Niedziela, 20 listopada 2016 roku, XXXIV tydzień zwykły, Rok CA, II
Trudno jest zrozumieć Jezusa. To, co uzyskał, na co zasłużył, okazując serce w czasie pielgrzymowania po palestyńskiej ziemi, w jednym momencie zaprzepaszcza. Podejmuje takie decyzje, które pozbawiają Go wszystkiego. Gdy rozmnożył chleb i nakarmił nim pięć tysięcy ludzi na pustkowiu, Żydzi chcieli Go obwołać królem. Spodziewali się, że mając takiego króla, będą mieli zapewniony chleb przez całe życie i nie będą musieli ciężko pracować pod gorącym słońcem. A Jezus uciekł i schował się na bezludnym miejscu. Apostołowie również chętnie widzieli Jezusa jako króla. Sprzeczali się nawet między sobą, który z nich będzie miał pierwsze miejsce w Jego królestwie, kto będzie najważniejszym „ministrem”. Za to zostali przez Jezusa bardzo surowo upomniani. Bowiem panowało wtedy przekonanie, że Mesjasz zbuduje na ziemi królestwo według ludzkiego zamysłu.
Natomiast kiedy Jezus stanął w Wielki Piątek przed Piłatem, kiedy przyznanie się, że jest królem skutkowało haniebną śmiercią na krzyżu, odważnie wyznaje namiestnikowi cesarskiemu, że jest królem i dodaje, że Jego królestwo nie jest z tego świata. W przeciwnym razie słudzy Jezusa biliby się za Niego, aby nie był wydany.
Jezus ukazuje cel swego posłannictwa, które otrzymał od Ojca – jest królem. Ale nie jest ziemskim królem, ziemia nie jest Jego królestwem. On jest królem ludzkich serc. Tronem jest krzyż, koroną cierń. Metodą sprawowania władzy nie będzie ucisk, przemoc, prześladowanie, zastraszanie – jak ma to miejsce przy rządach ziemskiego władcy – ale jedyną siłą, prawem działania będzie miłość. To ona będzie zdobywać ludzkie serca, które stanowią to Boże królestwo, nad którym pieczę władzy sprawuje Chrystus Król. Kto pozwoli podbić swoje serce tej miłości, otworzy je na przyjęcie Chrystusa Króla.
Chrystus, mówiąc, że Jego królestwo nie jest z tego świata, chce podkreślić, że to królestwo trwa na wieki. Również chce przypomnieć, że to królestwo opiera się na innym fundamencie, niż to ziemskie, światowe królestwo. Bo to ziemskie oddycha złem, zepsutym powietrzem pełnym kłamstwa, pychy, chciwości, wyżycia się, niesprawiedliwości. Świat ma tylko wspaniałe hasła, ale za nimi kryje się zdrada, okrucieństwo. W przeciwieństwie do tego, królestwo Chrystusa jest królestwem prawdy. Na prawdzie jest zbudowane. Prawda jest fundamentem. Na takim fundamencie oparta jest miłość – jedyne prawo działania w królestwie Chrystusa.
Do takiego królestwa należy każdy z nas na mocy chrztu św. Przez ten sakrament staliśmy się obywatelami królestwa Chrystusa. To obywatelstwo nie jest czysto honorowe. Na każdym z nas jako obywatelu ciążą pewne obowiązki. Tymi obowiązkami są na pewno: okazywanie czci Chrystusowi jako Najwyższemu Królowi oraz rozszerzanie Jego królestwa tu na ziemi.
Wiemy doskonale, że możemy te zobowiązania wypełniać poprzez przyjęcie całego orędzia miłości i nadziei jakie Chrystus przekazuje nam w Ewangelii oraz poprzez dawanie świadectwa przynależności do Chrystusa Króla przez swoje życie. A więc w moim sercu, w mojej rodzinie, w pracy, tam, gdzie przebywam, świadczę, że jestem człowiekiem Chrystusa. Dzisiaj trzeba mieć odwagę, aby przyznać się do Chrystusa, gdy ludzi wierzących nazywa się „oszołomami” i „ciemnogrodem”.
Mamy wiele przykładów osób, które taką misję spełniły – serce otworzyły na Ewangelię i świadczyły o Chrystusie Królu życiem i nawet męczeńską śmiercią. W 2001 r. św. Jan Paweł II wyniósł na ołtarze 233 męczenników za wiarę w Chrystusa. Ponieśli oni śmierć w Hiszpanii za rządów lewicowców, socjalistów i komunistów (1936-1939). Umierali z okrzykiem na ustach: Viva Cristo Rey – Niech żyje Chrystus Król. Oddali życie z Chrystusa Króla.
Przeżywamy dziękczynienie za 1050-lecie chrztu Polski, dobiega końca ogłoszony przez papieża Franciszka Nadzwyczajny Jubileuszowy Rok Miłosierdzia Bożego. Powinniśmy odpowiedzieć na ważne pytania. Czy mamy świadomość naszej przynależności do królestwa Chrystusa, co dokonało się na chrzcie św.? Czy naszym życiem pokazujemy, że w sercach naszych mieszka Chrystus Król? Od właściwej postawy w tym względzie tak bardzo dużo zależy.
To, co dokonało się w Krakowie-Łagiewnikach wczoraj, i to, co dziś dokona się w naszej parafii, niech umacnia nas, dodaje siły, by Chrystus był nieustannie jedynym naszym Królem i Panem.
Misjonarz Prowincji Warszawskiej Redemptorystów – Lublin
o. Tomasz Mular CSsR