Piątek, 24 czerwca 2016 roku, XII tydzień zwykły, Rok C, II
Dzieci są darem od Boga, są uważane za błogosławieństwo. Szczególne znaczenie miało to dla Żydów. Uważali oni, że wraz z dziećmi umacnia się ród i wzrasta jego znaczenie. Ponadto, każdy z nich oczekiwał pojawienia się królestwa mesjańskiego. Pozostać więc bez dzieci oznaczało odebranie tej nadziei. Dlatego cudowne narodzenie św. Jana Chrzciciela było dla jego rodziców, Elżbiety i Zachariasza, wielką radością. My również zgromadzeni na Eucharystii w uroczystość Narodzenia św. Jana Chrzciciela, chcemy wspomnieć ten wyjątkowy dzień, tak ważny dla historii zbawienia.
Dlaczego ten dzień jest tak ważny?
Każdego dnia rodzi się wiele dzieci, ale nie każde dziecko zapowiadane jest przez anioła. Jan zapowiedziany Zachariaszowi w świątyni był wyjątkowym dzieckiem, prorokiem wybranym przez Boga, napełnionym Duchem Świętym po to, by przygotować Panu lud doskonały. Już podczas obrzezania Jana, kiedy to Zachariaszowi rozwiązał się język, wszyscy pytali: Kim będzie to dziecię? Jan już od swojego dzieciństwa żyjąc na pustyni, przygotowywał się do tego, aby zrealizować misję powierzoną mu przez Boga. Przede wszystkim kiedy spotkał Jezusa, wskazał na Niego, jako tego, który miał przyjść. Nawet wtedy, kiedy Jezus stanął przed nim, prosząc go o chrzest, był Mu posłuszny, choć wiedział, że nie ma w Nim żadnej winy. Miłość Jana Chrzciciela do Jezusa jest tak wielka, że nie przysłania Go sobą, nie przeszkadza ludziom w dotarciu do Niego. Nie bał się tego, że odejdzie w zapomnienie. Ale odsyłał do Jezusa swoich uczniów. Był jak dobry nauczyciel, który prowadzi swoich wychowanków do Boga.
Czego możemy nauczyć się od św. Jana Chrzciciela?
To, czego należy nam uczyć się od patrona dnia dzisiejszego, to wierność swojemu powołaniu. Jest on wzorem cnót, które każdego z nas uczynić mogą lepszym chrześcijaninem. Pokazuje, jak miłować Boga, jak przemieniać swoje serce, by przygotować się do Jego przyjścia, pokazuje, jak być świadkiem wiary i swoimi czynami miłować Boga.
Dzisiaj, kiedy tak często zanikają u wielu ludzi chrześcijańskie wartości, kiedy wartości materialne stają ponad duchowymi, warto uczyć się wierności zobowiązaniom wynikającym z naszej przynależności do Chrystusa. Zostaliśmy włączeni do Kościoła Chrystusowego w czasie chrztu św. Jednak czy realizujemy wynikające z tego faktu zobowiązanie do tego, aby być świadkiem wiary dla innych?
Żyją wśród nas ludzie, którzy zapominają o Bogu, którzy wiarę traktują instrumentalnie, ci, którzy potrzebują autentycznych świadków Jezusa. Ojciec święty Franciszek w jednej ze swoich homilii w następujący sposób zdiagnozował sytuację niektórych chrześcijan:
Chrześcijanin, który nie idzie, który nie podąża drogą, jest chrześcijaninem niechrześcijańskim. Nie wiadomo, kim naprawdę jest. To chrześcijanin trochę «spoganiały». Stoi w miejscu, nieruchomy, nie posuwa się do przodu w życiu chrześcijańskim, nie rozwija błogosławieństw w swoim życiu, nie pełni dzieł miłosierdzia. I tak trwa. Przepraszam za słowo, którego użyję, ale jest on jak mumia, w tym wypadku «mumia duchowa». Istnieją chrześcijanie, którzy są «mumiami duchowymi». Na tym się zatrzymali. Nie czynią nic złego, ale też nic dobrego.
Każdy z nas – kapłan, siostra zakonna, babcia, dziadek, rodzic czy dziecko – jesteśmy zobowiązani do tego, by każdego dnia ukazywać swoim życiem to, że spotkanie z Jezusem Chrystusem nas przemienia.
Prośmy dzisiaj przez wstawiennictwo św. Jana Chrzciciela, abyśmy przez przykład naszej wiary umieli wielu przyprowadzić do Chrystusa.
Redemptorysta Prowincji Warszawskiej,obecnie duszpasterz w parafii Matki Bożej Pocieszenia – Wrocław
o. Rafał Nowak CSsR