Czwartek, 19 maja 2016 roku, VII tydzień zwykły, Rok C, II
Ojcze, nadeszła godzina… święta.
Nowe święto, całkiem niedawno ustanowione przez papieża Benedykta XVI, prowokuje nas do myślenia o powołaniu. Kontekst, w jakim rodziło się to święto, dla Kościoła na pewno nie jest najpiękniejszy. Pamiętamy, ojciec św. ogłosił rok kapłański, który miał pobudzić do wdzięczności za dar powołań kapłańskich, a zarazem uprosić nowe powołania dla Kościoła. Patronem był św. Jan Vianney, dotąd czczony jako patron proboszczów.
Diabeł chyba bardzo bał się owoców tego roku, bo niejako rzucił w twarz wierzącym całe zło pedofilii, jakiej dopuszczali się kapłani w przeszłości.
Oczywiście media podchwyciły to z rozkoszą.
Reakcją papieża – oprócz oczywistych spraw dyscyplinarnych – było właśnie ustanowienie tego święta. Bo kapłaństwo jest święte, choć niekoniecznie każdy kapłan dorasta do tej świętości. Jak dobrze wiemy, Jezus uniezależnił skuteczność działania sakramentów od osobistej świętości szafarza. Niemniej jak czytamy dziś u Izajasza – po trzykroć ŚWIĘTY Bóg szuka kogoś, kogo może posłać. Gdybyśmy czytali całość wizji, to prorok ma świadomość niegodności. Potrzebuje oczyszczenia i to oczyszczenie dostaje, a wtedy gotów do pracy mówi: Poślij mnie!
Ojcze, nadeszła godzina… powołania
Każdy z powołanych kiedyś podobnie odpowiedział na Boże wezwanie, które usłyszał w głębi swego serca. Czy od razu wiedział, do jakich tajemnic dopuszczony będzie? Czy rozumiał, że będzie miał udział w jedynym kapłaństwie Jezusa Chrystusa? Jeśli wspomnę swoje sprzed lat wyobrażenia, to raczej miałem mgliste pojęcie. Z czasem ono się nieco wykrystalizowało, ale kto z nas jest w stanie powiedzieć, że naprawdę rozumie, czym obdarzył go Jezus?
Chyba dość dobrze oddaje to piosenka śpiewana zwykle przy okazji prymicji czy innych kapłańskich uroczystości:
Cóż ci Jezus mógł dać, oprócz trudnej drogi,
Cóż ci mógł powiedzieć w powitaniu.
Dobrze wie, jak trudne są Jego drogi,
I najciszej mówi w powołaniu.
Dziś w przytłaczającym hałasie świata trudno usłyszeć ten cichy głos. I wielu ma podobne jak Izajasz obiekcje. Jednak Jezus nigdy nie przestaje przechodzić przez świat, rzucając ziarna powołania. To święto, oprócz elementu wdzięczności za dar kapłaństwa Jezusowego, ma również ten wymiar − by to Jezusowe wieczne kapłaństwo mogło być urzeczywistniane na tej ziemi przez wybranych i posłanych. Wiadomo, że na tym elemencie bardziej skupiamy się w Wielki Czwartek, niemniej nie da się oddzielić Wielkiego Czwartku od Jezusa Kapłana oraz powołanych do służby Eucharystii.
Ojcze, nadeszła godzina… świadectwa.
Modne są dziś świadectwa. Pada wiele słów, czasem mocno na wyrost. Nie umniejszając tych ludzkich doświadczeń, warto spojrzeć na Jezusa. Niewątpliwie Jezus, Kapłan na wieki, zaświadczył o miłości Ojca do ludzi (a może lepiej – do każdego człowieka) oraz o miłości Syna do Ojca. Syn się chętnie ofiarował, by spełnić wieczną wolę – śpiewamy w adwentowej pieśni.
Kogo mam posłać? Kto by Nam poszedł? Oto ja – poślij mnie.
Możemy sobie wyobrazić taki dialog w łonie Trójcy. W przeciwieństwie do proroka, Syn Boży nie potrzebował oczyszczenia, bo sam jest po trzykroć święty. (Później w swojej konfrontacji z faryzeuszami powie: Kto z was dowiedzie mi grzechu?) W tym ofiarowaniu siebie bierze początek dzieło odkupienia, a Chrystus jest Kapłanem jako Odkupiciel świata. Tak ujął tę tajemnicę św. Jan Paweł II w swoim świadectwie o powołaniu „Dar i Tajemnica”.
Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem.
Czy tylko w chwale? Czy również wtedy, gdy był oskarżany o utratę zmysłów, o opętanie, gdy był lżony, poniżany i w końcu na krzyżu?
Wiadomo, że chętnie się „podpinamy” pod obietnicę chwały, mniej chętnie pod krzyż. To takie ludzkie i takie zwyczajne.
Wiadomo, że o wiele bardziej lubimy, gdy nas chwalą niż gdy krytykują. To takie ludzkie i takie zwyczajne. Ale z drugiej strony pamiętamy słowa Jezusa – Biada wam, gdy wszyscy ludzie chwalić was będą!
Dostrzegamy dziś – może zwłaszcza w Internecie – sporą dawkę złośliwości, zawiści, oskarżeń pod adresem księży. Niewątpliwie, nie wszystko, co się czyta i słyszy, jest wyssane z palca. Bywa niestety grzech zgorszenia postawą kapłańską. To chyba o tym mówi tak często papież Franciszek, choć przy okazji dostaje się i tym, co żyją uczciwie, pobożnie i pracowicie.
Święto, które obchodzimy ma przywrócić świadomość, w czym uczestniczymy i z czego korzystamy. Kapłaństwo jest zakorzenione w kapłaństwie Jezusa Chrystusa. I to zarówno to hierarchiczne, wynikające z sakramentu kapłaństwa, jak i to powszechne – wynikające z sakramentu chrztu. Oby nam się to coraz bardziej udawało. Obyśmy umieli okazywać wdzięczność Bogu za dar Jezusa Chrystusa Najwyższego Kapłana.
Duszpasterz w Parafii Św. Józefa i Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy
w Toruniu (Toruń – Bielany)
o. Marian Krakowski CSsR