczędzone. Jednakże zupełnie inaczej przeżywa się je z wiarą, a inaczej bez niej. Cierpienie nabiera sensu dopiero, kiedy spróbuje się je odczytać w kontekście cierpienia Jezusa.
Podobnie jak dawni prorocy, także Jezus Chrystus jest odrzucany i dyskryminowany, przeżywa po prostu to wszystko. Właśnie Sługa Jahwe z księgi proroka Izajasza jest typem, zapowiedzią Jezusa Chrystusa.
„Pan Bóg mnie wspomaga, dlatego jestem nieczuły na obelgi, dlatego uczyniłem twarz moją jak głaz i wiem, że wstydu nie doznam”. Myślę, że jest to kierunek, który powinniśmy obrać podczas naszych trudności i cierpienia. Czasem myślimy, że jesteśmy w tym sami, ale Bóg nam towarzyszy w tych wszystkich przeciwnościach.
Bardzo znamienny jest też psalm responsoryjny w dzisiejszej liturgii słowa. Wygląda to na wołanie człowieka uciśnionego, cierpiącego, który znosi te przeciwności dla Boga. Znowu na myśl w tym kontekście może przyjść Jezus: zhańbiony, opuszczony, potraktowany jak wróg, brutalnie odrzucony przez swój naród, bez jakiegokolwiek współczucia. Warto także przez ten pryzmat spojrzeć na nasze doświadczenie życiowe.
Czasem myślimy, że mamy nieudane życie, że zmarnowaliśmy całe życie albo jakąś jego część. Myślę, że warto wtedy, jak podpowiada o. Augustyn Pelanowski, porównać to nasze życie do życia Jezusa. Czyli Jezusowi też nie zostało oszczędzone cierpienie, także doświadczał bólu odrzucenia. Tak ja i my niejednokrotnie tego doświadczamy.
Spójrzmy oprócz tego, co zostało wyżej napisane w taki sposób, także na fragment dzisiejszej Ewangelii.
Metody nauczania Jezusa nie odniosły skutku wobec Judasza, który Go zdradził. Co jest ważne, tej zdrady dopuścił się przyjaciel, ktoś bliski, kto kilka lat patrzył na postepowanie Jezusa, słuchał Jego nauk. Okazało się, że nie przyniosło to skutku. Myślę, że w tej zdradzie Judasza, Jezus utożsamia się z tymi wszystkimi, którzy zostali zdradzeni przez swoich bliskich, przez swojego męża, żonę, może jeszcze przez kogoś innego, komu zaufali, wspólnika, przyjaciela. Jezus też – tak po ludzku mówiąc – miał nieudane życie, też doświadczył tego, co jest udziałem wielu z nas: samotność, opuszczenie, zdrada, niezrozumienie nawet bliskich nam osób.
Wszystko to dzieje się podczas Ostatniej Wieczerzy, tego szczególnego momentu spotkania, które jest także pożegnaniem z uczniami, nawet w tym momencie nie jest mu oszczędzona taka przykrość.
Po ludzku więc rzecz ujmując, Jego życie było nieudane. Jednak my wiemy, że to nie jest do końca prawda. On cierpiał, umarł, ale zmartwychwstał i żyje. Taka jest prawda. To, co było nieudane, zaowocowało po Jego zmartwychwstaniu powstaniem Kościoła i odkupieniem każdego człowieka. Cierpienie przyniosło właśnie te wielkie owoce. Warto także w chwilach naszego bólu i cierpienia spojrzeć na to z tej perspektywy, że te momenty mogą okazać się decydujące dla naszego zbawienia.
Nasze obecne życie jest podobne do tego, jakie miał Chrystus, kiedy żył na ziemi, ale nasze przyszłe życie będzie takie, jak to, które obecnie jest Jego udziałem, bo zmartwychwstał i żyje!
Przełożony domu zakonnego oraz Duszpasterz Akademicki w Parafii Najświętszej Maryi Panny
Matki Pocieszenia – Wrocław
o. Mariusz Simonicz CSsR