Słowo Redemptor

Rocznica poświęcenia kościoła własnego – XXXI niedziela zwykła

 

 

 

Niedziela, 30 października 2016 roku, XXXI tydzień zwykły, Rok C, II

 

 

 

CZYTANIA

 

 

 

 

W ostatnią Niedzielę października w kalendarzu liturgicznym Kościoła Katolickiego obchodzona jest Uroczystość Rocznicy Poświęcenia Własnego Kościoła. W ciągu roku są dwa szczególne dni, bardzo ważne i znaczące dla każdej wybudowanej świątyni: dzień jej patrona oraz rocznica jej poświęcenia. Dzień patrona jest odpowiednikiem ludzkich imienin, stąd uroczysty i świąteczny odpust. Dzień poświęcenia kościoła jest analogią do narodzin i przyjęcia przez człowieka sakramentu chrztu świętego. Przez chrzest człowiek staje się dzieckiem Bożym. Kościół przez poświęcenie staje się świętym miejscem przeznaczonym wyłącznie do służby Bożej i miejscem spotkania człowieka z Bogiem. W tym poświęconym miejscu Bóg wysłuchuje naszych modlitw, obdarza miłosierdziem i karmi nas Ciałem swego zmartwychwstałego Syna. Nasz parafialny kościół jest również znakiem wiary naszej wspólnoty i naszym wspólnym domem, gdzie spotykamy się jako jedyna rodzina dzieci Bożych, by wyznać wiarę, umocnić jedność i odnaleźć siebie jako Kościół – żywą świątynię Boga.

Słowo Boże z dzisiejszej Uroczystości pragnie nam przybliżyć podstawowe wymiary znaczenia budowy i poświęcenia Świątyni – Kościoła: Domu Bożego i naszego wspólnego domu, gdzie spotykamy się jako jedyna rodzina dzieci Bożych – jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół.

 

Czy jednak naprawdę zamieszka Bóg na ziemi? Do czasów zbudowania pierwszej świątyni w Jerozolimie (powstała w latach 966-959 przed n. Chr.) przez wielkiego i mądrego króla Salomona („Człowiek pokoju”, 1000-931 przed n. Chr.) widzialnym Miejscem przebywania Boga wśród Narodu Wybranego był Przybytek Przymierza lub Mojżeszowy (hebr. ‏Miszkan), czyli przenośna świątynia – namiot starożytnych Izraelitów, zwana także Namiotem Spotkania lub Zgromadzenia (hebr. ohel moed). Przybytek Przymierza składał się z dziedzińca i przybytku właściwego, zaś przybytek właściwy z Miejsca Świętego i Miejsca Najświętszego, w którym spoczywała Arka Przymierza. W Miejscu Świętym znajdował się stół z chlebami pokładnymi (12 niekwaszonych chlebów), siedmioramienny świecznik (menora – wg tradycji symbolizuje krzew gorejący, który zobaczył Mojżesz na górze Synaj; Wyj 25, 31-40) i ołtarz kadzenia, natomiast Arka Przymierza przebywała zawsze w Miejscu Najświętszym, czyli Świętym Świętych. Arkę Przymierza stanowiła prostokątna skrzynia zrobiona z drewna akacjowego. Miała ona wieko, czyli pokrywę z czystego złota, zwaną ubłagalnią. Na ubłagalni stały dwa Cherubiny, wykute z jednej bryły złota. Wewnątrz Arki Przymierza zostały umieszczone widome znaki Obecności Boga wśród swojego Ludu: manna – „chleb z Nieba”, laska Mojżesza – Aarona oraz dwie tablice kamienne z przykazaniami (Hebr 9, 4). Nad ubłagalnią między Cherubinami jaśniało „nadprzyrodzone światło” – Szekina. Nazwa pochodzi od hebrajskiego słowa „szakan”, czyli „mieszkać”. „Szekina” dosłownie oznacza „przebywanie Boga”, czyli Bożą obecność, a bardziej precyzyjnie, wskazuje na obecność Bożej świętości w jakimś miejscu, przedmiocie, człowieku lub w określonym czasie. Gdy w Starym (Pierwszym) Testamencie – Przymierzu jest mowa, że Bóg objawia się w konkretnym miejscu (np. krzak ognisty) lub sytuacji (exodus Ludu Wybranego) oznacza to, że w takiej sytuacji lub czasie człowiek może doświadczać wyjątkowego poczucia obecności Bożej. „Szekina” w Biblii i tekstach rabinistycznych oznacza „zamieszkiwanie Boga”. Według Tory miejscem Szekiny był Miszkan – Przybytek Przymierza (czyli Namiot Wyznaczonych Czasów) i Świątynia Jerozolimska.

 

W epoce sędziów i pierwszych królów Izraela stałe miejsce przebywania Arki Przymierza – najpierw Szilo, a potem góra Syjon w Jerozolimie – było uważane za wybrane przez Boga. Salomon, jak i budowniczy świątyni w Jerozolimie, jednak dobrze wiedzieli, że Boga nie może ogarnąć żadna świątynia, ponieważ On przewyższa „niebo i niebiosa najwyższe” (1 Krl 8, 13, 27). Jedno jednak jest pewne, że na tym świętym miejscu, o którym Bóg sam powiedział: „Tam będzie moje imię”, każdy, kto będzie się modlił, będzie wysłuchany.

 

Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? Również św. Paweł mówi nam o budowie świątyni. Jest to jednak całkiem inna świątynia, ponieważ jej jedynym i trwałym fundamentem jest Osoba Boga – Jezus Chrystus. Jeśli fundamentem jest osobowy Bóg, to znaczy, że jest to Boża budowla, co więcej budowana przez ludzi – apostołów i ich uczniów – i dla ludzi, którzy uwierzyli i przyjęli chrzest w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Św. Paweł stawia ludziom ochrzczonym jeszcze jeden ważny warunek: „Świątynia Boga jest święta, a wy nią jesteście”.

