Piątek, 03 czerwca 2016 roku, IX tydzień zwykły, Rok C, II
Kiedy słyszymy słowo tajemnica, wówczas odczuwamy podekscytowanie, zaciekawienie. Pociąga nas to, co jest zakryte. Człowiek ze swej natury jest ciekawy i pragnie odkrywać tajemnice. Tajemnica staje się również dobrym sprawdzianem tego, czy naprawdę komuś ufamy. Tajemnicę bowiem powierza się osobie, której się ufa, która jest blisko. Tajemnicę powierzamy osobie, o której wiemy, że możemy jej zaufać, że nas nie wyda, że nie zdradzi powierzonego jej sekretu.
Bóg poprzez słowa Ewangelii odkrywa dla nas tajemnicę. Chce, abyśmy Go lepiej poznali i bardziej pokochali. Co to za tajemnica, jaką Bóg pragnie dziś przed nami odsłonić? To tajemnica Jego serca. To tajemnica serca przepełnionego miłością do człowieka. To tajemnica serca, które kocha pomimo tego, że Jego miłość często jest odrzucana. To tajemnica serca posłusznego do ostatniego uderzenia – posłusznego z miłości do człowieka – posłusznego do końca, do śmierci krzyżowej. To tajemnica serca Boga, które kocha pomimo wszystko i kocha do końca.
W dzisiejszej Ewangelii do Jezusa przychodzą faryzeusze i nauczyciele Prawa. Mają oni pretensje do Jezusa, że przebywa wśród celników i grzeszników, którymi ortodoksyjni Żydzi czasów Jezusa pogardzali. Jezus w odpowiedzi na postawione mu zarzuty przytacza swoim oponentom jedną z najpiękniejszych przypowieści, przekazanych nam przez ewangelistów – przypowieść o zaginionej owcy. Na samym jej początku Jezus stawia pytanie:
«Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie?» (Łk 15, 4).
Pytanie postawione przez Jezusa faryzeuszom i uczonym w Piśmie nie wymaga odpowiedzi. To pytanie retoryczne. Nikt nie zostawi 99 owiec samych sobie na pustyni i nie pójdzie szukać jednej zaginionej owieczki. Nikt nie zaryzykuje życia 99 owiec. Nikt z ludzi tak nie postąpi.
Jezus, mówiąc o pasterzu, ma na myśli Boga. Cały Stary Testament ukazywał JHWH jako Pasterza nad Izraelem. To Bóg jest gotowy poszukiwać to, co zginęło. Bóg nie męczy się szukaniem nas. Jezus w Nowym Testamencie siebie nazywa Dobrym Pasterzem. Jezus poszukuje każdego z nas, każdego z nas osobno, każdego indywidulanie. A kiedy wreszcie odnajdzie poranioną i pogubioną owcę, bierze ją na swoje ramiona i niesie do domu, a później cieszy się z jej odnalezienia. Jezus ciągle nas szuka, On chce nas odnaleźć – czasem tylko nam jest wstyd do Niego wracać. Czasem to nam jest wstyd przyznać się, że znów zgubiliśmy się w tym samym miejscu i On znowu musi nas z tego wyciągnąć, bo sami nie damy rady z tego dołka wyjść o własnych siłach.
Kilka tygodni temu, gdy odbywałem moją praktykę diakońską przed przyjęciem święceń prezbiteratu w Toruniu, jednego wieczoru podczas adoracji Najświętszego Sakramentu, siedziałem z tyłu Kościoła. Kościół wypełniony był młodzieżą gimnazjalną, szkół średnich i studentami. Modliliśmy się razem. Moją uwagę przykuł pewien młody mężczyzna, który podchodził do konfesjonału, w którym siedział kapłan i oczekiwał na penitentów, ale gdy już miał do niego wchodzić wycofał się. Po pewnym czasie ten sam młody człowiek znów zbliżał się do konfesjonału, po czym znów wracał do ławki – ta sytuacja powtórzyła się kilka razy. Patrząc na tego młodego mężczyznę, odniosłem wrażenie, że on boi się wejść do konfesjonału, że czegoś się wstydzi. W końcu wszedł do konfesjonału – był w nim dłuższą chwilę – po czym wyszedł zupełnie inny – nie był już zalękniony, a nawet sprawiał wrażenie szczęśliwego. Wyglądał tak, jak by zdjęto z niego ogromny ciężar.
Jezus go odnalazł i objawił mu tajemnicę swojego serca – pełnego miłosiernej miłości, serca gotowego nieustannie przebaczać.
Dziś, kiedy w Kościele obchodzimy uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa, trzeba nam sobie uświadomić fakt, że to od nas w dużej mierze zależy, czy zechcemy przyjąć ten piękny dar – dar miłosiernej miłości – dar przebaczenia.
Neoprezbiter, duszpasterz w Parafii Św. Klemensa Hofbauera – Głogów
o. Stanisław Paprocki CSsR