Niedziela, 16 października 2016 roku, XXIX tydzień zwykły, Rok C, II
Modlitwa jest wyrazem wiary
Nie tak dawno słuchałem świadectwa pewnej kobiety (żony i matki), która dzieliła się doświadczeniem przeżywania modlitwy, a dokładnie adoracji. Mówiła o tym, że Jezus „rozkochał” ją w modlitwie adoracji. Chociaż wcześniej uczestniczyła w niedzielnych Eucharystiach, chociaż starała się modlić, to dopiero teraz zaczęło się dla niej „nowe życie”. Ten nowy etap jest związany z przebywaniem na modlitwie adoracji Najświętszego Sakramentu. W swoim sercu usłyszała pewnego dnia słowa: „Nie próbuj napełnić się, pijąc z kałuży, przyjdź do źródła”. Przeżywanie modlitwy, jako czerpanie ze źródła, przemieniło życie tej osoby. Dzisiaj, ile tylko może, przebywa przed Jezusem w swoim kościele parafialnym. Modlitwa stała się dla niej spotkaniem z Panem, prawdziwie obecnym w sakramencie Eucharystii.
A jak ty traktujesz i przeżywasz modlitwę?
Część ludzi ochrzczonych nie modli się, tłumacząc się brakiem czasu. Niektórzy traktują modlitwę jako smutny obowiązek, mówiąc: „trzeba «zmówić pacierz», bo inaczej popełnię grzech”. Inni starają się regularnie modlić, choć nie przeżywają modlitwy jako spotkania z Bogiem. Jeszcze inni mają żywą relację z Bogiem. Doświadczają spotkania z Bogiem na modlitwie. Koncentrują się nie tyle na obowiązku czy formie modlitwy, ale na Osobie; na Bogu, który chce spotkania z człowiekiem.
Modlitwa jest wyrazem wiary. Początkiem modlitwy jest uznanie Boga jako Boga i siebie samego jako stworzenia, które nie jest bogiem. Ten akt wiary prowadzi do modlitwy. Jednym z wyrazów modlitwy są wzniesione ręce. Gest wzniesionych rąk podczas modlitwy ma głębokie znaczenie. Człowiek wznosi do Boga swoje puste ręce, oczekując pomocy od Niego.
Modlitwa wzniesionych rąk posiada moc, szczególnie jeśli jest to modlitwa stała, cierpliwa i niezniechęcająca się „milczeniem” Boga. Dzisiejsze pierwsze czytanie wskazuje nam na taką modlitwę:
Jak długo Mojżesz trzymał ręce podniesione do góry, Izrael miał przewagę. Gdy zaś ręce opuszczał, miał przewagę Amalekita.
Dzięki wstawienniczej modlitwie Mojżesza Izraelici pokonali swoich wrogów.
Jak długo modlisz się – zwyciężasz, jeśli przestajesz się modlić – przegrywasz. Zobacz że wróg – demon atakuje ciebie, twoją rodzinę codziennie. Podstawowym zadaniem szatana jest kusić – atakować człowieka. Jak odpierasz jego ataki? Czy modlisz się, gdy wróg podchodzi pod „bramę” twojego domu, twojego życia. Poprzez pierwsze czytanie Bóg wzywa cię do modlitwy, do wznoszenia rąk ku Niemu. Pokazując Bogu puste ręce, wołamy: Panie, pomóż mi, bo ja nie mam nic na swoją obronę.
W tej modlitwie ważna jest obecność wspólnoty. Obolałe ręce Mojżesza podtrzymywali Aaron i Chur. Ty i ja potrzebujemy innych braci w momencie gdy „ręce nam opadają”. Wspólnota ludzi wierzących podtrzyma twoje ręce w nieustannej modlitwie.
Jak długo wznosisz ręce do Boga i wyznajesz, że tylko On ma moc panowania nad twoim życiem – zwyciężasz. W momencie, gdy opuszczasz ręce, aby wziąć sprawy w swoje dłonie – przegrywasz. Twój wróg – demon – robi, co zechce, jeśli widzi, że nie wznosisz rąk do Boga w geście modlitwy. W tym kontekście Jezus pyta: Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie? Czy Syn Człowieczy znajdzie ludzi z wzniesionymi ku Bogu rękoma, gdy przyjdzie? Czy też zastanie samowystarczalnych i zaślepionych w sobie ludzi, próbujących własnymi rękami uporać się ze wszystkim? Pokusa samowystarczalności jest ogromna. Jest to skłonność człowieka po grzechu pierworodnym. Sam sobie poradzę – mówi człowiek.
Jezus zachęca nas dzisiaj do modlitwy. Nie trzymaj więc rąk w kieszeni, ale wznieś je do Boga. On nie odrzuca modlitwy.
Redemptorysta Prowincji Warszawskiej, obecnie duszpasterz w Parafii Chrystusa Odkupiciela
(Christ the Redeemer Parish) – Manville (Nowy Jork w USA)
o. Marcin Zubik CSsR