 

Dzisiaj zbawienie stało się udziałem tego domu. Wydarzenie z Jerycha, w pięknej i pouczającej katechezie św. Łukasza, ubogaca naszą refleksję na temat świątyni – kościoła o podstawowe i dobrze nam znane wymiary: dom, rodzina, zbawcze spotkanie z Jezusem. Jednym z podstawowych doświadczeń człowieka, które go kształtuje na całe życie, jest dom rodzinny. W nim bogata przeszłość styka się z teraźniejszością i wybiega z nadzieją w przyszłość. Widomym znakiem nieustannego przenikania się różnych czasów następujących po sobie pokoleń rodowych są portrety i oprawione zdjęcia pradziadków, dziadków, rodziców i ich dzieci, tworzących prawdziwą duszę domu rodzinnego. Innym, bardzo ważnym elementem domu jest wspólny stół przy którym gromadzi się wielopokoleniowa rodzina, by celebrować swoją jedność, miłość i wspólnotę. Święta rodzinne nie tylko pogłębiają jedność i miłość wspólnoty, ale również stanowią doskonałą okazję do kultywowania rodzinnych tradycji. „Tutaj siadał pradziadek i przy lampie naftowej czytał Biblię, Mickiewicza, Sienkiewicza…”. „Tam siedziała babcia i czytała żywoty świętych, prowadziła różaniec, haftowała i śpiewała pobożne pieśni…”. „Tu siedzi nasz ojciec, zaczyna modlitwę przed jedzeniem i zawsze zadaje sakramentalne pytania: Co słychać u mojej kochanej żony? Co słychać u moich kochanych synów?”.

 

W perspektywie dobrze funkcjonującego domu – rodziny (Kościół Domowy) jest nam łatwiej zrozumieć rzeczywistość Boga Ojca, wiarę i jedność Kościoła Powszechnego oraz naszego parafialnego. Innym, mniej szczęśliwym, trzeba po prostu pokazać Boga.

 

Chciał on koniecznie zobaczyć Jezusa, kto to jest. Uczciwość intelektualna, czysta intencja i pragnienie „zobaczenia na własne oczy Boga” jest początkiem rzeczywistości osobowej wiary. Zacheusz, w momencie, kiedy wspinał się na sykomorę, nie zważał na drwiny, szydercze uśmieszki i faryzejskie szemrania. To był dla Zacheusza najważniejszy cel i niepowtarzalny czas, „aby móc Go ujrzeć”, oraz jedyne miejsce spotkania z Jezusem, „tamtędy bowiem miał przechodzić”. Zacheusz zrobił wszystko, by Go tylko ujrzeć! Ale Bóg nas zawsze „wyprzedza”, od dawna czeka na nas i daje nam o wiele więcej niż my możemy Mu zaofiarować.

 

Zacheuszu, dziś muszę się zatrzymać w twoim domu.  Bóg delikatnie wprasza się do domu Zacheusza i do naszego domu. Bóg chce być zawsze z nami, z naszą rodziną, z naszą wspólnotą parafialną i w naszym domu, rodzinie, parafii, miejscowości czy w naszej ukochanej ojczyźnie. Dlaczego? Bo radość ze spotkania z Bogiem i przyjęcie „Najmilszego z gości” w swój dom otwiera wszelkie drzwi i każe nam wyjść z rękami pełnymi szczodrych darów.

 

„Panie, oto połowę majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie”. Wbrew faryzejskim szemraniom Zacheusz nie jest „prawdziwym celnikiem”, wzbogacającym się nieuczciwym zyskiem. Przed samym Bogiem, który wszystko wie, wyznaje, że „jeśli”, „może”, ale sobie nie przypomina, żeby kogoś w czymkolwiek skrzywdził. Czy któryś z nas mógłby to samo powiedzieć przed ołtarzem w swoim kościele?

 

Słuchajmy dalej Zacheusza: „A jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie”. Radosne przyjęcie Jezusa do domu – rodziny Zacheusza uczyniło z niego Dom Boży, w którym przyjmuje się i obdarza ubogich, naprawia się wyrządzone krzywdy i przyjmuje się wszystkich szczerze szukających Boga.

 

Obchodząc Uroczystość Rocznicy Poświęcenia Własnego Kościoła, módlmy się najpierw za jego budowniczych, za tych, którzy go teraz utrzymują, ozdabiają i modlą się w nim, by w jedności z Kościołem Powszechnym dążyli do świętości poprzez miłość do Boga i do każdego człowieka – naszego brata i siostry.

Dziękując Bogu i naszym praojcom za dar naszej świątyni, w której możemy słuchać słowa Bożego, modlić się i przyjmować sakramenty, pamiętajmy jednak, że nasze serca i nasze rodziny są żywą świątynią Boga. Ponadto my, żywy i apostolski Kościół, mamy dawać życie murom tej świątyni, by stawały się dla nas i dla innych domem Bożym oraz duchową ojczyzną. Kto modli się w kościele, ten zawsze modli się z Kościołem.

„Zadanie stawania się żywym Kościołem w naszych kościołach z kamienia jest pilne. Buldożery barbarzyńców czekają. Ręka im nie zadrży” (ks. Tomasz Jaklewicz, Po co nam kościoły?, Gość Niedzielny 43/2013).

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Profesor nadzwyczajny Istituto Superiore di Teologia Morale (antropologia filozoficzna – specjalność bioetyka),
Accademia Alfonsiana – Rzym

o. Edmund Kowalski CSsR

Powrót do strony głównej

Czytelnia

Polecamy